W ogóle w tym filmnie kochany alanek był kochany :D Najbardziej żałuje że niepokazali w pęłni sceny gdy ukazywał że jest prawdziwym mężczyznym
Eeee, tam. Chyba żebym ci się odwdzięczyła "malinką". :D Tak... I to bez rozwodu... Tak szybko to nawet Britney Spears nie rozstała się z jednym ze swoich mężusiów. :D
Spokojnie, ja umiem się odwdzięczyć jeszcze lepszą "malinką" :) Właśnie... Nie ma co gadać, naprawdę Robek oszczędził naszej kochanej Lady Marion odwiedzania sądów oraz adwokatów i innych takich panów. Więc cóż... Powinna być mu wdzięczna. I była - bo w końcu potem za niego wyszła :)
Jeślibyś dożył, o czym wątpię, bo to by była "malinka" prosto w gardziołko. ;) No tak. A "biedny" (znowu sarkazm, jakby co :D ) Szeryf Jurek nawet nie zdążył sporządzić testamentu. :)
No cóż, ja tam wierzę w swoje umiejętności. Naprawdę moim zdaniem powinnaś mieć więcej wiary w moje umiejętności, bo brak wiary może cię zgubić xD Owszem, nie zdążył spisać testamentu, ale w sumie niby komu by coś zapisał? Jakoś nie wyobrażam sobie jego spadkobierców :)
A ja polecam teledysk do piosenki "In Demand" wykonywanej przez zespół Texas. Tam zobaczymy naszego ulubionego aktora w roli tancerza. :)
Żartujesz... Alan Rickman jako tancerz? Ja wiedziałem, że on miał rozliczne talenta, ale tego się po nim nie spodziewałem. Wobec tego tym chętniej zobaczę go w akcji :)
Co, kopara opadła? :D Ty się nie dziw, tylko wejdź na Youtube i w wyszukiwarce wpisz: Texas In Demand, to zobaczysz. ;) Ja sama w serwisie Tekstowo.pl wyszukałam tę piosenkę i obejrzałam teledysk, chociaż tam ostrzegali, że teledysk może zawierać treści odpowiednie dla widzów, którzy ukończyli18 latek. Cóż, szczerze mówiąc, za dużo tych treści to nie pokazali, ale mniejsza o to. Grunt, że ta scena z tańcem była supermegaekstra. :)
Widziałem ten filmik na youtube i powiem ci jedno, kopara naprawdę mi opadła i musiałem zbierać szczękę z podłogi. Matko kochana storpedowana, jak mawiał Skipper xD Czego ten człowiek nie potrafił? Normalnie człowiek orkiestra. Wspaniale tańczył :)
No, toś się przekonał, że nie żartowałam. ;) "Matko kochana storpedowana"... Fajny tekst, muszę go zapamiętać, na wypadek gdybym chciała go kiedyś użyć. :D Tak. Grafik z wykształcenia, a z zawodu i zamiłowania aktor, reżyser i może też tancerz. Zaiste, nadawałby się do programu "Taniec z gwiazdami", chociaż - jak napisałam o jego Szeryfie z Nottingham w Nonsensopedii - gwiazdą był sam w sobie. ;) I pomyśleć, że to zwyczajny śmiertelnik, jak my... A on po prostu był człowiekiem renesansu i aktorem nie z tej ziemi. :)
No właśnie, przekonałem się na własne oczy, że wcale nie żartowałaś z tym stwierdzeniem, że on był naprawdę doskonałym tancerzem :) Wiesz, chętnie ci podrzucę kilka zabawnych tekstów, ale ja sam uwielbiam zwłaszcza ten "Matko kochana storpedowana". I masz moje pozwolenie, byś tego tekstu mogła użyć w jakimś przypadku xD He he he... Szeryf grany przez Alana to faktycznie gwiazdą był sam w sobie i jeszcze jako broni używał tępej łyżki xD
No, czego by się ten pan nie dotknął, to od razu w tym wymiatał. I nei tylko w tańcu, w śpeiwie też. :) Tak. To tak, jak pani Rowling wspominała w "Komnacie Tajemnic" o tym odwoływaniu Bożego Narodzenia. Normalnie mnie to zdanko w książce rozwaliło. :D O, widzę, że i ty mnie cytujesz. Rób tak dalej, nie ustawaj. :D
Właśnie, tu masz rację. Czego ten pan się chwycił, to miał do tego naprawdę wielki talent i doskonale sobie z tym radził, nie ma co ukrywać :) Właśnie, moja droga. Niewątpliwie panią Rowling musiał rozbawić tekst Szeryfa z Nottingham i postanowiła do niego nawiązać w sposób naprawdę dowcipny xD Wiesz, naprawdę lubię cytować twoje co zabawniejsze teksty xD
