PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=564694}
7,8 143 tys. ocen
7,8 10 1 142517
7,9 58 krytyków
Róża
powrót do forum filmu Róża

... jak Smarzowski po raz kolejny tłucze swoją raz obraną stylistykę. Świat to gówno. W tym moralnym szambie istnieje jedynie ludzki główny bohater, najczęściej para bohaterów, jawiąca się niczym rozkwitający kwiat pośród morza chwastów.

Smarzowski jest zabawny bo poprzez czysty koniunkturalizm i najzwyklejsze kokietowanie widowni udaje, że robi wielką filmową sztukę.

To naprawdę nie jest nic wielkiego zrobić fabułę o stadzie skur.....synów najróżniejszej maści i takiej narodowości a dla przeciwwagi wrzucić nieskalanych aniołów w ludzkim ciele.
O wiele trudniej, zrobić film dziejący się pomiędzy. Gdzie nie wszystko jest piekłem, gdzie ludzie zwyczajnie bywają różni a los czasem się uśmiecha.

Smarzowski ma inną wizję. Z uporem maniaka każdy jego film będzie opowiadał o tym samym.
Świat to kupa g...

Tylko tyle, panie Wojciechu?

użytkownik usunięty
Nick_filmweb

Konkretnie i trafnie, mimo, że wielu pewnie odbierze Twoje słowa jako brak rozumu. Zgadzam się od początku do końca. Tym bardziej, że bardzo wyważona opinia. Już przy "Domu złym" miałem podobną diagnozę ale musiała zaczekać na "Różę". Niemniej filmy są bardzo dobre. Po prostu w ramach twórczości tego samego reżysera staje się to podejrzane. A nie owijając - schematyczne.

ocenił(a) film na 8

Hm, mi się wydaje że trochę za wcześnie na wyrzucanie reżyserowi z tak krótkim dorobkiem jego schematów i podszywania się pod wielka sztukę. Skąd wiesz że on udaje że robi wielką sztukę, co to w ogóle jest za stwierdzenie ? Powiedział ci to, pozuje oficjalnie ubiera się w piórka wielkiego reżysera ? Ludzkie zachowania nie są schematyczne ? To się może nad sobą zastanów, jesteśmy my ludzie schematyczni aż do znudzenia, może bardziej chaotyczni ale nie wyobrażam sobie filmu " Dom zły " w innym niż taki jaki widziałem, a jego fabuła mogłaby być żywcem wyjęta z tego jakże nieschematycznego, otaczającego nas codziennie nowymi wyzwaniami, świata. Proszę cię, ocknij się.

Nick_filmweb

Co za przygłupie zarzuty, nie ogladalem tego filmu ale wypowiedzieć się mogę o poprzednich. Cóż w tym dziwnego że ktoś ma swój styl? Nie chcę mysleć co bys człowieku napisał np o Tarantino.

arturokol

Ale Tarantino w każdym swoim filmie opowiada zupełnie inną historię. Ma swój rozpoznawalny styl, ale zmienia za każdym razem tematykę, gatunki, po prostu bawi się kinem, nickowi chyba chodzi o to, że Smarzowski ciągle opowiada o tym samym tylko zmienia scenografię i bohaterów, ale ciągle mówi o tym, jak to ludzie są źli a życie beznadziejne. Choć ciężko mi oceniać, bo nie widziałam żadnego jego filmu.

radziecka84

.....i nie masz czego żałowć.

Nick_filmweb

Myślę, że nie chodzi o pokazanie, że świat to kupa gówna, tylko o wskazanie okoliczności, które przemieniają wszystko w gówno. To oczywiste, że ludzie są różni, ale ludzie którzy żyją w stanie zagrożenia zaczynają reagować podobnie. Po prostu warto zdawać sobie sprawę, że piekło jest bardzo realne, w każdych czasach i w każdym miejscu.

ocenił(a) film na 8
angelic.a

Tak, tylko jeżeli facet po raz kolejny opowiada o tym samym, to staje się to niepotrzebną manierą i zwyczajnie nudzi. A że świat bywa zły to oczywista oczywistość. Tak, czy owak, zgadzam się z vqr. Smarzowski czuje kino, Jednak jaka to przyjemność czekania na kolejne dzieło, które będzie bardzo podobne do poprzedniego? Czym innym jest styl, a czym innym maniera.To dwa przeciwstawne sobie pojęcia.

