Film jest naprawdę wyjątkowy, a najbardziej uwiódł mnie Tim Curry - jest wprost idealny do roli doktora Frank'N'Furtera! świetnie wkomponowane piosenki, wartka akcja, kosmiczny scenariusz - myślę, że samcy alfa i inne homofobiczne istoty sporo tracą, nie mogąc sobie pozwolić na obejrzenie tego obrazu ;) :)
A swoją drogą, Rusell Brand by pasował na doktora w nowej wersji, nie? :P :P
Pasował, ale widzę też w tej roli Johnny'ego Deepa, Helene B. Carter jako Magente i ogólnie w całej Burtonowskiej otoczce to widzę :P
Nie zgadzam się:)
Z RHPS w otoczce Burtonowskiej zrobiłby się mroczno-epicki musical, czego w ogóle nie chcemy.
W oryginale, nie wiem jak Ciebie, ale mnie zafascynowała gejowska otoczka, blitch i glamour Tima Curry, dla którego chyba wszyscy oglądają ten film. Burton mógłby ( z całym szacunkiem dla niego) nie podłapać tego klimatu.
Co do nowej wersji - ciężko byłoby znaleźć aktora z tak perwersyjnym uśmiechem.
Mi jak najbardziej podobało się to samo co Tobie ;) i uważam, że nikt nie stworzy lepszej wersji od starego, dobrego RHPS ;)
znalazłem całkiem ciekawą recenzję tego filmu :D
http://idziemy-do-kina.blogspot.com/2011/03/rocky-horror-picture-show.html
pozdrawiam
@Sigerson
Też o tym myślałem podczas seamsu .O wiele lepiej wszystko by wyglądało no ale to nie te lata :)
Nie nie nie, ja bym nic nie zmieniła w oryginale bo bardzo mi się podobał, ale jeżeli już miałaby postać nowa wersja to jako reżysera widzę Burtona ;)
Tim Curry rzeczywiście był genialny, poza tym podobały mi się piosenki, ale sam film jakoś mnie nie zainteresował... Nie wiem nawet dlaczego, lubię pokręcone filmy, ale ten był jakiś taki mało ciekawy... W sumie jedyna ciekawa rzecz tutaj to właśnie Tim Curry. Nawet nie wiem za bardzo jak to ocenić...
No ja muszę przyznać, że Brand do tej nieszczęsnej nowej wersji faktycznie wydaje mi się najodpowiedniejszy spośród współczesnych nazwisk. Stanowczo nie Depp, oj nie.
Jednak Curry'ego nikt chyba nie przebije - coś sprawiło, że po zagraniu tej roli w oryginalnej, brytyjskiej wersji spektaklu, Amerykanie importowali go razem z całym przedstawieniem.
Co za szczęście, że reżyser nie posłuchał producentów, i nie obsadził Micka Jaggera... Mimo wszystko, to stanowczo nie byłoby to samo :)