Moim zdaniem "Róża" zasługiwała na nominacje, ale to raczej w tym wypadku układy zadecydowały o tym, że Holland mogła wyruszyć do L.A.. Niestety, bowiem "popisała się" tam żenującym komentarzem o "Artyście", filmie nie wybitnym, lecz ze wszech miar udanym, przypominającym, że kino ma przede wszystkim za zadanie wywoływać uczucia. Tak czy siak, "Róża" zasłużenie zgarnęła tyle Orłów, bo jest filmem, jaki w naszym kinie zdarza się niezwykle rzadko.
"Róża" jest lepsza od "W ciemności", ale rzadko kiedy jakość filmu decyduje o Oscarach. Róża jest filmem zbyt "polskim", natomiast W ciemności jest to bardziej uniwersalna historia i łatwiej ją zrozumieć Amerykanom. Ponadto Holland ma już wyrobioną renomę i z pewnością miała większe szanse na statuetkę niż film Smarzowskiego.
Film "W ciemności" miał właściwego reżysera choć i tak nie to wystarczyło do Oscara , bo film zdaniem jury był za mało antypolski .
Co to znaczy lepsza? To zawsze będzie subiektywna każdego ocena. Najpierw obejrzałem "W ciemności". Po miesiącu obejrzałem "Różę". Już po tej pierwszej aczkolwiek rozłożonej w czasie konfrontacji, odniosłem wrażenie, że jednak bardziej do gustu przypadł mi film Agnieszki H. Aby rozwiać wątpliwości, wczoraj postanowiłem obejrzeć jeszcze raz oba filmy, tyle że w odwrotnej kolejności. Efekt ten sam. "Róża" jest jak dla mnie zbyt naciągana, a cierpienie i ofiara w niej poniesiona zupełnie bezsensowna, z prostego powodu. Droga na zachód stała otworem. Co więcej Róża sobie doskonale zdawała sprawę z tego, jak będzie wyglądała wolność w wydaniu sowieckim, a mimo to postanowiła zostać. Tymczasem w filmie "W ciemności" takiego wyboru Żydzi nie mieli, a i ofiara, poświęcenie i narażanie życia Poldka i jego rodziny, znacznie bardziej do mnie przemawia, niż postawa byłego "akowca", który tak naprawdę nie miał nic do stracenia.
Oczywiście, że jest to moja subiektywna ocena, po prostu uważam, że pisanie za każdym razem "moim zdaniem" jest bezsensowne, bo czyje zdanie mogę wyrazić, jeśli nie swoje? ;) mogę też stwierdzić fakt, ale w wypadku oceny poszczególnych filmów trudno o niezaprzeczalne fakty.
Ofiara Tadeusza wydaje Ci się naciągana, bo dla Ciebie obce sa wartości takie jak honor, miłość itp. Mówisz stricte pragmatycznie, ale zapominasz, że właśnie przywiązanie do tych zasad jeszcze trzymało tych złamanym życiem ludzi przy życiu.
Tadeusz, stracił wszystko, kraj, miasto, zonę, rodzinę, zostały mu jedynie zasady, za które musiał ponieść kolejny raz ofiarę...cóż takie były czasy i tak kończyli nasi rówieśnicy.
Zaś samą Róże przy życiu już trzymało tylko trwanie na swoim, tak na swoim. Od zawsze tam mieszkała, zawsze czuła się Polką i pewnego dnia przyszli i jej powiedzieli, że już Polką nie jest, jest Niemką i się wynieść ze swojej ziemii do obcej, na zachodzie...czyli gdzie? Czyli do kogo? Żadna z tych postaci nie (w filmie Holland i Smarzowskiego) nie wiedziała jaka będzie przyszłość i przyjąć mogli 2 postawy. Chować się, albo walczyć...
Jaką Ty byś przyjął postawę, jeżeli jakiś nowy okupant przyjdzie do Ciebie, od zawsze mieszkającego tam gdzie mieszkasz, mówiącego po polsku i powie, że Ty nie jesteś prawdziwy Polak, tylko obcy i masz się wynieść do siebie "Na Zachód/Wschód"? Odejdziesz z pochyloną głową? Będziesz ukrywał się całe życie po kanałach? Czy będziesz walczył?