Film zostawiam bez oceny, co rzadko mi się zdarza. Dzieło mocne, wstrząsające, scenariusz i reżyseria zasługują na uznanie ale... Tak jak bardzo lubię i cenię Marcina Dorocińskiego, tak w tym przypadku miałam wrażenie, że odgrywa po raz kolejny tę samą rolę- poczciwego, trochę flegmatycznego pana w średnim wieku. Ten sam tembr głosu, ten sam wyraz oczu...Dopiero w ostatnich 10-u minutach filmu coś drgnęło ale to może być zasługa charakteryzacji. Pokochałam Dorocińskiego za rewelacyjnie stworzoną postać policjanta w Pitbullu ale przy kolejnych filmach już tylko wmawiałam sobie, że to nie ta rola, albo że tak właśnie miało być itp. Dziś obejrzałam dwa filmy. Zanim sięgnęłam po Różę oglądałam rozgrywający się w Norwegii dramat pt Wyspa Skazańców http://www.filmweb.pl/film/Wyspa+skaza%C5%84c%C3%B3w-2010-478478 . Połowa obsady pierwszoplanowej to nastolatkowie, którzy w każdej minucie filmu mieli na swoich twarzach więcej emocji, niż pan Marcin podczas całego filmu. Już najzupełniej rozwaliła mnie scena, w której Tadeusz pyta o poranku Różę, zgwałconą poprzedniego dnia, jak ta się czuje- bez emocji, bez wyrazu, jakby oderwał sięprzy śniadaniu od porannej gazety...Szkoda bo Dorociński ma i warunki, i charakter, i pewnie warsztat też. Czego wg mnie brakuje zachowam dla siebie.
Może dlatego, że on też przeszedł swoje. Wojna, powstanie, widok gwałconej i zabijanej żony. Walka za ideały, które przestały istnieć. Nie miał sił na ekspresję emocji, umarł. Choć z czasem widać, że Róża przywraca go do życia.
Ale przyznam Ci rację, tak samo uwielbiam Dorocińskiego, ale to trochę aktor jednej kreacji (co mi w sumie nie przeszkadza, bo lubię patrzeć na jego grę :).
W pełni się zgadzam..zwłaszcza jeśli chodzi o grę Marcina Dorocińskiego..Bardzo lubię tego aktora,głównie ze względu na postać podkomisarza Despero w Pitbullu i odnoszę wrażenie, ze we wszystkich kolejnych filmach pan Marcin gra tak samo..To samo spojrzenie,ten sam wyraz twarzy,a nawet barwa głosu..W serialu Głęboka woda czy też w filmie Ogród Luizy na twarzy Dorocińskiego dominują te same emocje..Nie inaczej jest w "Róży". Od momentu pojawienia się Tadeusza w domu Róży,nie widać żadnej ewolucji w zachowaniu głównego bohatera..Non stop posępny wyraz twarzy..nieważne czy akurat zajmuje się rozminowywaniem pola kartofli czy też tuleniem do snu swojej ukochanej..
Natomiast sam film poruszający owszem,jednak widziałam już tyle obrazów traktujących o czasach wojennych,powojennych,że muszę szczerze przyznać,wielkiego wrażenia na mnie ten film nie zrobił..Dobra Agata Kulesza,realizacja też niczego sobie..niby wszystko jakoś tam się zgrabnie trzyma,ale zabrakło emocji..Mniej więcej w połowie film przestał mnie trzymać w napięciu,ba nawet stał się lekko nużący. Moi zdaniem mogło być ciut lepiej choć i tak to jest jeden z lepszych polskich filmów ostatnich lat..Symetria,Pręgi,czy 33 sceny z życia,oby więcej takich obrazów.:)
Dokładnie !! Genialny w Pitbullu a potem wszystko zbliżone do siebie,taki Więckiewicz jakże inny,(Genialny) w Jutro będzie lepiej a inny w Dom zły (prokurator Tomala he he) i zupełnie inny w Kołysance. Czy Marcin dałby rade ?
Więckiewicz ma to do siebie, że nawet z błahej roli w serialu " Londyńczycy" wykreuje ciekawą postać..Jest do bólu prawdziwy, nie operuje non stop tą samą miną, a do tego specyficzna uroda. Natomiast pan Marcin Dorociński potencjał ma,ale mam wrażenie,że nie w pełni go wykorzystuje..Ot, ostatnio obejrzałam kilka odcinków serialu " Głęboka woda", gdzie Dorociński gra jedną z głównych ról i znów to samo co w "Róży." Panie Marcinie,heloł, niech Pan w końcu czymś zaskoczy widza:D