PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=839879}

Rebeka

Rebecca
6,0 27 231
ocen
6,0 10 1 27231
4,0 13
ocen krytyków
Rebeka
powrót do forum filmu Rebeka

Adaptacje

ocenił(a) film na 2

Nie ukrywam, że niniejsza adaptacja jest nieudana. Wersja oryginalna z Joan Fontaine, Laurencem Olivierem i Judith Anderson sa nie do pobicia. Aktorstwo, rezyseria, a nawet klimat /obraz czarno-bialy/ tworza idealne odtworzenie mojej ukochanej ksiazki z pewnym wyjatkiem. Wersja z 1997 roku z Charlesem Dance i Emilia Fox uwzglednila roznice wieku pomiedzy glownymi postaciami. Obraz takze godny polecenia. Nawet Wlosi postarali sie o swoja Rebecce w 2008 roku, jak dla mnie ze średnim skutkiem, ale tutaj mamy do czynienia z kompletna pomylka. Nudne dialogi, przecietna gra aktorska, zle dobranych aktorow. Widac nawet angole potrafia schrz..c swietny pierwowzor.

użytkownik usunięty
Buenovista

Ach te porównania! To przecież nie jest sequel, lecz zupełnie osone dzieło. Moim zdaniem ten nowy film spod szyldu Netfliksa jest lepszy niż poprzednie adaptacje (w tym słynna wersja Hitchcocka). Film oddaje też sprawiedliwość powieści i choć nie zawsze literalnie, to jednak pięknie tłumaczy ją na język kina. (Zachęcam do przeczytania, tym bardziej, że jest teraz w empiku przepiękne wydanie, ja przeczytałma jednym tchem!)

Świetny film. Fantastyczna adaptacja książki Daphne du Maurier. To prawda, że wersja Hitchcocka z 1940 jest lepiej znana i w pewnym sensie ikoniczna, ale koniec końców była to tylko jedna z wielu i moim zdaniem wcale nie najbardziej udana .


Myślę, że nie należy "Rebeki" 2020 porównywać z poprzednimi wersjami filmowymi, to zupełnie osobne dzieło i jeśli coś ma być punktem odniesienia to oryginalna powieść. I tutaj film Wheatleya po prostu się broni. Kładzie akcenty inaczej niż poprzednie adaptacje, ale oddaje sprawiedliwość bohaterom w o wiele wiekszym stopniu, niż wersja 1940.

Hitchcock zrobił film, w którym usiłował wielokrotnoe. "ulepszyć" historię i w związku z tym na przykład śmierć Rebeki zinterpretował, jako wypadek, co odebrało całą moc opowieści i postaciom Maxima i nowej pani de Winter.

Dalej... Więc, skoro wszyscy porównują nową ekranizację, ze starszą: Lily James spisała się, jako pani de Winter, pasuje do roli lepiej. Lily James jest ładną "dziewczyną z sąsiedztwa", a nie olśniewającą urodą jak Joan Fontaine, co lepiej służy roli i kontrastowi z poprzedniczką (jak oni wgl mogli Joan Fontaine wmawiać przeciętność?!).

Maxim Armiego Hammera jest inny niż Laurenca Oliviera, bardziej ludzki, naturalniejszy. Hammer świetnie i z większym niuansowaniem sporteretował żal, poczucie winy, ból, smutek i swego rodzaju bezbronność, podczas gdy Olivier wydawał się jedynie odległy, zimy i gniewny.

Zachowano w tej nowej "Rebece", jak w książce, balans pomiędzy romansem, grozą i psychologią.

No i muzyka! U Hitchcocka każde przerysowane DA-DA-DAM mówiło, co mamy czuć, tutaj... muzyka dopełnia obraz.

Film świetnie komplementuje książkę, jest świeży, oryginalny. Piekny wizualnie i świetny aktorsko

Tak serio, to jest cały urok kina. To, że mozemy patrzeć na ten sam obraz i tak różnie go interpretować. Nasze odmienne oceny są naprawdę ciekawe. To, że film pozwalają nam tak się różnić jest intrygujące i zawsze przynosi moment zastanowienia. Na tym polega sztuka :)

użytkownik usunięty

P. S. Dopiero zauważyłam, że powieść już znasz, mimo wszystko nowe wydanie wygląda cudnie, jeśli lubisz tę powoeść a nie masz w domu ;)

użytkownik usunięty
Buenovista

I jeszcze No i porównując "Rebekę" 2020 z dziełem Hitchcocka nie sposób jeszcze raz podkreślić... Hitchcock śmierć Rebeki zinterpretował, jako wypadek, co nie tylko odebrało całą moc postaciom Maxima i nowej pani de Winter (jak pisałam), ale także pozbawiło odbiorcę tego mocnego wstrząsu, który zapewnia książka. Tym samym, wybierając taki obrót spraw nie daje nam szansy na głębsze przyjrzenie się moralnemu aspektowi wydarzeń i nie prowokuje wcale pytań o słuszność postępowania bohaterów. A w powieści konfrontujemy się z trudnym tematem morderstwa i musimy wręcz zadać sobie pytanie o to, co zrobilibyśmy na miejscu nowej pani de Winter. Ta zmiana w fabule jest najgorszym, co reżyser mógł zrobić.

"Rebeka" Wheatleya dużo lepiej potraktowała ten wątek, oddała ten moralny dyskomfort i ten mrok, z którym widz, jak w książce czytelnik, musi się zmierzyć najpierw w konfrontacji z dziełem, a potem w ciszy własnego sumienia. I tak jest znacznie lepiej niż w filmie Hitchcocka.

Brak tego morderstwa w wersji z 1940 roku wszystko nieznośnie banalizuje. Ale tak naprawdę w książce (i świetnie uchwycone w nowej "Rebece") to była okropna sytuacja, trochę, jak w greckiej tragedii, gdzie każdy krok prowadzi do swego rodzaju klęski... Dylemat pozostaje i z nami, jako widzami, czy czytelnikami ma pozostać, świdrować nasze wnętrze: czy umiemy współczuć, czy mamy prawo potępić, albo usprawiedliwić? Czy jest tu wyjście, które uznalibyśmy za słuszne? I czy możemy winić nową panią de Winter za sposób, w jaki podeszła do sprawy? Jak postąpilibyśmy na jej miejscu? Film nie daje gotowych odpowiedzi, ale zostawia nas z tymi wielkimi pytaniami i zaprasza do refleksji.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones