Początek tego filmu to jak kubeł zimnej wody. Warszawa z początku lat 2000 przypomniała mi się momentalnie: dziurawe zakorkowane ulice z pełne jeszcze starych samochodów, szarobure kamienice z sypiącymi się elewacjami, niechlujne szyldy sklepowe, nierówne i brudne płyty chodnikowe. A na chodnikach szarzy, smutni ludzie, pod sklepami ekipy z browarami w ręku, na osiedlach bandy dresiarzy. Od razu moje czasy liceum zostały odczarowane z nostalgii (poza oazami nowo powstających kolorowych centrów handlowych tak wszystko wyglądało).
Przyznam że niespecjalnie chciało mi się dalej brnąć w typowy dołujący film z tamtych lat. Mimo wszystko z minuty na minutę ten film robił się coraz lepszy zwłaszcza przez dobre role aktorów drugoplanowych. Szczególnie spodobała mi się rola Jacka Rozenka. Przyznam, że jest to pierwszy film, w którym widziałem tego aktora. Dopiero później spostrzegłem, że jest bardziej znany z ról telewizyjnych oraz z byciem eksmałżonkiem słynnej celebrytki. On grając tego policjanta zachowywał się dokładnie jak człowiek tamtych czasów, chociaż nie do końca zrozumiałem jego roli w tym wszystkim. Czy był tam jako tajniak, co na jego zachowanie przełożeni itp.
Oprócz tego podobały się role Pakulnis, Kolbergera, a sama intryga z napadem i odkupieniem win też została ciekawie pokazana.