Można było z tego zrobić fajną sagę, ale tam się mało rzeczy kleiło. Motyw napędzający akcję to zboże, które z jednej małej wioski ma być ratunkiem dla całego, międzygwiezdnego imperium i musi po niego lecieć okręt niemalże flagowy tego imperium? Mogli chociaż jakoś wytłumaczyć, chyba że przegapiłem, że to jakieś super wydajne zboże, które rośnie tylko tam i jak zetniesz je kosą to z jednego worka wyżywisz całą planetę. Bo inaczej to główny motyw filmu nie ma sensu. Traktuję ten film jako fantasy w kosmosie, więc statek kosmiczny na węgiel, łazik na diesla czy wielkie działo okrętowe niszczące cywilizacje ustawiane korbkami mogę przeboleć, ale to zboże potrzebowałoby trochę wyjaśnienia.

Efekty były spoko, parę ujęć w slow mo było ok, ale wiadomo, cała większość zupełnie nie była potrzebna. Charakteryzacja z flash backów z parą królewską mam nadzieję, że była taka specjalnie, bo taką miał wizję Snyder, a nie, że oni tak na poważnie. Walka o wieś w ostatniej godzinie filmu byłaby dużo bardziej emocjonująca, gdyby zachowanie żołnierzy było choć trochę logiczne i przemyślane. Bo inaczej to po paru minutach zaczęło się nudzić, bo wiadomo było, że się bez problemu obronią. O ile ciekawszą końcówką by było, gdyby jednak nie udało im się obronić i rebelianci tylko osłaniali ewakuację niedobitków ze wsi. A tak mamy robota, który gdyby tylko chciał być taki dobry i "ludzki", wobec nowych "przyjaciół" to włączyłby się do walki na początku i nikt by we wsi nie zginął.

Jeśli będzie kolejna część, to ciekaw jestem kogo tym razem ożywią, z tych co zginęli.