Mało tego. Coraz więcej ludzi z mojego otoczenia dochodzi do wniosku, że "Quo Vadis" to film całkiem niezły. Łatwo dołączyć do chóru krytyków i przypadkowych kinomanów, którzy czerpią wręcz chorobliwą satysfakcję w mieszaniu dzieła Kawalerowicza z błotem. Nie tutaj miejsce na polemikę. Myślę, że kiedy emocje opadną, następne pokolenia znajdą w tym filmie znacznie więcej plusów, niż minusów, nie mówiąc już o uznaniu wartości tego dzieła. A wybitne role Pieczki, Treli i Lindy powinno się analizować jako przykłady maestrii w łączeniu środków wyrazu kojarzonych z filmem i teatrem.
ty tak na serio?
jeśli tak to wymień mi prosze plusy tego filmu
uwarzam że to wyjątkowo trafne miejce na polemikę, więc sprubujmy ok?
zauwarz że początkowo film był zachwalany zarówno przez krytykę jak i media co, wydaje mi się, jest dość prowokujące
acha wydaje mi się że ten, w moim mniemaniu, tandetny teatr nie wzbudzi większego zainteresowania przyszłych pokoleń
Przede wszystkim popracuj nad ortografią! Mylisz opinie na temat filmu z zachwalaniem, czyli promocją. W chwili premiery "Quo Vadis" rzeczywiście poświęcano bardzo dużo uwagi, ale to chyba nie grzech, jeśli ekranizuje się dzieło nagrodzone Noblem, w dodatku jest to najdroższa polska produkcja. Krytyka natomiast od początku miażdżyła film. Mało przykładów w historii naszego kina, kiedy wylano tyle jadu na jeden tytuł. No, ale jak tu się dziwić tego typu opiniom, skoro o "Quo Vadis" mówiono jako o polskiej odpowiedzi, a nawet konkurencji dla hollywoodzkiego "Gladiatora"... Ile trzeba naiwności, aby mieć podobne oczekiwania! Nie dziwie się wtedy człowiekowi, który po 15 minutach gadających głów, czy też "teatru telewizji" Kawalerowicza tracił cierpliwośc. No, ale jak miał postąpić reżyser mając do dyspozycji powieść Sienkiewicza, która wcale nie jest takim świetnym materiałem na widowiskowy film. I co miał niby wyczarować z tych 18mln$, za które w USA powstają komercyjniesze produkcje "niezależne" i filmy klasy B, przeznaczone od razu na rynek video. Nie należy też zapominać, że niewiadomo ile tak naprawdę kasy z budżetu "Quo Vadis" zostało w niewyjaśnionych okolicznościach zdefraudowane. Reżyser postawił na kino ambitniejsze, starcie postaw i relacje między bohaterami. Dzięki temu możemy oglądać wybitne kreacje aktorskie Treli, Lindy, Pieczki i Bajora. No i udało się ocalić ducha powieści Sienkiewicza, która opowiada o potędze rodzącego się chrześcijaństwa i odchodzeniu starego porządku. Przyznaję, że filmowi brakuje epickiego oddechu, walka Ursusa z bykiem jest kompletnie pozbawiona dramaturgii, a kilkusekundowa wizja pożaru Rzymu w dobie amerykańskich superprodukcji to kpiny. Ale jeśli już tak się tej widowiskowości doszukujemy, to przecież są rewelacyjne sceny z lwami w koloseum. Takiej sekwencji z agresywnymi zwierzętami nie widziałem w innych filmach i nawet pojawienie się na arenie tygrysów w "Gladiatorze" nie zawiera podobnego ładunku emocji. Sceny z lwami u Kawalerowicza docenili nawet ci, którzy na całym filmie nie zostawiali suchej nitki. Pozostaje spokojny o los "Quo Vadis" w przyszłości. Powstało bardzo wiele produkcji historycznych, które miałkość treści starały się ukryć rozbuchaną galanterią. Nie liczę na odbiorców, którzy skacząc po kanałach w telewizji zatrzymają się akurat na "Quo Vaids", bo ich wciągnie akcja (chociaż kto wie). Liczę na widzów, którzy pozbawieni uprzedzeń, zapragną poznać największą polską superprodukcję od początku do końca i wyrobić sobie na jej temat własne zdanie. Myślę, że nawet jeśli nie będą to opinie entuzjastyczne, to na pewno bardziej wyważone i obiektywne od obecnej fali naiwnych, niesłusznych ocen. Uważam, że to spotkanie przyszłych pokoleń z "Quo Vaids" wypadnie zdecydowanie na korzyść dzieła Kawalerowicza.
no cóż nie widzę sensu się spierać
i tak żaden z nas nie da się przekonać
jednak musze zaznaczyć że moim zdaniem qvo vadis nie jest UDANYM filmem komercyjnym ani artystycznym i jestem przekonany że wysoki budrzet nie jest niezbędny do kręcenia dobrych filmów, co udowadnia spora liczba ,,tanich'' dzieł
"No, ale jak miał postąpić reżyser mając do dyspozycji powieść Sienkiewicza, która wcale nie jest takim świetnym materiałem na widowiskowy film. I"
Dobre, dobre,usmialem sie :]