Czy film dobry? Nie wiem, trudne pytanie... Jest na pewno mocny i ten rodzaj przekazu,
niektórym przypadnie do gustu, czy mi przypadł? Nie... Czy film przekazuje emocje? Tak,
duże, wręcz niesmaczne ... Czy przekazuje prawdziwą historię i fakty? Nie wiem, nie jestem
historykiem, być może, ale czy żeby coś dobrze przekazać, zmusić do przemyśleń i
wzbudzić emocje, trzeba aż tak szokować "obrazem" nie sądzę...
:D Wojna światów w wersji Smarzowskiego spowodowałaby, że Amerykanie masowo zrzucaliby się z klifów.
Dokładnie, moje odczucia są podobne. Poza scenami szokującymi, nie ma nic, fabuła wręcz nudna. Jednym słowem, gdyby zamienić nasycone sceny brutalne, w delikatne epizody i pozbyć się szokujących emocji, to okazało by się, że scenariusz jest baaardzo słabiutki, a film nudny. Nie wspomnę już o Hollywoodzkim, nie pasującym do całości filmu zakończeniu.
Może dlatego, że prawdziwe życie to nie scenariusz holiłódzkiego filmu, gdzie mamy piękne sceny, każda coś znaczy a wszystko to elegancko klamerką spina zakończenie. Co do autora - niesmaczne ? A jak ma smakować gwałt ? Ktoś w końcu pokazał wojenną rzeczywistość bez wybielania i upiększania.
Prawdziwe życie? A Pewnie Twoje? To nie jest film na autentycznych faktach wiec skąd Ty możesz to wiedzieć, czy nie bajka taka jak inne... I nie chodzi o to, że gwałt jest niesmaczny a sceny, ale skoro się w takich lubujesz, to oglądaj go do woli...
Nie jest opowiedziany na czyjejkolwiek historii na zasadzie "prawdziwa historia Pawła B.", ale pokazuje realia epoki. Boli dziecko prawda ? Bo tak właśnie to wyglądało. O tym był film Smarzowskiego. Jak chcesz swoje słodkie "prawdziwe historie" to oglądaj sobie transformersy. Nie chodzi tu o lubowanie się - chciałaś mi dowalić że jestem jakimś psycholem ? Każdy kto docenił Różę to psychol, bo są tam brutalne sceny ? Widać masz coś z głową.
Trochę się rozpędziłem i odpisałem nie na swój post, ale jego treść podtrzymuję.
Twój komentarz (chciałaś mi dowalić, że jestem jakimś psycholem ?) świadczy o tym ,ze na swój post odpowiedziałeś, tyle ze Ci się konta pomyliły, no chyba, że rzeczywiście z Tobą jest coś nie tak...
Realia epoki? Bo tak własnie to wyglądało? (rozumiem byleś tego naocznym świadkiem) Boli dziecko, prawda? co to za teksty, czy oby to Ty, nie masz przypadkiem coś z głową? Jesteś jakiś taki nadpobudliwy trochę, nie uważasz? Może takie mocne filmy, tak Ci szkodzą? Ogarnij się człowieku!
Wystarczy popytać rodziny, znajomych, każdy zna jakiegoś repatrianta, przesiedleńca, UBeka. Oni opowiedzą co widzieli. Wystarczy zapytać. Cóż, niektórzy może nawet nie chcą wiedzieć kim są ludzie, którzy go otaczają.
ByTheWay żyje w cukierkowym świecie dobra. Dla niego druga II wojna to "czterej pancerni" - w to uwierzy.
Pewnie Cię zszokuję, ale w" czterej pancerni i pies" było tyle stereotypu, co prawdy jak i w filmie " Róża" o tyle tylko, że w jednym filmie poszli skrajnie w sferę " dobra" w drugim " zła". A to już kto i w jakim świecie żyje, zależy tylko od niego. Ja od piętnastu lat żyję w Holandii i nie narzekam, nie jest może cukierkowo ale rzeczywiście to inny świat .Tu ludzie są mniej zgorzkniali, weselsi i bardziej przyjaźni, może to dla tego, że nie oglądają się wstecz i nie rozpamiętując złego, patrzą w przyszłość z nadzieją na lepsze jutro. Ja również nauczyłem się żyć tak, by z życia wyciągać to co najlepsze i na tym skupiać szczególną uwagę. Ale tak jak napisałem, scenariusz naszego życia, piszemy sobie sami, sami decydujemy o tym, gdzie chcemy żyć, jak chcemy żyć, w co chcemy wierzyć i jakimi chcemy być ludźmi...
