Niechlujstwo autorów filmu polega na tym, że postać adiutanta Hitlera pułkownika Nikolausa von Belowa pokazali w pomiętym mundurze, z dziwną białą szmatą zamiast kołnierzyka, z fałdami munduru tworzącymi na plecach aktora "garb" z tkaniny. A był to jeden z czterech adiutantów Hitlera, oficerów wybranych pod względem cech intelektualnych, znajomości języków, zasad dyplomacji i zachowania się w sytuacjach oficjalnych i uroczystych. Oficerowie ci byli też dobierani pod względem prezencji, a sposób noszenia przez nich munduru, sposób salutowania, noszenia orderów i stan wyprasowania munduru, stanowił podstawę nauki niemieckich elewów szkół wojskowych, jak się mundur nosi.
Nieuctwo natomiast autorów filmu widać, gdyż ukazali oni wymienionego już von Belowa w mundurze...., którego on nigdy na siebie nie wdziewał!!! Bowiem był on oficerem lotnictwa (Luftwaffe), a zanim trafił do adiutantury Hitlera, był lotnikiem w jednym z pułków myśliwskich. Był więc on przedstawicielem Luftwaffe przy Hitlerze i nosił stalowo-niebieski mundur Luftwaffe, zupełnie inny niż mundur wojsk lądowych, w którym ukazano go w filmie...

Wynika z tego, że autorów tego "historycznego" dokumentu (!?!?) postać von Belowa nie zainteresowała (a dlaczegóż to miałaby zainteresować???), mimo że jego korespondencję ze Albertem Sperem przywołują w filmie i mimo że odtwarzają oni jego inspekcję placu budowy. Otóż, panowie nieuki, zamek w Książu odebrano rodzinie von Pless chyba w 1941 roku i przekazano na własność Luftwaffe lub Ministerstwu Lotnictwa, stąd się bierze korespondencja na temat budowy tam zapasowego kompleksu dla Kancelarii Rzeszy pomiędzy Albertem Sperem (ówczesnym szefem Organizacji Todta budującej kompleks Riese) a pułkownikiem lotnictwa, adiutantem Luftwaffe przy Naczelnym Wodzu, Nikolausem von Belowem z drugiej strony jako przedstawicielem instytucji, która jest właścicielem nieruchomości, na której kompleks jest budowany....
Podsumowując: kompromitacja autorów, scenarzystów i konsultantów rekonstrukcyjnych filmu.