W sposób natarczywy i prostacki traktuje temat zjawiska subkultury punk.Nie daje widzowi możliwości własnej oceny postaw bohaterów i wyciągnięcia wniosków co do przekazu filmu.Narracja dla upośledzonych umysłowo Jankesów,którzy-jak to powiedział bohater-uważają,że wszystko jest u nich ,jeśli nie pierwsze to z pewnością jest najlepsze.Muzyka w filmie tez wzięta z "kosmosu";Amerykański punk-to jest oksymoron!Kolesie zza oceanu zaczęli rżnąć punkowe riffy,bo to się dobrze sprzedawało.To takie amerykański-jak cały ten film.
Masz racje, amerykanie lubią mieć wszystko najlepsze no cóż taki kompleks i dlatego tak to wszystko się potoczyło... Krytykowali naszywki z flagą Anglii nazywając to "pozerstwem" choć to właśnie z nią kojarzy się ten ruch i nie z ich, dużo było przykładów ku chwale ah jakże potężnej ameryk mimo to na początku pojawił się zwrot "...a Ameryka? pierdol*ć Amerykę!".
dobra film faktycznie trochę zbyt cukierkowy jakieś dziwne zależności są w nim przedstawione znajdzie się w nim też parę przekłamań ale nie jest taki zły a przekaz na koniec ma całkiem mądry może trochę za bardzo umoralniający ale prawdziwy. co do muzyki to po pierwsze nie wszystkie kapele w filmie były amerykańskie bo były też angielskie i to całkiem sporo ogólnie sama ścieżka dźwiękowa była całkiem spoko pojawił się minor threat, iggy pop, fear, billy idol, ramones, blonde, adolescents i the specials czyli zestaw nawet nawet i wcale nie wzięty z kosmosu bo nawet taki zespół jak blonde miał spory wpływ na powstanie punkrocka. poza tym punk amerykański to wcale nie oksymoron w latach 80tych powstała w usa masa świetnych kapel która właśnie w odróżnieniu od kapel 77 wcale nie dorobiła się kasy i wcale do tego nie dążyła a to że wam amerykański punk kojarzy się z green day to już wina waszej słabej orientacji w temacie. co doflagi anglii to faktycznie pozerstwo bo o ile punki angielskie mieli ku temu powody by się nimi obwieszać o tyle noszenie ich przez punków nie anglików to typowe bezmyślne kserowanie stylu z angoli byle by wyglądać jak najbardziej true ;)
witaj, widzę, ze masz pojęcie o tej subkulturze, a nie lubię czytać tu swoich dzieciecych wywodów gimbusów.
minor threat, iggy pop, billy idol, ramones, blonde i the specials to rzeczywiscie ważne kapele. Television i nie było?
Generalnie to szeroki temat a najlepsze ich lata to 70. i 80. Reszta jest już mało istotna. Jak obejrzę film chetnie podzielę się swoją opinią
przepraszam nie lubię czytać tu wywodów gimbusów dla gimbusów.
Ciekawe czy są takie kapelki jak Velvet Underground, Joy Division, Disharge, Dead Kennedys, Pixies,
Co do zarzutów a propos amerykańskiej sceny punk, to jeśli to jest rżnięcie, to równie dobrze można powiedzieć to samo o punku z jakiegokolwiek europejskiego kraju, oczywiście poza Wielką Brytanią. UK dał przykład, za którym poszły inne kraje. To nie jest powielanie.
Dlatego też nie uważam żeby flaga Wielkiej Brytanii była pozerstwem, to zawsze będzie symbol początku, pierwotnego punku.
A soundtrack w filmie jest naprawde dobrze dobrany, dużo klasyków będących filarem punku.
Przede wszystkim cieszy mnie przypomnienie o tym ruchu w świadomości społecznej. Co prawda nie wszystko w tym filmie mi się podobało (niekiedy Steveo pieprzył naprawde bez sensu) jednak siadając do filmu z zupełnie sceptycznym nastawieniem zaskoczyłam się pozytywnie. Przekłamań nie było dużo, widać że ktoś się zainteresował zanim zrobił film. Niestety umoralniające zakończenie zdecydowanie psuje całość.
Flaga Wielkiej Brytanii to przede wszystkim symbol Wielkiej Brytanii, a że tam się punk rock narodził, to jeszcze nie czyni z całej GB symbolem punk rocka, mkay? Zwłaszcza, że w większości punk się utożsamia w jakiś sposób z anarchizmem;)
Ja uważam iż film prawie doszczętnie przekłamuje istotę punka. Film przedstawia punk w sposób prostacki i stereotypowy. Widać amerykański styl tworzenia głupkowatych komedii. Murica
http://img.sadistic.pl/pics/f5cea303c7ef.jpg
Widzę że konto usunięte, a komentarz stary, nie mniej jednak uważam, że trzeba o tym wspomnieć: ten film nie jest o punk rocku. I na punk rocka nie pluje ani się nawet nim w tym filmie nie zajmuje, a jeśli zajmuje, to na pewno pokazuje go ciekawie i bynajmniej nie obelżywie, całkiem pozytywnie (scena, gdzie napierdalają dwóch rednecków jest ekstra). To film o człowieku, który ma kompletne siano we łbie, jest kompletnym idiotą, gotowym wyzywać każdego od pozerów ("Tylko pozerzy umierają! Tylko pozerzy się zakochują! Pozer pozer pozer!"), który przechodzi w finalnym momencie metamorfozę i dojrzewa, zaczyna rozumieć, że to co robił do tej pory to był błąd, że miał klapki na oczach i był zwykłym tępym gówniarzem. Punk rock stanowi tylko tło dla tego filmu i w ogóle nie podlega ocenie nadanej przez scenarzystę/reżysera. Bo chociaż zakończenie było trochę cukierkowo-amerykańskie, wciąż wydaje mi się że było inteligentnym chwytem, zakończeniem właściwie podsumowującym całą akcję.
I jeśli twierdzisz, że USA nie miało wpływu na punk rocka i nie było dla niego ważne, to jesteś debil i gówno wiesz o punku.