Róża - w Polsce mamy wybitnego reżysera, już z własnym stylem, już przynajmniej z 3
wybitnymi filmami i rozwijającego się w taki sposób, że na następny film chyba będę się
bał pójść. W Weselu zaszczepił namiastkę grozy, w Domie Złym był wielki wybuch na
końcu, tutaj mamy jedną wielką grozę - totalne obrzydzenie się człowiekiem i tego do
czego doprowadził. Jest ciemno, jest mrocznie i niepokojąco. W kilku scenach
autentyczne ciary - za sam sposób opowiedzenia tego co się dzieje, z tą minimalistyczną
muzyką i montażem scen. (Scena przesłuchania - Boże...). Genialni Dorociński i
Kulesza, chyba obecnie najlepsza polska aktorka, fenomenalne postaci 2-go czy 3-cio
planowe, stara gwardia: Preis (!), Dziędziel, Braciak, Lubos. To są obecnie największe
gwiazdy polskiego aktorstwa, absolutne wyżyny. Żadne Karolaki i inne Koty. Wreszcie
doczekaliśmy się wybitnego filmu w którym pokazano bez zbędnego patosu i
upiększania jak było naprawdę, po prostu. Niby takie łatwe, a jakie ciężkie, jakie brutalne.
Pan Wojtek już od pierwszej sceny pokazuje, że to nie będzie proste przeżycie, nie będzie
standardowy film o miłości. Miłość w świecie brudu, ludzi którym nie można wierzyć,
gdzie straszne rzeczy mogą dziać się za każdą ścianą jaką widzimy. Gdy już myślimy, że
jest fajnie - zło nadchodzi ze zdwojoną siłą. Co ja będę - trzeba zobaczyć, najlepszy
polski film od baaardzo dawna. I najdojrzalsze co wspaniały Smarzowski póki co
stworzył.
1. Róża
2. Wesele
3. Dom Zły
No chyba tak, z tym, że każdy z nich jest wybitny i w sumie wszystkie mogłyby być na
pierwszym miejscu.
Obsada rzeczywiście starannie dobrana, ale .... zaskoczył mnie Braciak. Bo to tak jest, że aktorzy przystojni muszą udowadniać, że są dobrymi aktorami - do tej pory uważałam Dorocińskiego za niezłego aktora (ale nie rewelacyjnego), głównie dlatego, że gra po męsku - to obecnie rzadkość w naszym kinie... Po tym filmie uważam, że zrobił ogromną pracę, był nieprawdopodobnie wiarygodny. Tak sobie myślę też, że odchorował solidnie tę produkcję. Za to Braciak należy do aktorów nieurodziwych acz charakterystycznych, oni dostają większy kredyt zaufania od razu. Do tej pory myślałam, że jest bardzo dobrym aktorem, ale w scenach z Dorocińskim (a było ich kilka) widać było, jak się nie rozwinął, raziło, że tak płasko przy Dorocińskim gra. No, ale to moje subiektywne wrażenie...może po prostu Dorociński jest wybitny w swojej roli.
W moim rankingu Róża tuż przed Domem Złym i na końcu Wesele.
Dla mnie Braciak też zagrał świetnie, miał ciężko rolę bo musiał zagrać jakby podwójną rolę: na początku miał bawić i ukazywać się jako 'niezgrabny kolega z sąsiedztwa', ludzi bawiło (przynajmniej u mnie w kinie) samo to, że pojawiał się w scenach i ubarwiał generalną ciemność na ekranie. Potem do tej ciemności się dostosował i musiał zmienić nastawienie o 180 stopni. Groźny wzrok w końcowej scenie zapamiętam na długo. Generalnie może i nie był czołówką jeśli chodzi o ten film, ale zrobił swoje i nie popsuł niczego. A Dorociński już w Rewersie mnie przekonał i teraz też poradził sobie bardzo fajnie.
wiesz, co, w ostatniej scenie zupełnie inaczej odebrałam jego wzrok. Ja widziałam, że jest w szoku, bo zobaczył ducha, wrak człowieka (Dorociński wyglądał strasznie), kogoś, kto miał nie wrócić no i właśnie tu za długo na tej płaskiej, ciągle takiej samej minie jechał. W ogóle nie zauważyłam ostrości jego spojrzenia.. Rozumiem wrogości, bo Dorociński wrócił i może będzie chciał ich wygonić? Raczej niepewność, co on na to, że zajął jego domostwo.
