no cóż moi drodzy ta postać była po prostu beznadziejna. Już wcześniej baz brania tabletek była zeschizowana. O.K. była samotna ale nie zmienia to faktu że była naiwna i wogóle nie przystosowana do życia. Mogli jej jeszcze założyć mocherowy beret na głowę i puścić radio Maryja. Taka stara babka która ciagle ogląda jakieś durne teleturnieje. Noi te jej ambicje czyli przewodzenie innym starym babkom siedzącym przed blokiem i nie mającym nic do roboty. A jak ktoś ją zrobił w jajo z występem w teleturnieju to zaczeła sie szprycować jakimś gównem tylko po to żeby założyć 40-letnią sukienke. Do tego jej jazdy, chodząca lodówka i postacie wychodzące z telewizji były bardziej śmieszne niż straszne. Do tego ciagle wirzyła jakiemuś doktorkowi który się na niczym nie zna. Dopiero pod koniec zrozumiała że rodzina jest ważniejsza niż jakiś durny teleturniej i czerwona sukienka. Trzeba oddać ze Ellen Burstyn świetnie zagrała tą durną postać.
Syn Sary nie był od niej zresztą mądrzejszy. Widząc co się dzieje z jego ręka ciagle pakował w nią strzykawkę. Nie mówię żeby przestał z dnia na dzień brać dragi(bo był już uzależniony) ale mógł chociaż wbijać strzykawkę w drugą rękę. Zresztą widząc w jakim stanie jest jego matka i po rozmowie z nia jakoś nie starał sie jej pomóc ani wesprzeć tylko kupił jej nowy telewizor zeby pokazać jaki z niego "dobry i kochający synek".
Na koniec filmowi dałem ocenę naciagane 7/10. Co prawda spodziewałem sie więcej i trochę się zawiodłem ale nie zaniżę mu z tego powodu oceny. Niestety ostatnie bardzo mocne 10 minut filmu nie robi z niego arcydzieła. Wzbudzenie w widzu obrzydzenia i sprawienie że te sceny zapadają w pamięć nie świadczy o wielkości danego obrazu. Zresztą przesłanie filmu "nie bierz dragów", "nie zatrać sie w pogoni za marzeniami" czy jeszcze jakieś inne nie jest czymś nowym. Po części film jest tak popularny bo traktuje o skutkach brania narkotyków co reżyser przedstawia w zimny i kontrowersyjny sposób. Do tego brak hollywoodzkiego "happy end'u" i wiekszość ludzi uważa Requiem za arcydzieło. Nawet próba nowatorskiej i oryginalnej reżyserii(co bardzo lubię w filmach) nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Do tego zdjecia były dość "ubogie". Natomiast aktorstwo i nieśmiertelny juz motyw muzyczny były fantastyczne. To największe plusy filmu. Mimo wszystko uważam że jak najwięcej osób powinno obejrzeć ten film(a w szczególnosci młodzież) by zobaczyli do czego doprowadzić moze branie narkotyków.
Tyle ode mnie. Mam nadzieję że nie zostanę zmieszany z błotem dlatego chcę podkreslić że to tylko moje zdanie na temat postaci i fimu "Requiem dla snu".
Pozdrawiam ;).
Popieram. Osoba, która już tyle żyje na tym świecie i ma tyle lat na koncie, nie powinna być głupiutką babcią, która tylko siedzi przed telewizorem. Postać Sary jest wręcz irytująca i kompletnie niepoważna, jednak takie jej wykreowanie, pewnie było zamiarem autorów tego filmu.
