Najpiękniejszy film o miłości jaki oglądałam... Gdzie brutalny obraz jeszcze dobitniej wynosi na piedestał poświęcenie, oddanie, lojalność. Czyli wszystko sprowadza się do jednego MIŁOŚĆ! Imię tytułowej Róży nie jest przypadkowe?! Czego symbolem są róże, kwiaty oczywiście?! I wiemy, że są one czerwone! Bo skąpane we krwi!!! U W.Smarzowskiego nic nie jest oczywiste i nic nie jest czarno-białe. Trzeba przebrnąć przez eskalację przemocy, żeby dostrzec kwintesencję "Róży". Obraz W.Smarzowskiego nie jest łatwy, nic nie dostrzeżesz powierzchownie. Róża odchodzi w spokoju, wie, że znalazła opiekuna dla jej największej MIŁOŚCI !!!