no hałos jednym słowem ;) ktos wbiega, ktos wybiega - ktos cos spiewa, ktos sie napina, brokat scieka ze spoconych muskulow, podwiazki dla wszystkich lacznie z ekipa filmowa... brakuje jednego: scenariusza ;) bez niego w/w nie ma czym sie bronic - muzyka, scenografia, choreografia mocno srednia - poza kilkoma wyjatkami: scena z magnetycznym wozkiem i fresk na dnie basenu. reasumujac - mocno srednie - nienasyconym polecam Tommyego K. Russella
co nie zmienia faktu, ze chetnie zamnienilbym sie w neuronowo-synapsowo-canabisowy obdazony swiadomoscia zel, ktorym mloda Susan S. wymylaby swoje intymne wojewodztwa ;)
Po seansie można jasno stwierdzic - "Chaos włada!" Czyżby to więc był obraz propagandowy? ;)
W sumie przychylam się do Twojej opinii. Wiele dosyc słabych gagów (ale nie tyle co u tria ZAZ) okraszonych sporą dawką perwersji i kiczu. Chaotyczny scenariusz i kilka tekstów próbujących do całości przemycic przesłanie - moim zdaniem niekoniecznie udanie.
A Susan faktycznie ma jedne z największych walorów - BŁĄD! - jest jednym z największych walorów tego obrazu. :)