PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=567127}

Służące

The Help
2011
8,1 288 tys. ocen
8,1 10 1 288188
7,0 74 krytyków
Służące
powrót do forum filmu Służące

Film nie był zły, ale nie wniósł absolutnie nic nowego do mojego życia, nie dowiedziałam się z niego absolutnie nic, pod koniec przynudzał niesamowicie. Czy już nie można zrobić filmu oryginalnego, czy zawsze musi być schemat- uciemiężeni czarni, uciskający biali i jeden biały bohater, który zmienia całą społeczność. Poza tym czy naprawdę ludzie są tak naiwni sądząc, że w świecie ludzie są albo dobrzy albo źli, w tym filmie wszystkie postacie były tak wyklarowane.

ocenił(a) film na 9
Inna Pani

nie do końca się zgodzę, bo mimo, ze większość głównych postaci faktycznie została pokazana w dość uproszczony sposób, np. matka głównej bohaterki nie była w stu procentach dobra albo zła, tak samo jak chłopak Skeeter czy służąca, która ukradła pierścionek.

ocenił(a) film na 10
stereo

Jak dla mnie film pokazywał różne problemy niań i jak próbują sobie z nimi radzić. Zaskoczyło mnie to że często wiedzą więcej o życiu niż biali. Filmowi na pewno dodały uroku żarty, a zwłaszcza ten z ciastem (mimo że jest dość schematyczny) :)

ocenił(a) film na 6
aniolek_266

A dlaczego biali mieliby wiedzieć więcej o życiu niż czarni? Nianie przede wszystkim były dużo starsze od swoich pracodawczyń i to je pretendowało do tego, że wiedziały o życiu więcej, a nie dlatego, że miały inny kolor skóry.

ocenił(a) film na 6
stereo

Owszem służąca ukradła pierścionek, ale nie ukradła go po to, żeby sobie kupić sukienkę, ale brakowało jej pieniędzy na czesne dla synów, więc z moralnego punktu nie jest osobą złą. Ludzie nie są jednowymiarowi, a w tym filmie są.

ocenił(a) film na 8
Inna Pani

Hmm.. Bardzo dziwne stwierdzenie. Znałaś już spojrzenie z perspektywy czarnej służącej z lat 60?
Bardzo jestem ciekawy skąd...

ocenił(a) film na 6
Kaiser_3

Nie chodzi o spojrzenie czarnej służącej z lat 60, ale o ten schemat filmu. Przecież pokazanie perspektywy służącej jest pretekstem do ukazania sytuacji czarnych w USA, a to już jest schematyczne. Jeszcze raz podkreślam nie chodzi mi o tematykę, ale sposób przedstawienia.

ocenił(a) film na 8
Inna Pani

Nie rozumiem do końca czego się spodziewałaś. Film ma tytuł "służące" i jeżeli widziałaś zwiastuny - to jasno było widać o czym będzie. Czy proste historie są z definicji mniej wartościowe?

ocenił(a) film na 6
Kaiser_3

Nie chodzi o prostą historie, tylko o jej zbyt proste przedstawienie. Film z założenia miał być z kręgu tych bardziej ambitnych, więc tak spodziewałam się czegoś więcej. Wiedziałam o czym jest, ale nic nie poradzę, że mnie rozczarował.

Inna Pani

To powiedz jakie lepsze filmy o tej tematyce widziałaś.

ocenił(a) film na 6
2smoki

Zabić drozda, Kolor Purpury ...