P.s. A co do naiwnej bajeczki o Hindusie, szkoda, że Twoje wiadomości ograniczają się jedynie do stereotypów II wojny światowej. Widać, zupełnie nie zrozumiałeś filmu,( może trochę przekoloryzowany, ale który taki nie jest, no chyba ,ze filmy na autentycznych faktach ale i te są ubarwione by były ciekawsze) nie jest do końca bajeczką i wiele sytuacji pokazanych w filmie, miało miejsce. Ludzie chorzy na Autyzm, też istnieją a świat się nie kończy na Polsce, warto by było mieć bardziej rozległą wiedzę, dlatego myślę, nie zrozumiałeś filmu, jego przekazu, zawartych w nim prawdziwych i ważnych informacji, ani też wartości jakie przekazuje ten film. To tylko tak by the way, bo to nie miejsce na ten temat...
Aha i Ty na podstawie opowiadań rodziny, znajomych, wiesz, że taka sytuacja miała miejsce? Współczuję, im, na prawdę... Zastanawia mnie tylko fakt, dlaczego scenarzysta nie spotkał takich ludzi, którzy to mogli by mu potwierdzić historię i nie napisał scenariusza na faktach autentycznych,nie sądzisz, że robiłby jeszcze większe wrażenie? Nie ważne... Ja osobiście żyję już trochę na tym świecie, mam dużą rodzinę, licznych znajomych i słyszałem o różnych sytuacjach z okresu powojennego (sam byłem za mały by coś pamiętać) od nich słyszałem, że było wiele "dobrych" mile zaskakujących sytuacji o których się nie mówi i nie pisze, te pokazane w filmie były tylko stereotypem ( Stereotyp - to fałszywe i niedostatecznie uzasadnione, a dotyczące pewnej grupy osób (nadgeneralizacja) przekonanie zbiorowe) dlatego w moim przekonaniu nie należy generalizować, to po pierwsze, a po drugie, to odnosimy się do postu, który nam stawia pytanie: "czy żeby coś dobrze przekazać, zmusić do przemyśleń i
wzbudzić emocje, trzeba aż tak szokować "obrazem" nie sądzę..." ( Nie neguje on wcale tego,iż sytuacje z filmu miały miejsce, prawda?) No więc, na to tylko pytanie odpowiadam nie, bo nie wystarczy uderzyć w czuły punk Polaka, zaszokować go obrazem i ogłuszyć nim aż do bólu, by zrobić dobry film, tak myślę, dla mnie to za mało. Oglądnijcie Panowie film jeszcze raz i przewińcie wszystkie masakryczne sceny, co Wam zostało? Czy to co pozostaje jest dobre? Jeśli tak, nie mam więcej pytań. W końcu każdy z nas jest inny, posiada inną wrażliwość i inny reprezentuje poziom intelektualny. Każdy z nas ma prawo oczekiwać czegoś innego i inaczej postrzegać otaczający go świat. Pozdrawiam.
Heh, nie każdy musiał znaleźć się w takiej sytuacji jak bohaterowie filmu (ci mieli po prostu wyjątkowego pecha), ale filmy kręcone o rzeczach szarych, pośrednich i przeciętnych zwykle takie też się stają. Mnie jakoś drastyczne sceny nie szokowały, bardziej trafiały do mnie momenty, gdy postaciom dosłownie waliły się jakieś resztki marzeń na głowę, lub gdy byli zdradzani przez przez najbliższe otoczenie. Te momenty są głównym atutem filmu, a nie spora ilość brutalnych scen.
Bez urazy ale może czas odrobić lekcje historii - to nie mógł być film z delikatniejszymi scenami, bo w tamtych czasach nie było mowy o delikatności. Scenariusz jest jedyny w swoim rodzaju, wyczerpuje temat i pokazuje kawał historii, nie konkretnej osoby a społeczeństwa. Zakończenie nie mogło być inne, gdyż musiało choć odrobinę "osłodzić" ludziom to, co ich wgniotło w fotel. W tamtych czasach ludzie nie wracali z takich przesłuchań i to jedyna nierealność tej produkcji...
Ale on nie wrócił z przesłuchania, tylko pojechał do łagru, skąd wrócił zapewne w czasie "odwilży" po śmierci Stalina.
