To, co mi się zawsze rzucało w oczy podczas seansów filmów z tego studia to kompletny brak
pomysłu na fabułę, zwłaszcza jeśli idzie o sequele.
Brawa za odwagę za to należą się twórcom za sekwencje musicalowe, bowiem ten rodzaj kina
animowanego można już spotkać tylko u Disneya (i to przy drobnych wyjątkach).
"Rio" pozostaje dla mnie sympatyczną pocztówką z Rio de Janeiro, posiada rozmach wizualny i
ucztę dla oka, zaś jeśli chodzi o fabułę - nic nowego nie zostało powiedziane...
"Rio 2" za to odsłania te mankamenty o których pisałem wcześniej - twórcy lubią skok na kasę, ale
jak przychodzi do rozpisania scenariusza i kontynuacji zaczętych wątków pojawia się problem.
Jak wiadomo sequel tym różni się od pierwowzoru, że scenariusz nie może przedstawiać na nowo
bohaterów, ma za to ich uwypuklać. Jest to wielce trudna sztuka, a niestety rzadko kiedy myśli się
o sequelu przed wypuszczeniem pierwszej części, więc materiał często zostaje już
wyeksploatowany. Udało się w przypadku Mańka z "Epoki lodowcowej" który zostaje przedstawiony
jako chłodny, przywódczy, zamknięty w sobie twardziel z materiałem na tatusia... więc dalej można
było uwypuklać jego cieplejszą mamucią stronę...
W przypadku "Rio 2" bohaterów mamy od groma - a co ciekawe powracają prawie wszyscy co do
jednego - tzn. wszyscy którzy mieli jakiś ważny punkt w fabule oraz tzw. postacie komiczne, ale
nikomu nie szkodzące.
Najgorzej wypada tu Nigel, który z postaci antagonistycznej, stał się postacią tragikomiczną z bliżej
niedokończonej broadwayowskiej adaptacji jakiejś sztuki Szekspira (niekoniecznie o "Hamleta" tu
idzie). Za tu "trująca" żaba wypada niczego sobie, nawet jest pięknie zanimowana.
Nasi niebiescy bohaterowie jedynie maja wątki zaczęte - ale niedokończone. Fabuła nic nowego nie
wprowadza, jedynie uzmysławia, że objęci ochroną w rezerwacie upierzeni bohaterowie stali się
jeszcze bardziej zmodernizowani. Papuga i GPS? Papuga i biodrówka z podręcznym arsenałem
przetrwania w dziczy? Czemu nie... da się przeżyć ;).
Tulio i Linda mają osobny wątek, ale tym razem do fabuły nie wnoszą nic.. i tyle by można o nich
napisać. To ci bohaterowie z cyklu: byłeś potrzebny w oryginale, ale na dzień dzisiejszy
wyczerpałeś swoje możliwości fabularne.
Co do nowych postaci: zarówno cała rodzinka, bliższa i dalsza Julii kopiuje schematy swoich
poprzedników. Wyeksploatowani do granic możliwości.
Nie najgorzej rokuje fanatyk wycinki lasów z charakterystycznym lizaczkiem. Niestety postać
świetnie zaczęta i natychmiast spaprana jak przyszło co do czego. Na plus zasługuje jedynie
czarny humor z jego udziałem... można powiedzieć, że wąż będzie go trawił przez długie tygodnie.
Cała reszta bohaterów gdzieś tam się miota po obrzeżach fabuły, ale nie zapada w pamięć, gdyż
nic do ogółu nie wnosi.
Jedynie co na pewno jest dużym plusem każdego współczesnego animowanego sequela to fakt, że
jest... kinowy. Nie oszczędza się na kasie i przynajmniej próbuje się zrekompensować
mankamenty czarem wizualnym, niekiedy nawet przewyższając możliwości. Tutaj jest bardziej
"PTASIO", bardziej kolorowo, czy wręcz bardziej niebiesko. Ale nie da się zachwycać samymi
możliwościami techniki. Sequel powinien mieć przede wszystkim swoją własną duszę. Tutaj
otrzymujemy zaledwie jej strzępki.
Nic dodać, nic ująć... Jednak mimo wszystko mile spędziłem wieczór (noc?) nad tą bajką :)
Owszem, bohaterom brakowało tego uwypuklenia o którym mówiłeś względem sequelów, jednak cóż... Według mnie? Lepiej żeby byli tacy sami, niż żeby byli gorsi. Fakt, Nigel trochę stracił w moich oczach, bo był to taki idealny materiał na złego bohatera, a tu niespodzianka, okazał się artystyczną duszą broadway'a. Ostatecznie, mogło być lepiej, ale nie jest źle ;]
Coś w tym jest że Blue Sky, sequele robi głównie dla pieniędzy
np. Epoka lodowcowa 2,3,4... i kto wie ile jeszcze?
Wiem że jest w planach ale ja już jakoś nie wieże że Epoka Lodowcowa 5 będzie wartym obejrzenia filmem.