Obejrzałem i tak sobie, że to polskie kino ostatnich lat popada w skrajności. Albo robi się jakieś kompletne durnoty o ludziach, którzy mają problemy w stylu „ja go tak bardzo kocham a on mnie nie zauważa” tudzież nie wiedzą jak spędzić Boże Narodzenie. Przyszły mi też na myśl filmy „Mała matura”, „Popiełuszko”, „Wszystko co kocham” – czy one aby nie mają ze sobą wiele wspólnego, czy nie dotyczą tej samej tematyki? Oczywiście, inni bohaterowie, inne tło historyczne ale chyba nadszedł czas intensywnego wlewania w nasze głowy prawdy historycznej o Rosjanach i o tym co wyczyniali w Polsce po 1945 roku. Nie mówię, że to źle – lepiej późno, niż wcale. Ambitne polskie kino nie powinno jednak ograniczać się do jednej tematyki. „Wymyk” na przykład był miłą odmianą – dowód na to, że można zrobić w Polsce dobry film, w którym nie ma armii sowieckiej ani UB. Abstrahując od powyższego „Róża” niezaprzeczalnie jest dobrą produkcją, warto ją obejrzeć, wzruszyć się i pomyśleć. „Dom zły” był dla niektórych tylko filmem o piciu wódki, tak samo w „Róży” na pierwszy rzut oka cisną się gwałty i przemoc, ale nie wolno sprowadzać filmu tylko do tego, bo dotyka on problemów o wiele głębszych. Na pewno film dla facetów, każdy powinien zobaczyć jak zachowuje się prawdziwy mąż i ojciec i co jest dla niego najważniejsze; dla kobiet również, ale na pewno nie dla wszystkich;)