Stwórzmy miejsce na konstruktywną krytykę. Jeśli są tutaj zdystansowane osoby, zapraszam do
dyskusji. Pierwsza kwestia-operator... Przez niego w moim przypadku taka niska ocena. Jeden
element nawali i wszystko siada.
Według mnie wręcz przeciwnie. Operator świetny, ujęcia piękne, jeden z największych atutów filmu.
Potrafisz obsługiwać klawiaturę i składać literki, to się chwali. W podstawówce Cię tego zapewne nauczyli. Oglądałem ten film jakiś czas temu. Jednakże pamiętam, że - jak wspomniał barin10 - ujęcia były piękne, nawet bardzo. Chcesz konstruktywną krytykę? Podaj konkretne argumenty, gdzie operator nawalił.
A tak nota bene, Sok z żuka oceniłeś na 8. Wnioskuję,że operator odwalił w tym filmie kawał świetnej roboty. Majstersztyk, co nie?
Wedle życzenia. Pierwszy lepszy fragment, http://www.youtube.com/watch?v=fHd2NHRzNqI, i już obnażamy nieudolności. Walki zamiast szerokiego planu pokazane ciasno, aktorzy przysłaniają siebie nawzajem i tym samym uniemożliwiają śledzenie choreografii, innym znowu razem, nikt nikogo nie przysłania, ale zatrzymanie kamery w miejscu i nachalne skupienie operatora na postaci Kenshina sprawiają wrażenie, że samuraj to bardziej błędny rycerz z urojonymi przeciwnikami. To jednak nic w porównaniu ze sceną rozmowy Kaoru i Kenshina, mającą miejsce nad rzeką, tuż po ataku na dojo... Pogwałcenie kontrplanów i zachwianie kontaktu wzrokowego rozmówców? Przyznasz, że to błędy, które wychwyci nawet uczeń podstawówki.
No tak, jeżeli zauważyłeś - to jest niewielkie dojo, a nie sala bankietowa:)
Na kim miała być skupiona kamera? Na zwykłych rzezimieszkach? To by dopiero było bezsensowne posunięcie.
Kontakt wzrokowy...zakładam,że Ty podczas KAŻDEJ rozmowy utrzymujesz kontakt wzrokowy z rozmówcą. Poza tym to nie jest jakaś ściśle przestrzegana konwencja. Gdzie jest napisane,że rozmawiając z kimś aktor A musi patrzeć w oczy aktorowi B?
I nie rozpędzaj się, to nie są błędy, a tym bardziej nie zwróciliby na to uwagi uczniowie podstawówki.
Postaraj się bardziej:)
Oceniam film na 9 , ponieważ uważam że choreografie walk były wspaniałe , szczególnie pojedynek Kenshina z tym blond gościem w masce mniej więcej pod koniec. Ta scena której link podał wyżej mutualcore, rzeczywiście mnie lekko przytłoczyła. Miałam wrażenie , że na ekranie rozgrywa się jeden wielki kocioł , plątanina rąk i nóg. Ale sądzę , że taki był zamysł i tak to miało wyglądać. Przecież były również elementy ''slow motion'' , które moim zdaniem miały stanowić kontrast dla reszty i summa summarum wyszło coś naprawdę ekstra. A mutualcore nie wiem co sugerujesz , że do kamery dorwały się dzieci z przedszkola? Że osoby odpowiedzialne za ten projekt wykazały się ''nieudolnością''. .. No cóż , ciekawa jestem jaki jest z ciebie znawca i czy masz jakiekolwiek podstawy , żeby oceniać film pod takim (czysto technicznym) kontem. Obawiam się , że wiedza ograniczona do wujka Google nie jest wystarczająca
Jeszcze raz zaznaczę, że nie bez powodu temat nosi tytuł "Meritum". Choreografia na plus, jednak cóż po niej kiedy jest zasłonięta, nawet jeśli był to, jak zauważasz, zamysł... Slow motion odnosi się do tempa, a nie kadrowania, więc nie może być kontrastem, bo ten zachodzi podczas zestawienia dwóch elementów tego samego poziomu. Osobiste przytyki są nie na miejscu. Spodziewałem się, że próba odezwy do filmowego oka otaku skończy się rozjątrzeniem jarzma kompleksów w kategorii "jaranie się japonią to pedalstwo a manga i anime to ciota i chuj". Otóż nie! Komentuję wyłącznie środki filmowe, jednakże odbijam piłeczkę i unaoczniam parafrazowanym przykładem: no cóż, ciekaw jestem jaki jest z ciebie znawca i czy masz jakiekolwiek podstawy, żeby się w ogóle wypowiadać pod jakimkolwiek kĄtem skoro nie znasz zasad ortografii? Od razu widać, że taki argument leży odłogiem, więc po co się nim posługiwać.