ocenił(a) film na 10
Inna Pani

Zupełnie się z Tobą nie zgadzam, nawet nie wiem jak można tak myśleć... Napisałaś jeden schemat: uciemiężeni czarni, uciskający czarni, to jak chcesz żeby to wyglądało? Taka była rzeczywistość, taka historia, zwłaszcza jeżeli ukazujesz realia południowych stanów USA w tamtych latach. Moi przedmówcy już Ci udowodnili, że bohaterowie nie byli tak jednostronni, sama Skeeter w trakcie filmu też przeżyła przemianę. I szczerze nie powiedziałbym, że Skeeter zmieniła całą społeczność, wywołała wstrząs, ale duża część białych dalej zachowywała się dalej tak samo... A zmiany w USA zaczęły zachodzić dzięki odważnym ludziom, takich jak np. Luther King, których w filmie reprezentowała Skeeter... Nie wiem, czego ty chcesz od filmu, żeby zmienił twoje życie...?? Trochę masz zbyt duże wymagania! Do przemyślenia...

ocenił(a) film na 10
Merlin_89

poprawka: uciskający biali... rzecz jasna!

ocenił(a) film na 6
Merlin_89

No można myśleć, ja tak myślę, a co więcej nie dziwi mnie, że Ty myślisz inaczej. Każdy myśli co chce o czym chce. Przedmówcy właśnie nie udowodnili niczego, bo te postaci "dwuwymiarowe" były zaledwie zarysowane, twórcy nie zaryzykowali pokazania jakiś niepoprawnych politycznie rzeczy. Pokazali jedynie słuszny i akceptowalny obraz białych i czarnych w USA. Owszem biały może być zarówno dobry jak i zły, ale czarny musi być tylko dobry. Podejrzewam, że pokazanie czarnego jako człowieka złego wywołałoby takie same poruszenie w USA, jak u nas pokazanie "dobrego Niemca".
Nie napisałam, że żądam od filmu tego, że zmieni moje życie, ale oceniam filmie zawsze lepiej, jeśli pokaże coś nowego. Tyle. Nie był zły, ale jak dla mnie nie wyróżnił się z spośród innych niczym.
Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 8
Inna Pani

Uważam, że można częściowo uznać ten film za schematyczny. Jest jednak pierwszym (przynajmniej takim, który ja widziałem) który ukazuje problemy rasowe w tak lekki i przyjemny sposób. Dodatkowy plus za przedstawienie historii z punktu widzenia kobiet, które są w tym wypadku zbiorowym bohaterem pozytywnym. Były również postaci czarnoskóre, ale złe np. mąż Minny. Moim zdaniem pokazywanie negatywnych cech społeczeństwa czarnoskórego nie było tym, co reżyser chciał nam pokazać. Film miał nas wprowadzić w świat Służących, byśmy mogli poczuć, to co one czuły. Problemy poprawności bądź niepoprawności ukazywania i odbierania czarnoskórych są w moim odczuciu problemem nadal aktualnym, nie mniej obraz traktuje o czym innym. Czy ktoś wyniósł coś więcej z filmu to kwestia indywidualna.

ocenił(a) film na 6
kybe

Wydaje mi się, że wprowadzenie postaci męża Minny nie miało za zadanie trochę "przybrudzić" społeczność czarnoskórych, ale dodać dramatyzmu do postaci Minny, ja po porostu tego zabiegu nie kupuję. Poza tym problemy rasowe i problemy z mężem-bokserem to są problemy na innych poziomach. Na poziomie konfliktu społecznego ta postać nie ma najmniejszego znaczenia, więc przywoływanie go jako dowód na to, że w filmie byli ukazani źli i dobrzy czarni jest według mnie co najmniej chybione.
Ja wiem jak był cel tego filmu i nie neguję tego, nie oceniłam też go bardzo krytycznie, po prostu nie podoba mi się to uproszczone wykonanie. Mam wrażenie, że twórcy tego filmu bali się, że jak pokażą coś bardziej skomplikowanego to widz tego nie zrozumie.