Z drugiej strony, wielce zabawny okazał się dla mnie werdykt szacownego festiwalowego Jury. Tak, oczywiście, trzeba było nagrodzić pana Skolimowskiego:) Spotka się z Polańskim i powie "Zobacz, Romuś, te lwy są dla ciebie, nie przyjechałeś ale i tak zwyciężyliśmy, chlip"

Nick_filmweb

A olewając temat rzekomej powtarzalności Smarzowskiego - dobry ten film?

Norton

Najlepszy, jaki zrobił. Trudno się dopatrywać w nim czegoś, co nie jest dobre. Dawno nie widziałem takiego dobrego filmu i nie tylko w polskiej kinematografii, ale w ogóle.

siusiorek

To narobiłeś mi tym komentarzem ogromnego apetytu!

Nick_filmweb

oszukał wszystkich ehh dobrze że chociaż Ty pozostałeś czujny... a tak serio to nie mogę, przecież to jest śmieszne co napisałeś używając trudnych słowa zamazujesz marną argumentacje... filmy schematyczne?? raptem dwa(nie licząc róży) zgoła inne a Ty zdołałeś schemat uchwycić to ciekawe.. co więcej kokietowanie widowni?? Naturalizmem no na Boga przecież to aż boli... Mój drogi to jest kino prozy i ono ni jak nie podszywa się po ambitne kino wiem że wrodzona Polska ignorancja nakłania cię do bezinteresownej krytyki ale racji to po prostu nie masz. Jesteś osobą która nazwała by Dekalog schematycznym... A pan Wojciech w bardzo sarkastyczne sposób podkreśla ludzie przywary, a w szczególności bolączki jakie kierują egzystencją Polaków. Jego filmy to "gorzki Nas Polaków portret własny". Oczywiście styl filmowy jest podobny ale to cecha dobrego reżysera nie od parady mówimy np. nieco Kubrickowska produkcja, czy też Kurosawą bije po oczach

ocenił(a) film na 8
Sledz136

Nie, no. Pięknie czytać czyjeś kontrargumenty. Czemu nie. Raz jeszcze napiszę. Czym innym jest styl twórcy, czyli tak jak napisałeś. Kubrick, Kurosawa i inni ważni a czym innym twórcza maniera. Zauważ, że np taki Kubrick tworzył wręcz kino gatunków. Były komedie, dramaty obyczajowe, historyczne, science fiction, horrory, a nawet jeden czarny kryminał. To były filmy niespodzianki, najróżniejsi bohaterowie, najróżniejsze wybory. Zatem nie porównuj Smarzowskiego do Kubricka bo to mnie jeszcze bardziej boli niż ciebie.

Zatem Ja na kolejne filmy Pana Wojciecha nie czekam. Dlaczego? Ponieważ wiem już jaki będzie następny. Tak, facet jeszcze go nie nakręcił, być może nie napisał nawet scenariusza, lub też na żadnym nie zawiesił oka a ja mniej więcej wiem czego się można spodziewać, nawet więcej niż mniej. To wg ciebie nie jest zabawne? Dla mnie jest, podobnie jak całe polskie zaściankowe kino, które do tego z czasów opluwanego dziś zewsząd PRL-u nie sięga paznokcia małego palca u nogi.

Kokietowanie naturalizmem? Oczywiście, że tak. "Patrzcie i podziwiajcie jak chwytam rzeczywistość za plugawą mordę. Musi to wam się podobać". Wiesz, takie filmy robi się dla nastolatków, którzy po wyjściu z kina mówią między sobą: "O kurna, normalnie zaje....isty!"
Smarzowski o tym wie, ale udaje , że robi film o miłości. To nie kokieteria?

Żeby nie było nieporozumień. Nie uważam, że "Róża" jest filmem złym. Ale też nie uważam, że jest to film wybitny. Dla mnie wybitne po stokroć jest "Pulp Fiction" np. Tarantino też ma swój styl i to jaki!

