Film został tak cwanie pomyślany, że jest ubezpieczony na wszelką krytykę. Co zresztą widać tutaj na forum. Komuś się nie podoba nielogiczna scena? No bo tak działa trauma. Komuś innemu jakaś reakcja bohaterki wydaje się słabo uzasadniona albo całkiem od czapy. No - trauma.
W sumie trudno wymyślić jakiś reżyserski czy scenariuszowy albo aktorski kiks, którego nie dałoby się "wytłumaczyć" tym, że to historia o traumie. Sceny mogą lecieć jak chcą, aktorzy mogą grać jak chcą. Bo to są zawikłane psychiatryczne sprawy itp.
A kto się czepia, to oczywiście może zostać łatwo skancelowany stwierdzeniem, że lekceważy ważny społeczny temat molestowania.