Inna Pani

Może się bali, a może po prostu nie chcieli. Ciężko byłoby bowiem zachować lekkość całej opowieści (która jest jej dużym atutem) za bardzo wgłębiając się w niektóre wątki bądź wyraźniej rozbudowując charakterystykę postaci - nieuchronnie udramatyzowałoby to "Służące", co niekoniecznie by im się przysłużyło. Wyżej napisałaś, że miało być to kino ambitniejsze - z tym można dyskutować (to wymaga jednak zdefiniowania co rozumiemy pod pojęciem "kina ambitnego"). Moim zdaniem to po prostu kino, nazwijmy to, złotego środka - idealnie skrojone pod Oscary, z jednej strony poruszające jakiś prawdziwy problem, z drugiej na tyle atrakcyjne w formie i przystępne dla stereotypowego widza, żeby można je do amerykańskich kin wprowadzić w liczbie 3 tysięcy kopii. Dla jednych będzie to wada, dla innych nie. Ja przyznam się bez bicia, że lubię ten typ kina, więc i "Służące" bardzo mi się podobały. Schematyczne? Pewnie, ale nie postrzegam tego w tym wypadku jako wadę, a celowy wybór twórców.

ocenił(a) film na 8
Inna Pani

Postawiłaś zarzut, że w tym filmie czarni są dobrzy, a biali źli. Otrzymałaś argument, że niekoniecznie i negujesz go, że był zły, ale na innej płaszczyźnie. A na jakiej płaszczyźnie powinien być zły? Też miał uciskać czarnych? Faktycznie, byłoby to bardzo oryginalne, ale odnoszę wrażenie, że jednak nierealne. Są problemy na innych poziomach, bo twórcy uznali, że czarny uciskający czarnych byłby chybionym pomysłem - ja też odnoszę takie wrażenie. Możliwe, że dobrym pomysłem byłoby, gdyby czarni uciskali białych - i wcale nie kpię. Takie przerysowanie mogłoby wyjść z korzyścią dla takiego filmu - ale nie wiem czy taki zabieg zdałby egzamin w przypadku "Służących". Dobrym pomysłem byłoby również, gdyby zrobić film traktujący o początkowych latach, kiedy czarni stali się wolnymi ludźmi i mieli takie same prawa, co biali - wtedy paradoksalnie, chociaż nie każdy o tym wie, czarni mieli lepiej, bo nikt nie chciał być posądzony o rasizm - i dlatego często czarnemu łatwiej było wtedy znaleźć pracę. Teraz trochę się to unormalizowało, ale w niektórych przypadkach wciąż tak jest np. "Pobił czarnego - rasista!". To, że ten czarny wcześniej obraził jego żonę to już nieważne. Podaję oczywiście tylko przykłady, ale wciąż jakakolwiek forma antypatii czy agresji w stronę czarnoskórego jest traktowany jako rasizm - i nie bierze się pod uwagę, że można zwyczajnie jakiegoś człowieka nie lubić. To byłby chyba ciekawy pomysł na film.

A co do filmów, o których wspominałaś. Siłą "Służących" jak to tutaj już ktoś napisał jest humorystyczne podejście do tematu - dlatego też postacie często są uproszczone. Gdyby były przedstawione w tak głęboki sposób jak np. we wspomnianym przez Ciebie "Kolorze purpury" to film byłby dokładnie kopią. A tak nie jest. I właśnie w "Kolorze purpury" ten nadmiar dramatyzmu moim zdaniem zaszkodził filmowi. Film był chyba aż za bardzo przejmujący - takie jest moje zdanie. Natomiast "Służące" uratowała od tego spora dawka humoru - dzięki temu film sympatycznie się oglądało, ale zwracało się też uwagę na problemy czarnoskórych i jednocześnie człowiek nie był tak zmęczony jak po "Kolorze purpury".
Natomiast "Zabij drozda" nie widziałam, muszę nadrobić.:) Dość dobrym filmem o problemach rasizmu i niesprawiedliwości wobec czarnych jest również "Czas zabijania" - tam postacie na pewno nie są uproszczone. ;)

ocenił(a) film na 6
Monaco_filmweb

Nie rozumiem jak można w ogóle rozważać męża Minny w kategorii czarnego charakteru wśród Czarnych, po pierwsze był postacią marginalną, a po drugie jest to problem przemocy w rodzinie, która istniała zarówno u Czarnych jak i Białych, gdzie Twoim zdaniem przemoc w rodzinie wpisuję się w problemy rasowe Ameryki lat 50? Bo mnie się wydaje, że problem przemocy w rodzinie był, jest i będzie w każdej społeczności.
Co do Kolory Purpury to zostałam poproszona o przytoczenie filmów poruszających tą samą tematykę, to je przytoczyłam. Co do Służących - moim zarzutem nie był humor, a schematyczność rodem z bajek dla dzieci.
"Zabić drozda" polecam Ci szalenie film i książkę. :)
Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 8
Inna Pani