Bez przesady z tym niewracaniem z przesłuchań. Kazimierz Moczarski doświadczył chyba wszystkich możliwych tortur z ubeckiego arsenału, siedział na Mokotowie około ośmiu lat, po czym wyszedł na wolność, wrócił do pracy i normalnego życia. Wiem, że to banalnie zabrzmi, ale człowiek jest w stanie znieść więcej, niż się nam wydaje.
Chodziło mi o kontekst - większość jak już została zabrana to nie wracała.
W to, że ludzie potrafią wiele znieść nie wątpię.
Naiwna bajeczka o hindusie w Ameryce ma u ciebie 10tke, a najlepszemu polskiemu filmowi dekady dajesz 1 jak najgorszemu ścierwu na poziomie celulitu.
Dla Ciebie najlepszy a dla wielu po prostu denny, jeden lubi filmy porno, inny dramaty, a jeszcze inny bajki i nic Ci do tego, o gustach się nie dyskutuje, a do swojej subiektywnej oceny filmu, prawo ma każdy i wcale nie znaczy, że czyjaś jest lepsza czy gorsza, po prostu jego własna.
Skoro nie znosi polskich dramatów, to po co ogląda Róże ? Niech się trzyma swoich "slitasnych" amerykańkich gówien. Swoją drogą - sam nie odpowiedział. Ty kto - jego agent ?
Po pierwsze, jestem ta nie ten, nie widać? Po drugie, co prawda, psychola nie poznaje się po jego preferencjach filmowych, ale można go poznać po jego komentarzach, emanujących agresją. Po trzecie, przypuszczam, że nie odpowiedział z tego samego powodu, co i ja nie skomentuję już żadnego Twojego posta...
Na fm setki ludzi wstawia sobie różne awatary i wcale nie świadczą one o płci - skąd mam wiedzieć, że to twoje zdjęcie. Napisałem jasno. Jedynka ? Nic ten film w sobie nie ma, aktorstwo leży i kwiczy, scenografia do dupy, kwestie techniczne dno, niczego nie uczy i ma szmatę jak najgorsze polskie pseudokomedie typu kac wawa, a Armgeddon, Khan i Avatar to arcydzieła na 10 ?
Ja rozumiem,ze "ten rodzaj przekazu" nie wszystkim moze odpowiadac ale oceniac ten film na 1 to jest totalne nieporozumienie!.Bezsensowne zanizanie sredniej naprawde niezlemu filmowi.
Nie no, jak Tarantino robi sieczkę i miazgę to się go nazywa mistrzem kina...bo niby to artystyczna sieczka... a najzabawniejsze, że tę miazgę robi dla czystej rozrywki, a nie w celu refleksyjnego przyjrzenia się człowiekowi.
A ten pewnie powstał dla idei? Dla kasy powstaje każdy jeden, a bawi każdego co innego i co innego wzrusza. Nie muszę patrzeć na wyuzdane, brutalne sceny, żeby wyobrazić sobie gwałt, wyobraźni mi nie brakuje, ale niektórym widać trzeba konkretnie jak krowie na rowie pokazać, żeby wiedział jak to wyglądało, zwłaszcza ,ze reżyser tam był, widział naocznie i z detalami odtworzył, a ktoś inny mógłby wyobrazić sobie to inaczej... Zal... On dobrze wie na czym ludziom grać i za co kasę brać.
Masz rację ale to taki przekaz obrazów dla pewnej gruby odbiorców, inaczej nie dotrze, to jak z rozmową, jednemu wytłumaczysz spokojnie, delikatnie i zrozumie, a drugiemu trzeba z ryjem na ostro i mięsem, dopiero zajarzy o co chodzi i załapie klimat.
Chyba nie do mnie to pytanie koleżanko, ja nigdzie o Tarantino nie wspomniałem, a już tym bardziej nie mi oceniać co komu wolno, a co nie. Jedyne wyraziłem swoje zdanie na temat przekazu w tym konkretnie filmie i to mi wolno. Trzymajmy się więc konstruktywnej konwersacji.
