Zauważyliście? Podczas pierwszej wizyty dziewcząt w domu Roksany - jeśli dobrze pamiętam matka smaruje kremem ręce w bardzo wyraźnym geście. Czy to nie nawiązanie do "umywania rąk" tzn. mycia rąk przez Piłata?
Tak samo, gdy Roksana rozrzuciła zdjęcia i matka każe jej posprzątać i dodaje, że "miała to wszystko poukładane "? I że nie chodziło o zdjęcia, ale o "życie" i całą tę rodzinną sytuację, którą teraz Roksana postanowiła"zepsuć" wspomnieniem tego, co robił jej ojciec.
Czy to tylko moja nadinterpretacja?
Myślę, że można więcej takich smaczków wyciągnąć z tego filmu. Wbrew komentarzom na tym forum, moim zdaniem film bardzo dobry, cały czas nasuwający widzowi wątpliwości, która ze stron mówiła prawdę - jak w prawdziwym życiu, prawda?
Po tym rozpoznajemy dobry film. Masz prawo do swoich interpretacji, które reżyserka miała na myśli albo nie. Jeżeli to jest twoja interpretacja to jest ona dobra
Faktycznie... świetne spostrzeżenia. A to już jawne zachowanie i rzucone na odchodne do Ady na głos czy pod nosem: "nie zniszczysz nas, gnido"
Ta fraza o poukładaniu też od razu rzuciła mi się w ucho. Byłem ciekaw czy komuś też.
Skąd to się bierze, że jak ludzie wypatrzą gdzieś jakąś "symbolikę" to od razu się tym rajcują. "Symbolika" niewiele dodaje do mądrej opowieści,a na pewno nie uratuje opowieści głupiej. A jeśli symbolika ma być jakimś szyfrem to już to w ogóle jest bez sensu. Taki unik - niech się ludzie na różne sposoby zastanawiają o co chodzi, to może któraś interpretacja będzie ciekawa. Ale to sam film ma być ciekawy.