Zgadzam się z twoim komentarzem, ja z niecierpliwością czekam na jego kolejne filmy i myślę że będą równie dobre. Pan Wojtek dobiera wspaniałych aktorów do swoich filmów i chyba dlatego są tak realistyczne i naturalne. Dzięki takiemu reżyserowi śmiało można powiedzieć, że polskie kino jeszcze trzyma jakiś poziom.
Zgadzam sie, ze Smarzowski smarzy dania wysmienite. Ma swoj styl, bez dwoch zdan. Nie idzie na latwizne, nie robi tego co polscy rezyserzy w latach 90-tych, to znaczy nie stara sie isc z pradem. Robi rzeczy oryginalne, przez to bardziej wiarygodne i wartosciowsze. Jest przenikliwym obserwatorem, zwlaszcza w kwestiach dotyczacych polskiej prymitywnej i zasciankowej wsi. O ile "Dom Zły" byl filmem swietnym, o tyle "Roza" jest kolejnym etapem w rozwoju tego rezysera. To film niemal genialny. Odwaga, brawura i umiejetnosc opisania brutalnej prawdy, w PRLu zafalszowywanej.
Mam wrazenie, ze Smarzowski lubuje sie w przedstawianiu polskiego prymitywizmu z rodowodem wiejskim. Nie wiem jaki jest jego realny stosunek do polskojezycznych chlopow, ale byc moze on nimi zwyczajnie gardzi. Poza cepeliada chlopi polskojezyczni nie maja wlasnej unikalnej kultury, nie maja nic do zaoferowania, czesto kryje sie w tym chlopskim swiecie mrok i zezwierzecenie. Smarzowski pokazywal to w kolejnych filmach niemal z obsesyjna konsekwencja.
Tym razem pretekstem jest wojna, ktora przeciez nigdy nie uszlachetnia. Prymitywizm polskojezycznych chlopow styka sie z prymitywizmem sowieckich soldatow, czesto o skosnych oczach. Tak jakby Smarzowski chcial nam powiedziec, ze polskojezyczni chlopi kulturowo bardziej tozsami sa z Azja, ze polska kultura jest im obca, ze dorobek europejskiej cywilizacji humanistycznej jest dla chlopow zbyt egzotyczny by mogli go zaakceptowac. A gdy pojawiaja sie jednostki wyznajace inne, europejskie wartosci, chlopi zaprowadzaja swoj azjatycki i niepolski porzadek.
Jak wiadomo chlopi polskojezyczni nie czuli sie Polakami w zasadzie az do konca XIX wieku. Wprost przeciwnie - Polakow nienawidzili. Czesto ich mordowali. Z charakterystyczna dla siebie przewrotnoscia, gdy w koncu przyjeli polska tozsamosc narodowa (w zasadzie jako ostatnia polska grupa spoleczna) to od razu ukuli pojecie "Prawdziwego Polaka", na poly rasistowskie, ogolnie idealnie wkomponowujace sie w charakter obludnego, prymitywnego i falszywego chlopa.
Coś w tym jest z tymi chłopami, bieda i przeciętność w pogoni za lepszym życiem daje takie a nie inne wyniki, sytuacja skrajnie nerwowe. W ogóle Smarzowski jakby nie trawił materialistów (w sumie jak prawie każdy, no ale tu szczególnie), którzy są pokazani jako te najgorsze postaci. W ogóle, że wreszcie ktoś podjął takie tematy jak psychika ludzi z czasu wojny w Polsce bo tego nie ma za często w kinie. A jak już to za mało.