OK, ale nie wyjaśniłaś tego. Ja wiem, że bijący mąż był tam tylko po to, żeby podkreślić dramatyzm jednej z bohaterek. Ale padła teza, że biały jest fe, a czarny dobry w tym filmie - i ten przykład pokazuje, że jednak nie. Nie wiem, jak musiałyby byc poprawnie politycznie wnioski sędziów, żeby to zaakceptować - i jeszcze zgłaszać na policję, że mąż się dobija(!).
Schematyczność "Służących" brała się właśnie z humoru. Niewiele razy spotkałam się z sytuacją, kiedy bohaterowie byli traktowani w sposób wielowątkowy i indywidualny - "no bo każdego z osobna? tak trzeba" - jest to bardzo popularne w obecnych czasach. Mnie też zabrakło indywidualności każdemu z bohaterow tego filmu, ale patrzyłam też na to ze strony bardziej indywidulnej.
Ale tak idąc Twoim tokiem rozumowania: kiedy w "Kolorze purpury" w inny sposób przedstawiony problem rasismu - i to motyw pod tytułem: "Czarni źli, a biali OK!" - w"Purpurze"też bylo toprzedstawione w sposób niewiarygodny. :)

ocenił(a) film na 6
Monaco_filmweb

No dobrze to wyjaśnię Ci to ;)
Chodzi mi o to, że na poziomie konfliktu rasowego nie ma znaczenia co robił mąż Minny- białych to nie obchodziło, chodziło mi o to, że Czarni nie robili nic złego Białym, a jeśli nawet to było to bardzo uzasadnione, a Biali (mówię o tych złych) cały czas byli okropni dla Czarnych i to nie z jakiegoś powodu, ale ze zwykłej złośliwości.
W jaki sposób schematyczność może się brać z humoru?
W Kolorze Purpury konflikt Czarni-Biali jest zrzucony na dalszy plan, na pierwszy plan wysuwa się jednak dramat jednostki, a w "Służących" jest tematem głównym.
A tak abstrahując od tego filmu według mnie fajnie konflikty rasowe zostały pokazane w "Mieście gniewu"- humoru też tam trochę jest ;)

