[SPOILER]Jakiś historyk twierdzi że mąż głównej bohaterki miał donosić na teścia.Film nie daje odpowiedzi czy mąż był ubekiem czy nie.Joanna przeprowadza małe śledztwo po któyrm dowiaduje się że dowody którymi się opierał ów historyk są bardzo wątpliwe.Kobieta jednak nie potrafi zaufać mężowi.
Ten film jest bardzo z życia wzięty bo przez dwa lata Polską rządzili tacy którzy oskarżali ludzi w podobny sposób.i na pewno znajdą się tacy którzy stracili do kogoś zaufanie w takich samych okolicznościach.
Trafne porównanie. A sam film nawet, nawet choć bardzo męczący a może bardziej męczące było zachowanie żony naprawdę bardzo przekonująca rola.
...a ile lat rzadzili i rzadzic beda Polska ci ktorzy donosili i do ktorych sie donosilo nieistotne chcociaz zawsze moza poudawac ze to byl tylko margines.to nie sa latwe sprawy a my jako narod nie zdalismy egzaminu.
Nie chcę się wdawać w politykę ale myślę że jak komuś się zarzuca donosicielstwo to trzeba mieć jakieś niezbite dowody.Niestety są w tym kraju ludzie którym byle podpis wystarczy.
Dlaczego zaraz "niezbite dowody"? Nawet w znacznie poważniejszych sprawach jak np. morderstwo jest coś takiego jak proces poszlakowy.
Ten sam film oglądałeś? :p
"Film nie daje odpowiedzi czy mąż był ubekiem czy nie" - hehehhe
Wiadomo, ze donosił już od środka filmu:
- dostała od historyka kartkę z odręcznym zleceniem męża do UB na materiał w kropki - w tym samym miesiącu brała ślub, i jak przeglądała zdjęcia ślubne - to była w sukience z tego materiału - już wtedy wszystko było jasne !!!
- potem zachowania męża i inne dowody (m.in. ten facet na końcu "kolega z klasy" - ehe...... który wszystko może załatwić...) to potwierdzały.
"To nie jest jego pismo". Takie słowa wypowiedziała główna bohaterka na widok tej kartki. Treść była bardzo podejrzana, ale fakt, że on sam tego nie napisał, czyni go podejrzanym, ale nie winnym. Potem dziwnie się zachowywał, więc miał coś na sumieniu albo przerosła go ta sytuacja. Jeśli był niewinny, to powinien iść do Sądu i walczyć o swoje dobre imię. Z drugiej strony takie sprawy ciągną się cholernie długo i nie wiem, czy nie musiałby pokryć kosztów postępowania. Nie wiem, nie znam przepisów, które to regulują. Nie ma stuprocentowych dowodów na to, że był w UB. Tamta notatka o sukience wskazuje, że poprosił kogoś o napisanie zamówienia na materiał, albo ktoś z ich otoczenia był kapusiem. Bohaterka też nie była fair. Jej relacje z mężem to jedna sprawa. Tego nie oceniam. Ale włamanie się do pokoju w mieszkaniu, które wynajmowała? To było pogwałcenie cudzej prywatności i przestępstwo.