Przypomina mi się wypowiedź Smarzowskiego przy okazji festiwalu w Gdyni. Owszem, sympatyczny facet. Mówił, że miał do wyboru: Uwaga Spoiler! Albo pokazać zbiorowy gwałt na kobiecie w sposób naturalistyczny, dosłowny albo w sposób bardziej dyskretny. Co wybrał? Oczywiście to pierwsze, jak obuchem przez łeb i przegrał.
Wiesz po czym poznaje się mistrza kina, albo inaczej, kogoś kto całą tę materię trzyma w garści? Po minimum formy z której wyzyskuje się maksimum treści. Naprawdę zdolni twórcy nie potrzebują wywalać bebechów po to aby widz pomyślał, że boli. Są bardziej dyskretni. To jest bracie, poezja kina.

ocenił(a) film na 10
Nick_filmweb

Wtrącę się. Brałem udział m.in. w scenie gwałtu na uczestniczce powstania w "Róży" i przyznam, że już na planie wzbudziła ona w nas bez wyjątku traumatyczne odczucia.
I jeszcze przyczepię się tylko do tych peanów Nicka_Filmweba na cześć Tarantino, jakoby ten właśnie reżyser "nie wywalał bebechów" i był bardziej dyskretny wyzyskując z minimum formy maksimum treści. Odnoszę wrażenie, że albo Nick oglądał ocenzurowane wersje filmów Tarantino dla widzów z dalekiej Korei Północnej albo jego wrażliwość na emanację brutalności z ekranu uzależniona jest od nazwiska "poety", który dany film poczynił. Skoro przykładowe sceny gdy odpada ścięty mieczem fragment czaszki Lucy Liu w Kill Bill czy walenie kijem bejsbolowym w głowę szwaba w Bękartach Wojny nie są dla Nicka "kokietowaniem naturalizmem nastolatków" a gwałt tak, to obawiam się, że mamy w tym przypadku do czynienia z objawem klinicznym daleko posuniętego zaburzenia percepcji.

Mistrzu-1

Pięknie się zgadzam :)

Mistrzu-1

hmm, ale przemoc u Tarantino nigdy nie jest naturalistyczna (jak na przykład u cronenberga) tylko jest atrakcyjna wizualnie, śliczna po prostu, właśnie dlatego wydaje się nienaturalna i zyskujemy do niej dystans. Poza tym scena z lucy liu.. czyż nie jest właśnie poetycka? oczywiście z nutką ironii.

ocenił(a) film na 7
papajja

Cytując założyciela tematu "takie filmy robi się dla nastolatków, którzy po wyjściu z kina mówią między sobą: "O kurna, normalnie zaje....isty!" ". Btw.- Naprawdę nie wiem, o co tak naprawdę toczy się ta dyskusja.

Mistrzu-1

......u Tarantino wszysko jest umowne UMOWNE - i każdy rozgarnięty widz to wie.

ocenił(a) film na 7
Nick_filmweb

Przepraszam bardzo, ale chyba nie do końca rozumiem. Kto stanowił rzekomą przeciwwagę w Dom Zły czy Weselu ? (Róży jeszcze nie oglądałem).

Pierwsze słyszę, że naturalizm jest zabiegiem przyciągającym nastolatków ... Rozumiem wyolbrzymienia, nierealna drastyczność, uproszczenia, ale naturalizm ukazany w filmach Smarzowskiego jest już prędzej nudny i niezrozumiały dla ludzi w tym wieku. Mnie on dużo bardziej przypomina ten z 33 scen z życia. Nie są to raczej filmy trafiające do przeciętnych nastolatków ...

ocenił(a) film na 8
PAN EM

Mistrzu, obejrzyj sobie "Reservoir Dogs", tudzież "Pulp Fiction", plus "Jackie Brown". W tych właśnie filmach reżyser pozwolił sobie na nie wywalanie bebechów, vide choćby motyw z odcinaniem ucha, gdzie kamera "odsuwa" się na bok, Na samym początku Tarantino był naprawdę ok. Teraz trochę spsiał, przyznaję.

Co do traumatycznych przeżyć. No widzisz, tym się różnimy. Ja nie jestem w przeciwieństwie do Ciebie, masochistą i nie lubię przy okazji filmów popadać w głęboką depresję. Ty, tak. "Twój cyrk, twoje małpy". Ja takie depresyjne kino omijam szerokim łukiem.

ocenił(a) film na 7
Nick_filmweb

W tym całym słowotoku, zapomniałeś odpowiedzieć mi na pytanie, którego poruszany temat nijako był fundamentem Twojej pierwszej wypowiedzi, a u mnie z kolei wzbudził poważne wątpliwości. Powtórzę zatem, raz jeszcze, jakoby z nadzieją, że po prostu przeoczyłeś je, a nie celowo ominąłeś ...

