Właśnie obejrzałam... pierwsza scena wbija w fotel i człowiek siedzi taki wciśnięty już do końca, dreszcze przez cały film, a scena gdy Dorociński czyta...rozbija człowieka na kawałki.. mocny, piękny, przerażający, oskarowy film, najlepiej iść samemu by po wyjściu z kina być sam na sam ze swoimi emocjami, już wiem dlaczego tak bardzo chciałam ten film zobaczyć, a pana Dorocińskiego to kocham i tyle.
Masz racje najlepiej isc samemu na ten film. Ja poszedlem z kolezanka i zaluje bo po filmie ona probowala nawiazac ze mna jakikolwiek dialog a ja przez jakies polgodziny bylem calkowicie wylaczony.
zgadzam sie, ja bylam na malym, prywatnym pokazie.... kazdy byl wbity w fotel. Potem bylo spotkanie z rezyserem - opowiadal, ze ludzie, od ktorych slyszeli historie z tamtych czasow, byli zdania,ze to co przedstawil w filmie to jeszcze nic. Tak na prawde to bylo jeszcze gorzej.
bylem sam i caly wieczor myslalem o filmie, w nocy mi sie przysnil wiec to najlepsza rekomendacja jak bardzo dziala na psychike, doluje, przygnebia, zmienia poglady... jest ochota sie napic (to nie tylko moje odczucie wiec mysle ze tez tak niektorzy z was mieli), szacunek dla rezysera wyrazilem tym ze zapisalem sie na nieodplatne statystowanie w nastepnej produkcji (o ile sie dostane oczywiscie), bilet w kinie to za malo zeby docenic Wojtka...
i z tym ze "tak naprawde to bylo jeszcze gorzej" tez prawda, babcia mi mowila jak weszli w nas od tylu 17 wrzesnia 39`, mieszkala pod Lezajskiem i z opowiesci wynika ze kto mogl pakowal na woz pierzyne i jechal przed siebie - moja babcia dojechala wtedy az w okolice Gniezna, typowy Mongol (mowie i o rasie i o rozumie) ze sceny kiedy zabieraja rower, krowe itd to byl taki przecietny zolnierz ktory szedl czesto z buta z pol roku... wyobrazcie sobie kim musial byc... to samo powtorzylo sie po 39` raz jeszcze w 45` tym razem m.in na Mazurach