Te same błędy Snydera: wepchnane niemal wszędzie slomo, pseudopatos itd. Taka bardzo tania próba artyzmu w kinie masowym. Muzyka tak generyczna dla Snydera jak tylko mogła być.
Scenariuszowo też słabo, pozytywne postacie to w sumie jeden schemat: dobrzy, szlachetni, z jakąś traumą i teraz chcący być najlepszą wersją siebie. Jakieś niemrawe próby wprowadzenia dowcipnych kwestii. Antagonista natomiast też schematyczny do bólu.
A jednak trochę szkoda, bo Snyder widać że dostał spory budżet i swobodę działania i wypuścił coś kompletnie mdłego. Do tego nie sposób nie zauważyć prostackiego zrzynania głównie z Gwiezdnych Wojen, choć też widać tutaj, że ktoś mu podpowiedział motyw z Adeptus Mechanicus. Szkoda, że proporcje nie są odwrócone i uniwersum RM nie jest właśnie bardziej fatalistyczne, ponure, bez takiego podziału na dobrych i złych etc.
Szczerze to już bardziej bym wolał by właściciel marki postanowił to adaptować na grę, jakiegoś RPG akcji pokroju Mass Effect i oddzielną historię niż tą w filmach, bo ta jest po prostu słaba.