Generalnie po jego filmach traci się wiarę w ludzi. To już pewniak ;)
Ja mysle, ze polskojezyczni chlopi nie do konca zaakceptowali Polske i jej kulture. Gdzies podskornie polskosc wciaz jest dla nich czyms obcym. Stad bierze sie powszechne wsrod osob chlopskiego pochodzenia zjawisko malkontenctwa czyli narzekania na wszystko i wszystkich, a w szczegolnosci na Polske. Nawet gdy cos sie udaje, to oni nieustannie narzekaja, czesto Polske opluwajac.
Do tego zawisc, niechec do wyrozniajacych sie, chec ciagniecia indywidualistow za nogi. Polacy zawsze byli dla chlopow obcymi i znienawidzonymi sasiadami. Niemieckojezyczni mieszczanie, wywyzszajaca sie szlachta, Zydzi bedacy szlachty reprezentantami w kontaktach z chlopstwem... Chlopi wypracowali sobie przez wieki niechec praktycznie do wszystkich polskich kast spolecznych. W pewnym sensie wypracowali sobie niechec do Polski a z pewnoscia do jej kultury i tradycji. No i do historii dlatego w czasach budowania tzw. "mentalnosci robotniczo-chlopskiej" polska historie falszowali. Chlopi w zasadzie az do XX wieku nie partycypowali w rozwoju kulturowym, naukowym, cywilizacyjnym Polski, wiec jakim cudem mieliby sie z Polska utozsamiac? Przygniatajaca wiekszosc chlopow byla niepismienna, wiec w jaki sposob mieli sie czegos uczyc albo cos sobie przyswajac?
Tragedia Polski jest to, ze ten obcy kulturowo element stal sie nagle dominujacy w naszym kraju. Z pewnoscia na dobre to nam nie wyszlo. Cala wyzsza kultura polska nierzadko byla przez chlopow negowana a nawet tepiona. Niektorzy nasi wybitni tworcy uznawani byli przez chlopow za "niedostatecznie polskich" co jest jakims chichotem historii.
nic do Ciebie nie mam, ale prezentujesz stanowisko, które nie nawidze...Twoje tezy kojarzą mi się ze społeczeństwem klasowym z wieku XIX, sztywny podział chłop-gorszy, miasto-lepszy.
Nie rozumiem dlaczego Polskim chłopom, kultywującym Polską tradycje, mówiącym po Polsku odmawiasz polskości, uważasz, że wyrażają niechęć.... hmmm przed DWŚ, ponad 75% obywateli PL mieszkało na wsi, zaś 30% wogle nie identyfikowało się jako Polacy, skreślasz więc 80-90% przedwojennej ludności Polski jako godnych noszenia miana Polak? ;) Nie dobrze, nie dobrze...aż chce się wziąć czerwony sztandar w łapy i krzyczeć o równości klasowej jak się słyszy takich jak ty ;)
A co do podejścia do obcych...jest tako samo jak wszędzie, nieufność. Czego chcesz się spodziewać po grupie społecznej wyzyskiwanej i gnębionej przez tych "lepszych"? Spójrz na to, że przywiązanie polskiego chłopa do ziemi uratowało wogle istnienie tego państwa, kolektywizacja taka jak w NRD, Czechosłowacji czy ZSRR nigdy niemiała szansy powodzenia i Stalin dobrze o tym wiedział, hamując coraz to bardziej oderwanych od rzeczywistości czerwonych...
Niemożna oczekiwać by po 200latach walki o własne państwo i tożsamość przyjąć postawę kosmopolityczną.
Co do czasów budowy mentalności "robotniczo-chłopskiej", muszę Ci przypomnieć kto nam narzucił ten świat i jak bardzo ten system moralny był fasadowy?
dobrze obejrzeć po tym filmie "czarny czwartek janek wiśniewski padł" a na koniec "uwikłanie" (wystarczy dwie kapitalne rozmowy 1. ubeków seweryna - pieczyńskiego oraz 2. historyka stroińskiego z prokuaratorką ostaszewską) reszta w książkach, a 1 marca dla przypomnienia Dzień Żołnierzy Wyklętych, może w końcu puszczą Roja
pozdrawiam