Południowokoreańskie widowisko fantasy, które zachwyca rozmachem, ale nie do końca spełnia obietnicę, jaką składa w pierwszych minutach seansu. Film w reżyserii Kim Yong-hwa opowiada o strażaku Kim Ja-hongu, który po bohaterskiej śmierci trafia do zaświatów i zostaje poddany serii sądów, które mają zadecydować o jego reinkarnacji. Towarzyszy mu trójka „obrońców duszy”, półboskich przewodników po duchowym świecie.
Pod względem wizualnym film robi naprawdę solidne wrażenie. Efekty specjalne, choć miejscami nieco teatralne, są ambitne i dobrze wpisują się w mitologiczny klimat fabuły. Niewątpliwie jest to produkcja, która korzysta z lokalnego dziedzictwa kulturowego i stara się połączyć go z hollywoodzkim rozmachem. Niestety, pod warstwą imponujących obrazów kryje się scenariusz, który nie zawsze potrafi utrzymać emocjonalną spójność.
Historia jest momentami zbyt melodramatyczna, a retrospekcje, choć mają budować głębię postaci, bywają nadmiernie przeciągnięte i osłabiają tempo filmu. Bohaterowie są sympatyczni, ale ich rozwój często odbywa się kosztem logiki narracyjnej. Emocjonalne momenty czasem rezonują, ale równie często wydają się wymuszone. Niektóre wątki moralne i egzystencjalne są potraktowane zbyt powierzchownie, mimo że mają potencjał.
„Razem z bogami: Dwa światy” to film okej, ale bez szału. Fajny pomysł, dobre efekty i ciekawy świat, ale trochę za bardzo przekombinowany i za długi. Da się obejrzeć, zwłaszcza jeśli ktoś lubi fantasy z nutą dramatu, ale raczej nie wróciłbym do niego drugi raz.