"Kto stanowił rzekomą przeciwwagę w Dom Zły czy Weselu ? (Róży jeszcze nie oglądałem)."


ocenił(a) film na 8
PAN EM

A ja z kolei dziwię się, że ty tej przeciwwagi nie dostrzegasz, no ale ok. W "Weselu" to Panna Młoda i jej dawna miłość, duet Arciuch, Stuhr vs cała weselna hołota z Panem Młodym i niedoszłym teściem na czele. Wystarczy?

W "Domu Złym" to bimbrownik Dziabas wraz ze całą swoją domową menażerią i egzystencjalnym smrodem, kontra... widzowie, którzy patrzą na to wszystko i cieszą się, że przecież żyjemy w zupełnie innym, dużo fajniejszym świecie.

ocenił(a) film na 7
Nick_filmweb

Zgoda, Panna Młoda w Weselu jest nieco jaśniejszym punktem na tle tej mrocznej zbiorowości, czy na tyle, jednak, jasnym by stanowić przeciwwagę? Nie sądzę. Sam zresztą stwierdziłeś, że bohaterowie, zarówno Wesele jak i Dom Zły epatują bardzo silnie brudem (tudzież skur***yństwe, jak kto woli). Arciuch musiałaby zatem być postacią ucieleśniającą jedynie dobre cechy, w dodatku widz powinien dość szybko się z nią zaprzyjaźniać i nie jako wiązać emocjonalnie, ma być przecież przeciwwagą ! Tak niestety nie jest, dużo jej brakuje by stać się faktycznie ANIOŁEM na tle tego piekła.

O ile w przypadku wesela, niejako rzutem na taśmę, wybroniłeś swoją teorię, o tyle w przypadku Dom Zły Twoje tłumaczenie można nazwać aktem desperacji. Jest to krucha i do bólu naciągana argumentacja, wszak pisałeś:

"To naprawdę nie jest nic wielkiego zrobić fabułę o stadzie skur.....synów najróżniejszej maści i takiej narodowości a dla przeciwwagi wrzucić nieskalanych aniołów w ludzkim ciele."

Co zatem ma do tego Smarzowski, on przecież nie dał tej przeciwwagi pisząc scenariusz, nie umieścił jej w obrębie fabuły, to tylko Twoja prywatna nadbudowa, a nie dzieło samego Smarzowskiego. Widz nie jest żadną przeciwwagą, jest widzem. Dom Zły w całości epatuje syfem, beznadzieją, brudem, zakłamaniem, wszystkim co najgorsze. Nie ma tu żadnego, ale to żadnego remedium na ten stan. Zatem już w połowie twej krucjaty wymierzonej twórczości Pana Wojciecha, gubisz trop. Machanie po omacku "piórem", nawet jeśli dobrze naostrzonym, nie sprawi, że osiągniesz zamierzony cel. Wysil się zatem na drugi raz i nim zaczniesz krytykować cokolwiek, przygotuj sobie podstawy, silne podstawy, bo póki co to stworzyłeś co najwyżej kolosa o glinianych nogach - dużo szumu, mało trafnej i dobrze osadzonej krytyki z Twojej strony, tyle.

ocenił(a) film na 8
PAN EM

Mylisz się. To nie jest żadna krucjata, tylko dyskusja. Na samym początku głównego postu napisałem, że Smarzowski przedstawia świat jako g...o. Takim też stwierdzeniem zakończyłem całość. W takim układzie obaj zgadzamy się, że w jego twórczości dominuje wszechobecny marazm, defetyzm i nihilizm. Więc wyluzuj i nie szarp się, próbując sprowadzić moją argumentację do parteru, bo im bardziej będziesz się starał, tym dobitniej udowodnisz, że w większości poruszanych kwestii mam rację. Skoro jakiś gostek pisze same bzdury to po co się wysilać i pocić się nad przygotowywaniem celnej riposty? Nie lepiej zwyczajnie olać. Ale nie, zawsze fajnie jest udowadniać komuś, że jest się mądrzejszym, nie? To w gruncie rzeczy bardzo tanie i jakoś wyjęte ze stajni Smarzowskiego.

Wyliczasz tylko te fragmenty moich postów, które są dla ciebie wygodne. Zgoda, być może jeżeli chodzi o przeciwwagę w postaci widza, to lekka przesada. Tak czy owak, ona istnieje. Choćby policjantka w ciąży. Jak to nazwać jeżeli nie wyraźną przeciwwagą dla ogólnego "domowego" skur...enia? Nowe życie, niezapisana kartka wobec brudu, smrodu i ubóstwa. Teraz lepiej?

