Film jest znakomity, rewelacyjny. Nie wiem, jak Smarzowski mobilizuje aktorów, ale ich gra poraża autentyzmem. Smarzowski dba o szczególiki, o klimat, o realia. Smarzowski kumuluje problemy, zgłębia tematykę, umieszcza więcej niż może pomieścić taśma filmowa. Świat bohaterów filmu jest ciężki jak ołów. Widzimy tylko ten świat w filmie. Nawet słońce i trawa mają ten ołowiany ciężar. Może określenie "arcydzieło" jest na wyrost, ale fakt, że w III RP, post ubowskim państwie, post esbeckim, taki film powstał, to cud, prawdziwy cud.