No. Jak go usłyszałam, jak śpiewał z Johnnym Deppem "Pretty Women", to sobie pomyślałam: "Co za głos... Normalnie jak Nat King Cole albo jak Frank Sinatra, albo też jak Louis Armstrong..." A jak widziałam jego taniec w tym teledysku, to musiałam zbierać szczękę z podłogi. :) Myślę, że panu Rickmanowi spodobało się to nawiązanie. Może nawet za kulisami filmu żartowali sobie z tego. :D Ja też lubię cytować twoje teksty. Zatem cytujmy siebie nawzajem. A te moje teksty to tak same z siebie mi przychodzą do głowy. :D
Wiesz, ta piosenka śpiewana w duecie z Johnnym Deppem to naprawdę pokazuje talent Alana Rickmana jako nie tylko aktora, ale i piosenkarza. Ciekawi mnie właśnie, czy właśnie nasze przypuszczenia względem tych świąt Bożego Narodzenia i tekstu o nich w ustach Rickmana są prawdziwe, ale cóż... Tak czy inaczej jeśli są one słuszne, to naprawdę Alan musiał się z nich nieźle uśmiać :) Bardzo mi miło, że ty mnie cytujesz tak samo, jak ja cytuję ciebie :)
Zanim wystąpili w filmie, musieli coś na próbach zaśpiewać, żeby kompozytor i reżyser wiedzieli, jaki oni mają głos. Pewnie pan Rickman zaśpiewał coś z repertuaru któregoś wymienionych przeze mnie artystów. Ale nie ma dwóch zdań, Alan Rickman wielkim artystą wszechczasów był, jest i będzie. :) To może być tylko nasza wyobraźnia, ale z drugiej strony - "kto wie, czy było tak", jak przypuszczamy. Tak czy inaczej, oboje musieli się nieźle uśmiać z tego nawiązania do tekstu o odwołaniu Bożego Narodzenia. :) I mi miło bardzo. :)
Na pewno zanim kazali obu panom śpiewać w filmie, to sprawdzili sobie dokładnie, czy obaj umieją naprawdę dobrze śpiewać i cóż... Na pewno nie byli zachwyceni, nie sądzisz? Całkowicie popieram twoje zdanie, moja droga. Alan Rickman był wielkim artystą wszechczasów i nie ma bata xD A więc miło mi będzie, jeśli dalej będziemy siebie nawzajem cytować :)
Jak mam to rozumieć: "nie byli zachwyceni"? Bo ja bym z zachwytu aż piała. :) Heh, jak mam rację, to mam rację, pamiętasz? :D Mnie też będzie miło. :)
Wybacz, to była znowu literówka. Miałem na myśli, że byli zachwyceni ich śpiewem w duecie. Czekaj... A kto powiedział, że jak ma rację, to ma rację? Ja pamiętam to w parodii "KOSMICZNE JAJA", ale to mogło być jeszcze w innym filmie... Już wiem! Ten szpieg Xaidy z "NIEKOŃCZĄCA SIĘ OPOWIEŚĆ II". Tylko nie pamiętam, jak się pisze jego imię :)
Ty coś za dużo tych literówek popełniasz. Może po prostu pisz na spokojnie swoje teksty, nie śpiesz się tak, jakby nie wiadomo co cię goniło. :) Przypomniał mi się jeszcze jeden artysta, do którego wokalizy bym porównała wokal pana Rickmana. To Leonard Cohen, on tez śpiewa niskim głosem. :) A ja nie pamiętam tego z parodii "Kosmiczne jaja". Ja to pamiętam z filmu "Niekończąca się opowieść II: Następny rozdział", gdzie mówił to ten ptak Nimbly, w istocie szpieg Xayidy. To była scenka, w której Nimbly zasugerował Bastianowi, że mógłby użyć Aurynu, by przepędzić olbrzymów Xayidy. W każdym razie tak to jakoś było. :)
Wiesz, czasami nie da się uniknąć tych literówek, po prostu to już tak wychodzi, że się wciśnie nie ta litera, co należy, albo człowiek nie zauważy czegoś i potem nie da się już tego poprawić. Leonard Cohen? Tego nie znam, moja droga. A któż to jest, ten pan? Pamiętam doskonale tę scenę. Nimbly. Zatem tak się jego imię pisze. Warto zapamiętać :)
