Odnoszę wrażenie, iż reżyser chciał zrobić dziełko "pod Petroniusza" (zbytkownie, ale inteligentnie i w dobrym stylu), natomiast efekt jest "pod Nerona" - zbytkownie, acz prymitywnie i dla mas. Muzyka kiepska, o przereklamowanych efektach specjalnych nie ma co wspominać, aktorzy beznadziejni. Wyjątkiem jest B. Linda, ale i on gdy miał popisać się łaciną albo erudycją, to zacinał się po proletariacku. Ale ma u mnie plusa, bo jako jedyny nie ekscytował się tym, co mówił.