ocenił(a) film na 8
Inna Pani

Humoru w "Mieście gniewu" nie pamiętam, ale to bardzo dobry film.
Widzisz, mówisz, że "Kolor purpury" jest lepszym filmem o danej tematyce od "Służących", a jednocześnie, że traktuje o czym innym, bo problemy rasowe są tam zrzucone na dalszy plan. No to jest o tym samym czy jednak o czym innym? Bo właśnie wg mnie te filmy nie do końca są podobne, ale sam motyw konfliktu rasowego był tu pokazany dokładnie w ten sam sposób: wredni biali, nieszczęśliwi czarni.
Nie schematyczność ma się brać z humoru, tylko właśnie na odwrót. Przez to, że film był pokazany w sposób schematyczny jest podyktowane faktem, że twórcy chcieli zrobić film humorystyczny. Gdyby zagłębiali się dokładnie w psychikę i charakter każdej postaci zabrakłoby miejsca na humor, chyba, że przerobiliby to na serial. Ewentualnie by przekombinowali i wtedy kompletna padaka. Postanowili polecieć trochę schematami, żeby jednak rozbawić trochę widza. To nie miał być film taki sam jak "Kolor purpury" - miał być właśnie inny - opowiadający o podobnych problemach, ale jednak w inny sposób. "Kolor purpury" jest dramatem, "Służące" moim zdaniem wchodzą bardziej w komedię. Smutną i gorzką, ale jednak komedię.
Czarni nie robili nic złego białym, ale biali czarnym same złośliwości. Niby tak jest, ale zauważ o jakim problemie opowiada ten film? Jak niby mieliby zrobić na odwrót? Gdyby czarni robili też białym mega świństwa to nie byłby to już film opowiadający o rasizmie i uprzedzeniach. Zresztą teraz jest dużo filmów, w których czarni robią na złość białym - tyle tylko, że to nie są już filmy o takiej tematyce - raczej podchodzące pod filmy gangsterskie, a najlepiej o młodocianych przestępcach ze slumsów. Ten film miał pokazać, że rasizm jest niesprawiedliwy i krzywdzący, w związku z tym nie mogli pokazać czarnych jako złośliwych, głupich, wrednych i syczących nienawiścią w stronę białych. Zresztą patrząc na historię niewolnictwa i ogólnie historię USA tak właśnie było - to czarni byli uciskani przez białych, a nie odwrotnie. Podobnie jak to Indianie byli wypędzani ze swoich ziem, a sami nie organizowali wypadów do Ameryki, żeby rozszerzyć swoje ziemie - więc pokazywanie takiej czy innej historii w sposób inny niż taki, jak wydarzyła się naprawdę byłby oczywistym przekłamaniem. I wtedy to już musiałby być zabieg historii, bo w taką niewiedzę dotyczącą historii żadnego reżysera nie posądzam. :)

ocenił(a) film na 8
Inna Pani

!SPOILER!
Mąż Minny chyba nie był taki do końca dobry co? ;>
Kilka służących mówiło też o wspaniałych chlebodawcach - scena, w której Skeeter zastaje dużą grupę w domu Aibileen.

OK - na pewno można było zrobić postacie bardziej złożone i wielowymiarowe.

ocenił(a) film na 6
Kaiser_3

O mężu Minny wypowiedziałam się w odpowiedzi na wypowiedz kybe, to są problemy na innych poziomach.
Ale w swojej wypowiedz uwzględniłam bohaterskich białych, więc nie rozumiem zarzutu?

Generalnie chodzi mi bardziej o podejście twórców do widzów, czy na prawdę trzeba do nas podchodzić jak do dzieci? Już postać Gargamela w Smerfach była bardziej skomplikowana niż ci źli biali.

ocenił(a) film na 9
Inna Pani

A mi się film bardzo podobał bo poruszał to co ważne i o czym się mało mówi,a najlepiej w ogóle nie mówić.A jeśli chodzi o bohaterów to po obydwu stronach były dobre i czarne charaktery,nie patrząc w tym momencie na kolor skóry.

ocenił(a) film na 6
MagdalenaG_88

Sądzę, że temat rasizmu jest, w porównanie z wieloma równie ważnym tematami, stosunkowo często poruszany.
No to ja poproszę o wskazanie czarnych charakterów po stronie czarnych.
I jeszcze raz podkreślę, że nie uważam, że poruszanie ważnego tematu czyni film z automatu dobrym i daje czyni go nietykalnym w krytykowaniu niedociągnięć.

ocenił(a) film na 9
Inna Pani

Czarny charakter po stronie murzyńskiej społeczności to dla mnie mąż Minny i nie sadze,że postacie w tym filmie można szufladkować tylko na takie,które dotyczą problemów rasizmu. Czarny charakter to czarny charakter.

