Autorka recenzji nawet nie zajaknela sie na temat tego, co na przyklad dla mnie, jako milosnika Dick'a, jest najwazniejsze w filmie, czyli typowych dla Dick'a elementow "psychologicznych".
Film moim zdaniem bardzo dobrze i sugestywnie pokazuje rozterki ludzkie i niepewnosc tego co jest prawda, a co falszem, co jest przyczyna, a co skotkiem, ktore to rozterki sa esencja prozy Dick'a.
Dokladnie tak.
Wlasnie... kazdy komentujac ten film zapomina o brdzo waznej rzeczy- odniesieniu do pierwowzoru- Philipa K. Dicka. Opowiadanie jako takie niewiele ma wspolnego z filmem (oprocz swiata, osob i zjawisk), ale to nie to jest tutaj wazne. Najawzniejszy w ksiazkach Dicka jest klimat, klimat jaki trudno znalezc w utworach innych pisarzy. Mysle, ze w filmie zostal calkiem niezle ujety i to jest dla mnie priorytetem, a nie czy Cruise odpowiednia ilosc lez wylal nad synkiem (ktorego tka naprawde w ogole nie bylo w oryginale). Spielbierg Spielbergiem ale to Dick ma tu pierwszenstwo :)
nie do końca...
proponowałbym, byś po obejrzeniu filmu wrócił jeszcze raz do Dick'a, okaże się że Spielberg zrobiło z tym to samo co nasi "wielcy" z Sienkiewiczem, powstał film oparty nie o Dick'a a tylko na jego motywach i pomysłach, zresztą trudno zrobić to dokładnie pod Dick'a, był on bowiem Świrem do N-tej potęgi i ani Spielberg, ani nikt inny mu w tym nie dorówna. NIe wiem czy to dobrze, czy źle, jedno jest pewne, filmy "na" Dick'u nie pogrążą jego literatury i to jest dobra wiadomość:-))