OK, w porządku. :) Leonard Cohen pochodzi z Kanady, nawet mówią o nim, że jest bardem tego kraju. Ten pan ma już swoje latka, nie pamiętam dokładnie ile, ale młody nie jest. Najbardziej znanymi jego przebojami są "Dance me to the end of love" i "In my secret life". Ma więcej piosenek na koncie, ale znam tylko te dwie. :) Tak, Nimbly. Tak się pisze jego imię i tak też się je wymawia. :)
Leonard Cohen to taki kanadyjski bard, powiadasz? Muszę powiedzieć, że naprawdę ciekawi mnie zaskoczyłaś. I mówisz, że jego głos jest niski podobnie jak głos pana Rickmana śpiewającego piosenki? xD Nimbly był draniem, ale potem niespodziewanie zmienił front i chwała mu za to :)
No tak. Wyszukaj go w Wikipedii, to zobaczysz, co on tam zaśpiewał oprócz wymienionych przeze mnie utworów. Mówię tak, bo sama słucham w Radiu Złote Przeboje jego piosenek, gdy je puszczają. Głos pana Rickmana by pasował do takiego repertuaru. Jeszcze ci zasunę taka bombę: Otóż w IMDb napisali w ciekawostkach o Mistrzu Alanie Rickmanie, że uważa on Kanadę za swój drugi dom. Cóż, nigdy tam jeszcze nie byłam, ale podzielam zachwyt Mistrza Rickmana tym krajem. :) Nimbly zmienił front tuż po tym, jak zobaczył we wspomnieniu Bastiana matkę chłopca i jego samego, jak matka Bastiana mówiła swemu synowi, że nawet jeśli umrzemy, będziemy częścią Niekończącej się Opowieści. Bardzo to wzruszyło Nimbly'ego i dlatego postanowił zmienić front. Tylko Bastian potem nie od razu mu zaufał. :)
Rozumiem. A więc Alan Rickman za swoją ojczyznę miał oczywiście swój ojczysty kraj, ale za drugą ojczyznę miał Kanadę. A to ciekawe, zaskoczyłaś mnie tym faktem xD A czy dziwisz się Bastianowi, że nie ufał osobie, która była tak długo szpiegiem Xayidy? No, ale ważne, że Nimbly wzruszony wspomnieniami Bastiana obudził w sobie dobro i postanowił zmienić front, co na szczęście zrobił.
Ba, kiedy czytałam o tym panu na IMDb, to czasami aż buzię otwierałam ze zdziwienia. Sam mógłby powtórzyć za Lukiem Skywalkerem: "Jeszcze nie raz was zaskoczę!" W każdym razie mnie zaskoczyło to, co o nim czytałam. :D No, nie dziwę się Bastianowi. ale chłopak sam przejrzał na oczy, gdy zobaczył maszynę, która zbierała wszystkie jego wspomnienia, po tym, jak zrzucił ze skały Atreyu. Tak, to ejst najważniejsze. :)
Właśnie, masz rację. Pewnie jeszcze nieraz mnie zaskoczysz, moja droga, a może i ja ciebie także, kto wie? :) Właśnie, pamiętam doskonale, jaki był zszokowany, kiedy zobaczył tę całą maszynę Xayidy i zrozumiał, że Atreyu miał co do niej rację. Ważne, że naprawił swoje błędy, w końcu nie ma ludzi nieomylnych.
Znowu przekręcasz kota ogonem. To pan Alan Rickman mógłby powiedzieć jak Luke Skywalker: "Jeszcze nie raz was zaskoczę!", nie ja. Czytaj uważnie, bo zacznę się wyzłośliwiać, jak Profesor Snape to zrobił w "Zakonie Feniksa", gdy Harry nie odczytał jednego punktu instrukcji i z tego powodu Harry'emu nie wyszedł eliksir. :) No własnie.
Może przekręcam kota ogonem, ale nie zapominaj o tym, że czasami eksperymenty słowne czy inne tworzą dzieła ponadczasowe. Przecież Książę Półkwi tylko poprzez nie czytanie dokładnie przepisu na eliksir stworzył prawdziwy Wywar Żywej Śmierci czy co to było. A wszystko przez to, że zamiast bawić się w czytanie instrukcji, tylko używał głowy xD
No raczej. ;) Łepetynę to miał ten Książę Półkrwi, nie ma co gadać. :D W sumie dość porządny gość, tylko trochę się w tym życiu pogubił. Ale dobrze, że się w porę odnalazł. :)
No pewnie, że tak. Masz rację, miał koleś talent. Wielka szkoda, że się pogubił w tym wszystkim, ale przecież ważne jest to, iż się nawrócił i stanął po Jasnej Stronie Mocy.
