a nie dobry film. Poniżej pasa, tak, bo to tania zagrywka na emocjach Polaków. Tani chwyt,
ale widać się udał, patrząc na oceny, na szczęście nie na każdym. Zszokował ,więc zasługuje
na dobrą ocenę? A Kogóż by nie dotknął i nie zszokował taki obraz? Chyba, tylko jakiegoś
zwyrodnialca, którego nie zszokuje a podekscytuje, tak czy inaczej mu się spodoba, ale czy
na tym ma polegać dobre kino? Czy żeby na przykład, zrobić dobry film i ciekawy o
małoletniej prostytutce, należy dokładnie przedstawić obrazem, jej każdorazową penetrację ze
szczegółami, czy to wystarczy? Na pewno zszokuje, ale czy to od razu będzie to dobre kino?
Dla mnie takie kino jest wręcz płytkie i niesmaczne. Na znak protestu daję 1 !!! po to by film
osiągnął zasłużoną mu ocenę, bo na taką jak ma obecnie, z pewnością nie zasługuje mimo iż
temat, ani gra Dorocińskiego nie są banalne, a przeciwnie bardzo dobre. Żeby więc było
sprawiedliwie, wchodzę na stronę Pana Dorocińskiego i stawiam mu zasłużoną 10 a Pani
Kuleszy 8 za zasłużoną grę aktorską.
P.s. Na film zabrałem swoje 18 letnie dzieci, po seansie i po ich komentarzach, doszedłem do
wniosku, że popełniłem ogromny błąd, bo czy dzieci z patologicznych rodzin, patrzące na
przemoc i okrucieństwo, staja się wrażliwsze, czy lepsze? Odpowiedzcie uczciwie sobie
sami...
Oceniłem ten film jakiś czas temu na 6, bo niby temat dobry,gra aktorska również ale poczułem tą jazdę po emocjach, tania i wulgarna... Masz rację, że tez ja na to nie wpadłem. Zmieniam ocenę na 1. Dorocińskiemu i Kuleszy oddam to co ich, na ich stronie. Pozdrawiam
Czy naprawdę ten film warto sprowadzać do ilości gwałtów, z których zresztą "nasi wyzwoliciele" słynęli? Film pokazuje zachowania różnych ludzi: powstańca, przesiedleńców, Mazurów w tym trudnym okresie. Za mało subtelny? Ja wychowałam się na 4 pancernych i cieszę się, że teraz powstają takie filmy, pokazujące inną, bardziej realistyczną historię. Na pewno bym chciała by moje dzieci też to obejrzały. W wieku 18 lat widziałam Listę Schindlera i nie wiem czy przez to stałam się wrażliwsza czy lepsza, ale z pewnością nie gorsza. Oczywiście nie porównuję tych filmów, tylko przemoc i okrucieństwo w nich pokazane. Tak na marginesie, ja uważam, że Róża dużo lepsza od "w ciemności" . Dla mnie to bardzo dobry film o trudnej, powojennej historii.
Proponuję zobaczyć " Tam i z powrotem " To też dobry film i trudna, prawdziwa i dobrze pokazana historia, aczkolwiek tematyka nieco inna i okrucieństwo jeszcze bardziej gorzkie, bo Polaka do Polaka. Film nie nagłaśniany, ciekawe dlaczego? Czyżby historia zbyt mało odległa? A może mało wygodna, bo oprawcy żyją sobie dalej, wygodnie, pobierając wysokie emerytury?
Zgadzam się z Tobą, mimo iż temat bardzo ważny to uważam, że nie jesteśmy aż tak mało wrażliwym i tępym narodem, by nam go trzeba było aż tak ,( przepraszam za kolokwializm) łopatologicznie przedstawiać. Pomijając historię, tragedię tych ludzi sam film jest słaby, a cała reszta ordynarna i niesmaczna, dlatego i ja przyłączę się do Ciebie. Pozdrawiam
Również zgadzam się z Twoją opinią. Poprzednie filmy Smarzowskiego przypadły mi do gustu - opowiadały ciekawe historie, które polskie kino omijało szerokim łukiem, bohaterowie byli nietuzinkowi, charakterystyczni.. Wszystko było mocne ale inteligentne i niewtórne.
"Róża" w porównaniu z "Domem złym" czy 'Weselem' wypada po prostu źle. Oglądając film miałam wrażenia, że opowiadana historia jest tylko przerywnikiem dla scen gwałtów. Dużo lepiej byłoby gdyby mocniej skupił się na cierpieniu wewnętrznym bohaterek po gwałtach. Róża na przemian jest gwałcona - pochlipuje i znów jest w niezłej kondycji. Może chciał pokazać hardość mazurskich kobiet, ale to wszystko wydawało się po prostu płytkie. Zbagatelizowano także problem różnic narodowościowych - jedynie "liźnięto" to zagadnienie. Wątek polityczny też jakiś chaotyczny. Wszystko pokazane w sposób jaki znamy z innych filmów czy sztuk teatralnych, wszystkie podstawowe elementy filmu wojennego - gwałtu i tortur w nadmiarze. Dla mnie nic nowego.
Czasem myślę czy Smarzowski nie aspiruje pod względem ukazywanego okrucieństwa do miana polskiego Tarantino tyle, że wtórnego.
Sukces tego filmu bazuje na elemencie zaszokowania, oburzenia i wywołaniu w widzu żałości. Wszystko jednak jest powiedziane wprost i strasznie fizycznie. Strefa mentalna i duchowa tu nie istnieje... Choć nie jestem zachwycona filmem "W ciemności" to jest on jednak o wiele lepszy - przynajmniej widzimy metamorfozę bohatera i jego rozterki. Tu bohaterowie zdają się działać z "automatu".
Świetny komentarz, zgadzam się z każdym słowem. Gdyby "Róża" jakoś wnikliwiej pokazała kwestie problemów narodowościowych, była filmem antywojennym lub choćby antykomunistycznym, może stałaby się obrazem wartościowym. Ale tak naprawdę Smarzowski poszedł po najmniejszej linii oporu i nakręcił bezrefleksyjny antyrosyjski film z dużą ilości przemocy. Wydarzenia pokazane są oparte na faktach, ale przedstawione w sposób płytki i stereotypowy. A najbardziej zastanawia mnie ten zachwyt krytyków na filmem? Czy naprawdę 70 lat po wojnie jedyną refleksją na jaką stać polskie kino jest myśl "był dobry Polak i źli Rosjanie"? Nie dziwi mnie, że "Róża" poza granicami Polski nie odniosła żadnych sukcesów.