Zatem, jeżeli masz chęć na zdrową dyskusję, służę uprzejmie. Jeżeli zaś marzysz o tym aby szafować swoją wiedzą, ukontentowaniem, tudzież trzymają się ciebie, różne gliniane kolosy, potrzeba przygotowania i inne tanie stosowane jeszcze w zamierzchłej epoce socjotechniczne bzdety, to daj sobie spokój.

I to też tyle, mój panie.

ocenił(a) film na 7
Nick_filmweb

Patrząc jednak na ton Twojej pierwszej wypowiedzi i jej ultra-ofensywne zabarwienie, to śmiem twierdzić, że to krucjata, a nie nawoływanie do dyskusji. Whatever man. Z jednym się zgadzamy - "W takim układzie obaj zgadzamy się, że w jego twórczości dominuje wszechobecny marazm, defetyzm i nihilizm". Tak, na całe szczęście jego twórczość tym właśnie epatuje, na całe szczęście.

Co do Twojej argumentacji, to jednak chyba dobrze, że postanowiłem sprowadzić ją do parteru, bo bardzo szybciutko zweryfikowałeś swoje argumenty i wysiliłeś się na lepsze przykłady, a to już coś prawda? Jeśli masz w sobie odrobinę pokory, to przyznasz, że zmusiłem Cię do lepszego przemyślenia, tudzież ujęcia w słowa tego czym jest owa przeciwwaga i gdzie ma miejsce. Podobnie jak ja potrafię przyznać, że w Twoim ostatnim poście kobieta w ciąży, wygląda o niebo lepiej, aniżeli widzowie. Poprawiłeś się, niemniej dalej nie stanowi to przeciwwagi, bo żeby uznać, że Smarzowski chce ją budować w swoich obrazach, to postać ta lub postaci, powinny być na tyle ważne i wyraziste by faktycznie stanowić realną siłę przeciwstawną. Tak jednak się nie dzieje. Wydaje mi się, że Pan Wojtek nie gloryfikuje żadnych postaci, nie nadaje im żadnych anielskich atrybutów, nie ukazuje dobra w czystej postaci. Stara się być do bólu realistyczny, w swojej mrocznej wizji relacji społecznych. W takich relacjach muszą pojawiać się osoby, które nie są jednoznacznie złe, lub skażone. Nader często są neutralne, bierne lub po prostu "mało istotne" dla całego obrazu. To też jakiś znak, mówiący o tym, jak ewentualnie takie osoby w życiu widzi reżyser, jak widzi ich rolę, pozycję, siłę.

Uznając zatem, że w twórczości Smarzowskiego nie ma celowego budowania PRZECIWWAGI, w pełnym tego słowa znaczeniu, dostajemy szarą, do bólu prawdziwą i brudną rzeczywistość. Nie ma tu antybohaterów i bohaterów. Są ludzie. Są zachowania, są instynkty, są grzechy, są popędy. Nie ma natomiast 'wybielacza'. Muszę przyznać, że do mnie to trafia. Nie twierdzę jednak, że każdy musi lubić i oglądać takie kino. Zapewne należysz do tej grupy osób, które takiego kina nie chcą oglądać, ale czy wtedy Twoja ofensywa wobec Pana Wojtka ma w ogóle jakikolwiek merytorycznie sens? Czy jest może tylko subiektywnym odczuciem, które każdy ma prawo mieć, i zapewne ma. Jednak subiektywne wrażenie/przekonanie, to trochę mało, żeby starać się zdyskredytować dorobek danego reżysera, nie sądzisz?

ocenił(a) film na 8
PAN EM

Wiesz, dyskutujemy. Obaj jesteśmy inteligentni a to zmusza do zawierania w toku dyskusji takich czy innych kompromisów. Żadna w tym zasługa kogokolwiek, tak to już jest. Spierając się, mówimy do siebie ludzkim językiem a nie bijemy pianę. To, że nie okazałem się być jakimś pustym trollem nie upoważnia cię do twierdzenia, że mam być tobie za cokolwiek wdzięczny.