Wiesz, co ja myślę o Severusie Snapie? Ja myślę, że on jest symbolem tych ludzi (nie tylko czarodziejów, mugoli także), którzy w życiu zeszli na błędne drogi, ale dzięki ważnemu dla nich wydarzeniu, przeważnie przykremu, nawrócili się i odtąd podążyli już tymi dobrymi ścieżkami.
To całkiem ciekawa ocena, naprawdę bardzo ciekawa i wiesz co? W sumie masz rację. Bo ostatecznie przecież jest wielu takich ludzi, co zeszli z jakiegoś powodu na złą drogę, ale jeszcze mniej tych, co zeszli na złą drogę i potem z jakiegoś ważnego, emocjonalnego powodu wrócili na drogę dobra. Mimo wszystko uważam, że Severus nie bez powodu miał imię, które wywodzi się od łacińskiego "sever", czyli "surowy".
Wiesz, do takiego wniosku doszłam czytając książki i oglądając filmy. I wcale mi się nie śpieszyło z oceną tej postaci. Bo to jest właśnie taka postać, której trzeba się uważnie przyjrzeć, zanim się ją właściwie oceni. Ma rację to przysłowie, które mówi: "Nie oceniaj książki po okładce". Bo pod tą okładką może się kryć całkiem interesująca treść, tylko trzeba ją zgłębić. Wtedy będzie można oceniać właściwie tę książkę. A co do znaczenia imienia Profesora Snape'a, to ja to samo spostrzegłam. Cóż, "imię jednak zobowiązuje", pamiętasz? ;D
Rozumiem. Ja też coś czułem, że w jego zachowaniu musi być coś ukryte, jakaś tajemnicza sprawa, która jeszcze nie została przez autorkę wyjaśniona, ale która pewnie się wyjaśni później. Tak czy inaczej Snape jest jedną z mniej lubianych przeze mnie postaci i znasz moje powody. No, ale co do imienia to masz rację. W serialu animowanym "PINGWINY Z MADAGASKARU" pingwiny raz walczą z Kuczi-ku-kanem, wielkim niszczycielem światów. Gdy Szeregowy go pyta, czy musi być taki wredny, on odpowiada "No błagam! Jestem Kuczi-ku-kan, wielki niszczyciel światów. Imię jednak zobowiązuje" xD
I właśnie przez tę tajemniczość Profesor Snape jest mi bliski. Cóż, każde z nas ma swój własny gust, jakby powiedział Rademenes. Ale przynajmniej zgadzamy się w innych rzeczach. ;) No właśnie, właśnie. :D
No cóż, jeśli chodzi o samą tajemniczość, to naprawdę Snape może się podobać, ale reszta jego zachowania niekiedy po prostu razi i to bardzo mocno. Właśnie, każdy z nas ma własny gust, ale w kilku sprawach się zgadzamy, nawet względem tak kontrowersyjnej postaci jak Severus Snape xD
Profesor Snape był postacią na tyle tajemniczą, że po prostu nie ma przebacz, nadawałby się na powieść w rodzaju "CZAROWNICA - PRAWDZIWA HISTORIA DIABOLINY". Wyobraź sobie tylko prawdziwą historię Severusa Snape'a ukazującą jego całe życie oraz uzupełniającą jego biografię o dane, które zapełnią luki :)
Rita Skeeter? Ona? Żeby znowu kłamała jak z nut? Jeszcze czego :) Chociaż może się już zresocjalizowała i nie będzie kłamać? Sam nie wiem, czy jej można tak poważne zadanie powierzyć xD
Już lepiej jej niż Gilderoyowi Lockhartowi. :D A może znalazłby się ktoś inny, kto byłby konkurencją i dla Rity, i dla Lockharta, jeśli idzie o pisanie biografii. :)
He he he. W sumie to masz rację. Lepiej niech Rita pisze biografię profesora Snape'a niż żeby miał się za to zabrać Gilderoy Lockhart. Zdecydowanie lepsza już będzie ta kłamliwa pani żuczek. Poza tym może ona się zmieniła na lepsze? Kto wie? xD
A tak, moja droga. Właśnie ja! W końcu wskaż mi drugą osobę, która jest taka jak ja: utalentowana, piękna, genialna, a co najważniejsze SKROMNA xD
Zaraz tam idol. Po prostu uwielbiam tego gościa. Nikt tam nie mnie rozbawić, jak właśnie on. Obok oczywiście Skippera. Obaj tworzą duet, który zawsze mnie umie rozbawić i to do łez :)