Wg. mnie film jest naprawdę dobry, ale do pełni satysfakcji zabrakło mi jeszcze poruszenia dalszych partii
moich emocji. Po przeczytaniu wielu opinii słyszałam, że film mocno siedzi w psychice po
obejrzeniu, jednak ja mogę z czystym sumieniem przyznać, że tak "po prostu" dobrych filmów
jest wiele. Brakuje mi kropki nad i. Ale to moja opinia :)
Przed seansem dużo naczytałam się recenzji i opinii, że film jest bardzo mocny . Nastawiłam się na prawdziwą grę na emocjach i tu się "zawiodłam". Akcja jak dla mnie zbyt szybko się rozwijała, nie było czasu na oswojenie się z uczuciem głównych bohaterów. Zbyt wiele pobocznych wątków miało istotną wartość i przez to nie byłam w stanie skupić się na "miłości niemożliwej". Czuję niedosyt.
Tak jest, bo wszystko zadecydowało się w czasie nie objętym akcją filmu.
Róża musiała umrzeć bo śmiertelnej choroby nabawiła się wcześniej.
Tadeusz musiał skończyć źle bo się nie ujawnił w czasie przed akcją filmu.
Stąd Twój niedosyt - akcja filmu nie miała żadnego wpływu na finał.
To bardziej zdjęcie nieszczęśliwych ludzi niż akcja filmu z ich udziałem. Miotanie się much, które już wpadły w pajęczynę.