Wracając zaś do meritum. Ależ ja wcale nie dyskredytuję dorobku Smarzowskiego. W którymś z powyższych postów
napisałem, że Róża nie jest złym filmem. Sam Smarzowski kiedy go słucham jawi mi się jako gość z klasą, mający dystans do siebie, żaden tam medialny narcyzek. Spokojny, zrównoważony, nie mówiący bzdur. Przypomina mi trochę nieodżałowanego Kieślowskiego. A jednak popada on moim zdaniem w pewną manierę i czepiam się tego jak pijany płotu, no ale tak moim zdaniem jest. Kładzie zbyt duży nacisk na formę. Tak było w "Małżowinie", tak było w "Weselu", tak było ZWŁASZCZA w "Domu złym". Podobnie jest w "Róży". Zobacz jak było w "Weselu". Z jednej strony pewien hiperrealizm. Wręcz weryzm, żadnych upiększeń, etc a jednak żadna z postaci występująca w tym filmie nie obchodziła mnie. Dla mnie oni wszyscy byli kukłami a przecież na dobrą sprawę powinni zachwycać swoją realnością. Tak jakby Smarzowski podchodził do każdego z aktorów i podkreślał "słuchaj, musi być tak, wiesz, zaje...iście!) W "Weselu" forma się wręcz wylewa z ekranu, jest jej stanowczo za dużo. Taki Wyspiański w wersji hard. Owszem, ostatnie ujęcie, dziewczyny w sukni ślubnej wskakującej razem z wybrankiem do pociągu, ociera się o genialność, ale to tylko ostatnia scena. Smarzowski lubi groteskę, jego świat jest przerysowany, pełen formy. Jego filmy należy traktować jako rodzaj farsy a nie stroić w szaty społecznych dramatów, bo tych Smarzowski póki co robić nie potrafi, a może zwyczajnie nie chce. Porównaj choćby "Wesele" Smarzowskiego z "Dniem Weselnym" Altmana a dowiesz się co mam na myśli.

ocenił(a) film na 7
Nick_filmweb

"Dni Weselnych" Altmana póki co jeszcze nie widziałem, ale nie omieszkam nadrobić tego w najbliższym czasie.

ocenił(a) film na 7
Nick_filmweb

Proszę się nie popisywać pseudo oratorskimi wywodami – bo widzę ,że Kolega ma tendencję a może i aspiracje, aby swoje gładkie słówka prezentować szerszej publiczności np. z ramienia jakiejś „partii o jedynie słusznych poglądach”…
Prawda jest taka, że nie ma Pan Kolego pojęcia o tamtych latach i muszę Cię Kolego rozczarować – „dylematy moralne” inteligencji czy prawomyślni walczący opozycjoniści (tak często dziś opluwani) stanowili jedynie z 10 % tego społeczeństwa
Ja pamiętam tamte czasy w podobny sposób jak reżyser
Znamienna jest scena z Domu Złego w sklepie i okoliczności, kiedy stojący tam skandują: „Solidarność”…
Po wtóre wymigał się Pan Kolego przed pytaniem o konkrety co do cytuję :” parĘ bohaterów jawiącYCH się niczym rozkwitający kwiat pośród morza chwastów.” Stanowiących niby tę przeciwwagę
Jeżeli Panna Młoda nasyłającą miejscowych zbirów żeby nalali klienta ma być tym „rozkwitającym kwiatem” to ja bardzo przepraszam…
O pustosłowiu – gładkiej figurze retorycznej, że jakoby w domu złym to widz jest tą przeciwwagą to nawet nie chce mi się pisać

Reasumując ważniejsze od formy (wbrew temu, co się tu Koledze wydaje) wypowiedzi jest jej treść a Pan lekcji nie odrobiłeś i swoje „głębokie spostrzeżenia” przedstawiasz jako prawdy objawione, czym nie są (na szczęście)

PS. Ja z kolei nie rozumiem ludzi w swej prostocie domniemujących ,że tzw. „branie w cudzysłów „ aktów przemocy w filmach (nie tylko Tarantino) czy sposób pokazywania jej choćby przez S.Leone będzie przez wszystkich odbierane w sposób, jaki widzieli to twórcy tych scen
Tu raczej postawiłbym właśnie na ten wyszydzany realizm zaproponowany choćby przez Hanakego,
nie widzę w zabijaniu nic zabawnego ani malowniczego

Mam jednocześnie małą nadzieję ,że Kolega nie poczuje się obrażony tym, co napisałem ani nie zechce na tym tu forum obrażać mnie – wszystko, co napisałem odnosi się bowiem do powyższych wypowiedzi a nie Personalnie do Kolegi Nick_filmweb
Jednocześnie zastrzegam sobie prawo do unikania potyczek słownych i walki na „argumenty” a to z powodu prozaicznego – ograniczona ilość czasu na tego typu rozrywki
Pzdr.

