Widziałam i dotrwałam do końca. Film pokazuje zagmatwaną historię Mazurów a dokładnie ciężkie życie jednej Kobiety. Dużo scen gwałtów, które są bardzo realistyczne uwydatnione okiem kamery. PIszę te informację dla osób, które nie wiedzą czego spodziewać się po tym filmie. Generalnie na Plus. Świetnie oddane emocje towarzyszące całej historii. Film zrobił na mnie wrażenie, ale trzeba się przygotować na dużą dawkę emocji. Polecam
A mnie tzw. brutalne sceny w tym filmie wcale nie wbiły w fotel. Sceny gwałtów pokazane są ledwo przez kilka (kilkanaście) sekund. Myślę że media trochę przesadzają, pisząc o niebywałym okrucieństwie ujęć , które przyznam ukazują dramat, ale bez myślę jakiegoś przesadnego realizmu.
W jednym z promocyjnych wywiadów ,Pani Agata Kulesza powiedziała, aby postarać się potraktować ten film jako historię o miłości dwojga ludzi. Jednak ilość zawartych w nim historycznych faktów, które padają z ust różnych postaci spowodowały, że odebrałem go bardziej jako właśnie film historyczny.
Zgadzam się, tak jak napisałam wcześniej, te sceny są po prostu bardzo realistyczne. Umówmy się gwałt sam w sobie, nie jest niczym przyjemnym ani w odczuwaniu ani w oglądaniu. Tak kiedyś było i tak to Smarzowski pokazał.
Jestem też świeżo po filmie "dziewczyna z tatuażem" gdzie również jest pokazana dosyć brutalna scena gwałtu. Na tamtym forum rozgorzała dyskusja, czy ta scena była w tym filmie potrzebna, że zrobiła mocne wrażenie. Moim zdaniem gwałt w "dziewczynie z tatuażem" jest na pewno bardziej do "przyswojenia dla oka" (o ile można to tak określić) niż te w "Róży". Może wynika to z faktu, że bohaterka "Dziewczyny..." zemściła się na swoim oprawcy, natomiast Róża nie miała takiej możliwości.
No właśnie chciałam się podpytać KOBIET, które film mają za sobą - czy kobieta o słabyszych nerwach może się wybrać na seans. Ogólnie brutalne sceny gwałty zapadają mi głęboko w pamięć i mogę wracać do siebie przez kilka tygodni... Chciałabym obejrzeć film, ale boje się o siebie później.
Czy sceny są aż tak częste i drastyczne?
Nie, nie są drastyczne, ale sam fakt tego "czynu" jest bolesny, nawet oglądając na ekranie. Najtrudniejsza dla mnie była pierwsza scena, później już z górki. A co do częstości to fakt, co chwilę jakaś kobieta jest gwałcona. Ja tak to odczułam.
Teraz to się w głowie nie mieści, a kiedyś takie sceny były tam codziennością, raptem kilkanaście lat temu...
Niech się palą w piekle Ci wszyscy zwyrodnialcy!
Sceny nie są drastyczne ani wulgarne, ani obleśne, ani pornograficzne, ani nawet…brzydkie. Ich meritum jest przerażające, ale wszystko – w przeciwieństwie do filmu Dom zły – jest pokazane w jasnych, szerokich przestrzeniach, estetycznie, często z daleka. Reżyser uporczywie powtarza, że chciał zrobić i zrobił film o miłości, gdy w momencie spotkania zakochani są wrakami. A widzowie uporczywie widzą głównie tło – pierwsze miesiące wyzwolenia na Ziemiach Odzyskanych. Sama też tak to odbieram i ta warstwa jest dla mnie ważniejsza :) Ale film nie jest „brudny”, nie jest o ZŁU lecz o MIŁOŚCI!
Moim zdaniem są po prostu bardzo realistyczne, ma się ochotę tych wszystkich chamów potraktować w taki sam sposób. Mnie osobiście odechciało się seksu na kilka dni. Sama musisz zdecydować. Obejrzyj jakieś zwiastuny, może w internecie coś znajdziesz. W każdym razie film pozytywnie nie nastraja, jest przepełniony tragizmem. Pozytywnych scen jest na pewno mniej niż tych smutnych.
Pozdrawiam.