Na sam poczatek powiem ci ze masz racje. Chodz mam do tego kilka uwag, a moze raczej wytlumaczen do tego co napisales. Owszem Sara zachowuje sie strasznie naiwnie i zyje w swoim malym swiecie, ale starsza kobieta, w pewnym sensie zostawiona przez syna, maz zmarl, powoli ona nie widzi sensu wlasnego zycia, probuje robic cokolwiek aby wypelnic pustke, wychodzi do swojego grona e... przyjaciolek i to cale jej zycie, aaa zapomialem o teleturnijeu;] az tu nagle pojawia sie "zyciowa szansa" wystapienia w telewizji. Widzi w koncu cel we wlasnym zyciu. chce sie przygotowac i chce swoja pamietna czerwona sukienke, z ktora laczy ja sentyment. gdy zaczyna brac dragi, zaczyna sie uzalezniac, ma haluny xD i pokazana slabosc ludzka ze nie moze sie im oprzec.Pokazane jest ze nawet starasza kobieta moze popasc w cpanie.
co do telewizora, jest pokazana pewna ironia swiata. Kazdy mysli ze jak swojej bliskiej osobie kupimy cos(chodzi mi o dobro materialne:)) t osoba bedzie full happy, a tu nie prawda, Sara nie potrzebowala nowego telewizora tylko milosci i bliskosci swoejgo syna. A co do reki, to tak, byla to glupota szprycowac sie ciagle w ta sama reke, ale tu tez jest pokazana pewna ironia, czlwoeikowi by sie napisalo na eee... np. na strzykawce z jakims narkotykiem "jak to wezmiesz zginiesz" pierwsze co zastanowi sie "wtf?!" poznije zacznie sie smiac "coz za swietny kawal" pozniej sobie to wstrzyknie i uswiadamia sobie "ups to nie byl kawal".
nawet w watku dziewczyny harrego jest pokazane ile czlwoiek potrafi poswiecic dla dragow.
napisales ze najlepeiej jak bedzie ogladac to mlodziez blablabla... mam16 lat i zdecydowalem sie na ten film nie ze wzgledu na to by sie wyedukowac na temat narkotykow, bo mam swoj rozum, ktory czasem umie pomyslec "uu to jest zle", filmy nie wplyna na to w duzym stopniu, w jakims napewno bo czlowiek zastanawia sie na sensem zycia i jego przeszkodami a zarazem jego mozliwosciami.
Poprostu, czlwoek potrzebuje dobrego kierowcy;] niezawsze dobrego znajdzie;p
pozdrawiam
ja też nie sięgnałem po ten film by się edukować. Po prostu ciekawy byłem jaki jest bo słyszałem o nim dużo dobrego. A z tą młodzieżą to myślę ze taki mocny film wjechałby w jakimś stopniu na ich psychike i kiedy by była jakaś dziwna sytuacja nie wzieli by tego gówna. Ja kiedy byłem młody słuchałem WYP3. Ich teksty piosenek mnie w jakimś stopniu wychowały i gdy miałem propozycję "spróbowania" mówiłem "nie". Myśle ze ludziom potrzebne są jakieś "drogowskazy". Wiesz, nie kazdy pomysli "uu to jest złe" ;).
Pzdr ;).
Niby zgadzam się. Postać Sary nie denerwowała mnie (ze zględu na Panią Ellen), ale wić było, że to kobieta słaba...w głębi duszy zagubiona, która chciała za wszelką cenę pokazać wszystkim, że nie jest niepotrzebna i nadal piękna. Tylko, że to całe leczenie nic jej nie dało.. na końcu dalej oglądała ten teleturniej.
A co do Harry'ego to motyw zakażonej ręki naciągany, wiadomo. Zwłaszcza, że czekał do ostatniej chwili.
Film obejrzałam niedawno. Niewiem ale mam jakąś nieodpartą niechęć do filmów, które wszyscy (nwet osoby, które jednocześnie kochają się w zacku efronie i HSm) piszą "prawdziwy", "świetny", "lepszego nie widziałe/am". Przez to wszystko miałam dość tego Arcydzielnego filmu. Ale po obejrzeniu, stwierdzam, że jest świetny. Wciąga od początku do końca. Niczym gama nut. Od najlepszego stanu wszystko etapowo zmienia się na gorsze..aż po dno.