Dziś już wiemy, że główny bohater powinien wziąć za żonę Różę i jak najszybciej na papierach żony dać się wywieźć z nią i jej córką do Niemiec.
Ale tego nie wiedzieli ani on ani Róża i trzymali się tego, co musiało sprowadzić na nich nieszczęście.
Tym większe nieszczęście im bardziej się miotali im bardziej starali się mu przeciwstawić.
Ci ci miotali się mniej, mniej tracili
Reżyser do spółki z scenarzystą doprowadzili to nieszczęście prawie do końca, jeszcze większego nie da się łatwo wyobrazić.
I to wydaje mi się problemem tego filmu - niedzisiejsze nieszczęście ludzi skazanych na przegraną opowiedziane dzisiejszemu widzowi. Opowieść o tym co robili zamiast opowieści o tylko o tym co tkwiło w ich sercach i głowach, gdy podejmowali nietrafne decyzje.