Chciałabym zaznaczyć , że pisząc ''kontem'' zamiast ''kątem'' nie popełniłam żadnego błędu ortograficznego. Użyłam zwyczajnie złego słowa w zdaniu , a raczej zrobiła to autokorekta. Poza tym nie wiedziałam , że jestem na dyktandzie :/ Myślę , że ten błąd nie był na tyle rażący by go wytykać , więc radzę skupić się raczej na filmie , któremu poświęcona jest ta strona.
Więc twierdzisz że wojna powinna być poukładana? Zapominasz że pierwsze sceny dzieją się podczas wojny domowej, na styku epok Edo i Meiji, ciasne pokazanie planu to skupienie na postaci Kenshina, w końcu te sceny mają pokazać jaki był podczas rewolucji a nie jakąś konkretną bitwę jako wydarzenie. Podobnie dzieje się na każdym flashbacku w całym filmie. Mnie jedynie nie podoba się uproszczenie scenariusza względem oryginału ale niestety to była rzecz konieczna by zrealizować i tak długi film, który ogólnie, jak na Live Action, wyszedł znakomicie.
Mi osobiście nie przeszkadzały tak ujęcia, jak w lekką irytację wprowadził dźwięk. Nie wiem czy to kwestia wersji, ale dialogi były baaardzo ciche, a walki dużo głośniejsze. Nie normalnie tak jak w każdym filmie, różnica była ogromna. Pomijając coś co mogło trafić się tylko mi, to muzyka nie powalała. Ciągle ten sam motyw i to nie porywający :).
Z czystym sumieniem, jeśli nikogo nie odrzuca starsza grafika, mogę polecić 4 odcinkową animowaną opowieść o wcześniejszych wydarzeniach - Rurouni Kenshin Tsuiokuhen.
Mi osobiście nie przeszkadzały tak ujęcia, jak w lekką irytację wprowadził dźwięk. Nie wiem czy to kwestia wersji, ale dialogi były baaardzo ciche, a walki dużo głośniejsze. Nie normalnie tak jak w każdym filmie, różnica była ogromna. Pomijając coś co mogło trafić się tylko mi, to muzyka nie powalała. Ciągle ten sam motyw i to nie porywający :).
Z czystym sumieniem, jeśli nikogo nie odrzuca starsza grafika, mogę polecić 4 odcinkową animowaną opowieść o wcześniejszych wydarzeniach - Rurouni Kenshin Tsuiokuhen.
"Stwórzmy miejsce na konstruktywną krytykę. Jeśli są tutaj zdystansowane osoby..." brawo, zaczynać dyskusję od obrażenia ludzi, którym się spodobał :)
Na operatora bym aż tak nie narzekał. Dla mnie największą wadą był rozdźwięk między opowiescią w stylu fantasy, baśni a realizmem superbohaterskim nolanowskim. Taki rozkrok niezdecydowania co to w końcu ma być sprawił, ze obniżam ocenę. No i ta muzyka, szczególnie motyw przewodni tego japońskiego Jacka Gmocha, handlarza opium, tak jak i cała jego gra aktorksa - wołą o pomstę do nieba.