Zawsze możecie spytać Putina i Rosjan o sytuację analogiczną i odwrotną. Co zrobiliby z Rosjaninem i jego rosyjskimi pomocnikami, którzy w Moskwie pod polską okupacją pełniliby rolę rosyjskich "ludzi honoru", najpierw cynicznie ogłaszaliśmy amnestię, a potem zdradziecko łapaliby rosyjskich patriotów, przesłuchiwali, katowali, wysyłali do polskich łagrów, mordowali i wrzucali do dołów z wapnem? Polskich okupantów nazywaliby "wyzwolicielami"? Którzy w Warszawie odbieraliby medale za swoją działalność? Dla dopełnienia obrazu dodajcie Putinowi, ze w wolnej Rosji "rosyjscy ludzie honoru" nazywaliby tych Rosjan leżących w bezimiennych dołach z wapnem - "bandytami przeklętymi". Poproście Władimira o szczerą odpowiedź. Aby dobić Władimira swoimi absurdami, na samym końcu zaakcentujcie, że w wolnej Rosji "rosyjscy ludzie honoru" zrobiliby z siebie "elyty" i otrzymywaliby 10 tysięczne emerytury resortowe przy 800 złotowych emeryturach zwykłych Rosjan, którzy walczyli o niepodległość - to w ramach wdzięczności narodu i sprawiedliwości dziejowej wyjaśnijcie zdumionemu Władimirowi. I jeszcze ten okres dziejów ich państwa określaliby mianem "doniosłego etapu w dziejach państwa rosyjskiego”? Być może, że Władimir to ogarnie. Ale nie sądzę, znając ROSYJSKIE MIŁOSIERDZIE WOBEC WŁASNYCH ZDRAJCÓW na przestrzeni wieków.
Gorszy sort? Ktoś podzielił Polaków? Jak nazwać ludzi, którzy wysługiwali się ZSRR, współpracowali że zbrodniczymi organizacjami: Smiersz i Informacją Wojskową, wysyłali czołgi na robotników, strzelali do rodaków i pałowali ich, robili im ścieżki zdrowia, organizowali Polakom "kulturalne zamieszki"? Ludzi, którzy nieludzko przesłuchiwali i katowali? Ludzi, którzy fingowali dowody i procesy, którzy polskich patriotów przebierali w mundury wermachtu? Ludzi, którzy z premedytacją donosili Służbie Bezpieczeństwa na innych dla korzyści własnych i własnych rodzin? Ludzi, którzy prosili o sowiecką interwencję i pożyczali pieniądze w Moskwie? Ludzi, którzy byli tak dumni ze swoich dokonań, że pozwalali na niszczenie akt i na wyścigi niszczyli akta totalitarnego państwa przed i po 1989, którzy zamazywawali fragmenty w swoich księgach ewidencyjnych, wyrywali kartki ze swoich akt? Kto niszczy dowody swojego bohaterstwa i niewinności? I jeszcze nie mają sobie nic do zarzucania. Bredzą o faszyzmie i wzbierającej brunatnej fali, gdy ktoś przypomina kim rzeczywiście byli w przeszłości.
Całkowicie bezkarna czerwona zaraza pod ochroną czerwonych bagnetów nie darowała nikomu po 1945 roku. Była bardzo skrupulatna. Wszystkich dorwała. Wyłapywała, przesłuchiwała, katowała, brutalnie szantażowała, zmuszała do współpracy, łamała życiorysy, mordowała. Sama opływała w dostatki. Dziś potrafi na podstawie kilku incydentalnych przykładów opluć całą niepodległościową formację. Analogicznie, czerwona zaraza nie poniosła najmniejszej odpowiedzialności za swoje zdrady i zbrodnie. Przed 1989 na górze i po 1989 na szczytach - nowe elity i wzór przemian? Tyle lat wolnej Polski, a największe czerwone szumowiny dalej leżą na Powązkach.
Dzisiejsze ujadanie resortowych, ludzi honoru i ich tw, ta pogarda i uderzający brak jakiegokolwiek szacunku dla Żołnierzy Wyklętych - polskich bohaterów, którzy do końca dochowali przysięgi na wierność i sztandar Rzeczypospolitej - pokazuje bardzo istotną rzecz, że w Polsce nie ma żadnej nowej lewicy, że te środowiska się niestety nie zmieniły, a zaledwie się przefarbowały, Środowiska, które kiedyś wysługiwały się Moskwie, które latami gloryfikowały zdradę, które dalej starają się dowodzić, ze oni i PRL to doniosły etap w dziejach państwa polskiego. Zmienili tylko szyld, wystawili młodszych na czoło, wycofali się do drugiego szeregu. I dalej zamierzają uszczęśliwiać Polaków.