Po przeczytaniu ksążki i obejrzeniu filmu stwierdzam - kicha.
Przyznaje - zdięcia są całkiem ciekawe i czasem przerażajace ale jest jedna rzecz, którą zwalił reżyser, mianowicie za mało skoncętrował sie na przemianie duchowej Winicjusza...
W książce był to jeden z najważniejszych wątków no a w filmie... nic.
Jak nie była, była - w filmie po tym jak płoną Rzym i Winicjusz szukał Ligii zaprowadził go do niej Św. Piotr, a zaraz potem tam go ochrzcił i powiedział "Jesteś naszym bratem". Tak więc była przemiana :). Może tego nie zauważyłeś?
Sturm ma rację - to nie jest tak, że hop siup i Winicjusz już chrześcijanin. Kawalerowicz wyraźnie skupił się tylko na Petroniuszu i Neronie. Nie pokazał, że w trakcie kolejnych wydarzeń Markiem zaczynąja targać emocje, jest rozdarty, stopniowo się zmienia i staje się coraz lepszym człowiekiem.
No tak, ale skoro został ochrzczony przez samego Św. Piotra i zmienił się duchowo to była przemiana!
Moze i na twoje myslenie była. Ale jesli jest to adaptacja książki to powinno być jak w książce, czyż nie ?
Wiesz, no oczywiście że tak i tak było też w książce! Mam na myśli jego Chrzest czyli przemiana, w tym także duchowa :). Widać że Wy oczekiwaliście po filmie czegoś więcej, jednak moim zdaniem dobrze była ukazana i mi to wystarczy. No bo czy Chrzest z rąk Św. Piotra nie jest wystarczający?
Ale to z reguły wiadomo że ekranizacje znacznie różnią się od książki.
A tak przy okazji, to jak Ty byś ukazał w filmie tę przemianę?
Zresztą, Winicjusz zmienił się bardzo pod wpływem miłości do Ligii i to było widać w filmie :)
Deląg to w ogóle nie umiał tego zagrać moim zdaniem i stąd te odczucia bo wyglądał przez cały film jak decha.