Nick_filmweb

Nie oglądałam żadnego filmu Smarzowskiego, ale ta tendencja opisywania smutnego, czarno-białego świata jest w polskim kinie bardziej popularna i też działa mi na nerwy. Ale z tego, co słyszałam u Smarzowskiego jest to przynajmniej w dobrym wydaniu, więc mimo wszystko czekam na ten film i zamierzam nadrobić zaległości w poprzednich.

ocenił(a) film na 10
Nick_filmweb

Pozwolę sobie odpowiedzieć na pierwszy twój post.
Po pierwsze:
"To naprawdę nie jest nic wielkiego zrobić fabułę o stadzie........................" to wymyśl taką co?

Poza tym masz trochę racji. Pan W już przy okazji Wesela przekolorował sprawę, Dom zły pomimo że zupełnie inny miał ten ciężar gatunkowy. Poprostu Smarzowski robi ciężkie, brudne, niepokojące kino w którym nie ma miejsca na jakieś zakichane "dobro". Takie jest życie. Jasne że to jest przejaskrawione, za dużo tu tego skur..... za dużo wódy ale myślę że to zabieg celowy. W każdym filmie ktoś może pić, palić, mordować ale u Smarzowskiego zawsze jest to miażdżące i daje do myślenia.
Smarzowski taką sobie obrał stylistykę. Nie przeszkadzają ci niepoważne filmy Tarantino? Oglądałem kilka, wszystkie są ciekawe ale robione na jedno kopyto. To cię nie boli? Bo dla mnie jest czasem męczące.
A filmy Koterskiego? Też bardzo ciekawe ale też na jedno kopyto. Ciągle ten sam Adaś Miałczyński od x lat. Fakt że przy dniu świra autor sięgnął mistrzostwa ale to to samo infantylne poczucie humoru jest od lat.
Wymieniać można w nieskończoność.

Więc pytanie czy musisz się wpisywać w obraz przeciętnego polaka i ciągle truć 4 litery że jest źle, że filmy be, muzyka be, że pis że po że żydzi że masoni i w dodatku efekt cieplarniany?
Nie jest źle, mamy takiego Smarzowskiego, który ma swój styl. Zrobił właśnie swój trzeci film więc jeszcze wszystko przed nim. Jeżeli facet chce nadal pozostać w branży napewno będzie musiał zrobić coś "nowego" o to bym się nie bał. Szczególnie że nie wygląda na typowego "odcinacza kuponów".
Nie wiem czego ty oczekujesz.... może żeby Vader zaczął grać ballady bo przecież death metal to ciagle to samo. Tylko kto będzie chciał tego słuchać?

Masz trochę racji kolego ale twoje żale to niestety typowo polskie problemy.

gacek776

Kolego Nick_filmweb zgadzam się z tobą w 100%. Śmieszne jest ta percepcja doszukująca głębii filmowej wśród obrońców Smażowskiego. Gość ma talent, a leci jednym schematem - życie jest g...m. Kolego gacek to nie są typowe polskie problemy. Narzekanie na te schematy polskiej kinematografii jest w pełni uzasadnione, bo polskie kino to sztampa! i jest złe i trzeba o tym mówić! no ale co ja tam wiem... jest o g...nianym życiu po raz trzeci, ale dobrze jest zrobione, więc ups... chyba nie mam prawa oczekiwać budujących, wartościowych, ciekawych historii.

ocenił(a) film na 9
Nick_filmweb

Wydaje mi się jednak że w filmach Wojciecha są też pozytywne postacie, skontrastowane z rzeczywistością- Mróz w domu złym- chciał walczyć, opierał się, co prawda skończył jak skończył, ale jednak smarzowski pokazuje że jakieś światło istnieje.
Jeśli chodzi o schematyczność to może coś w tym jest, ale jednak filmy są tak genialne że schematyczność w niczym tu nie przeszkadza.

Nick_filmweb

Zgadzam sie w 100%. Dzis wlasnie stracilem czas na ten mierny film>>>