ocenił(a) film na 9
Inna Pani

Po twoich wypowiedziach wnioskuję, że chciałaś obejrzeć film o czarnych niewolnikach nad którymi znęcają się ich biali "właściciele". Niestety sam tytuł mówi "Służące" a nie "Niewolnice". Rozumiem, jak każdy tu masz prawo do własnej oceny i wpisu, ale opisz tu tylko dlaczego dałaś taka ocenę a nie inną ( bo na tym raczej opiera się to forum) każdy z nas widzi filmy inaczej jedni wolą więcej przemocy inni rozumieją filmy bez takowej i każdy ma prawo do oceny lub wyjaśnień a nie staraj się zmienić oceny innych. Myślałaś, że będzie to inny film ok, ktoś coś Ci wyjaśnił ok, ale dalsza dyskusja już chyba sensu nie ma.

ocenił(a) film na 6
diankab13

Na jakiej podstawie wywnioskowałaś, że chciałam obejrzeć film o "Niewolnicach"? Ja nie o tym mówiłam, a o schematach w takich filmach. Chciałam nieszablonowy film, a znów dostałam schemat. Z jednej strony szanujesz prawo każdej osoby do własnej opinii, a z drugiej strony negujesz prawo do obrony tej opinii. Oczywiście, że każdy widzi film inaczej, ja go dostrzegam tak jak dostrzegam a Tobie jeśli nie podoba się moja opinia to przecież nie musisz jej czytać i możesz ją po prostu zignorować. Ja na przykład nie czytam opinii chwalących ten film, poza tymi w tym wątku.

ocenił(a) film na 9
Inna Pani

nie dowiedziałaś się niczego nowego- a poczułaś coś?

ocenił(a) film na 6
jadoskop

A miałam poczuć?

Inna Pani

zgadzam się całkowicie, schematyczny gniot dla pensjonarek, historyczne science-fiction, klasa B

markiz96

INNAPANI możesz podać mi tytuły filmów o takim schemacie? chęstnie wiecej takich obejrzę. Dobrze że pojawiają się takie filmy bo trzeba przypominać o tym że tak kiedyś było biali uważali się za panów, a i szef slużącą traktuje gorzej niż wroga. Jak można traktować siebie inaczej tylko dlatego ze ma sie inny kolor skóry? kazdy ma serce ,dusze, nos i oczy

ocenił(a) film na 6
paulinka2707

Duchy Mississippi, Czas zabijania - są pouczającą bajkami dla dzieci, dobro zwycięż, a źli są ukarani. Są filmy, które moim zdaniem pokazują problem rasizmu w sposób dużo ciekawszy sposób. Szczególnie polecam Ci "Zabić drozda" niesamowity film przedstawiający problem rasizmu w Ameryce, a co ciekawe film ten powstał w latach 60! Innymi takim filmami, gdzie poruszany jest temat rasizmu jest Zielona Mila, Wożąc panią Daisy, Kolor purpury. To że film porusza temat ważny nie pretenduje go do tego, że staje się filmem ważnym. To trochę tak jakby traktować Pearl Harbor jako film ważny tylko dlatego, że jest filmem o drugiej wojnie światowej. No dobra może porównanie przesadzone, ale chyba mam nadzieje, że wiadomo o co mi chodzi.

Inna Pani

W jednym przyznam Ci rację ... film jest schematyczny. Z drugim, ze nic nie wnosi do życia nie zgodzę się, bo jakos ciężko mi uwierzyć że można ten film obejrzeć jak gdyby nigdy nic i ani przez chwilę się nie zastanowić nad ... no wlasnie... czym? Zyciem, relacjami międzyludzkimi, wrażliwoscią jednych i pogardą drugich ... Mną kołatalo wiele uczuc podczas ogladania tego filmu. I mimo, że filmow o podobnej tematyce bylo juz kilka, oraz tych ktore rozgrywaja sie w latach 50-60, to ten zapadl w mojej pamięci... Może to zasluga aktorów? Moze lekkiej dozy humoru wprowadzonej do filmu? A moze to ze jestem kobieta i tego typu tematy nie sa mi po prostu obojetne :) Pozdrawiam wszystkich !

ocenił(a) film na 6
Michellebe

Ja też jestem kobietą i takie tematy też nie są mi obojętne, ale temat to nie to samo, co film. Pozdrawiam! :)

ocenił(a) film na 10
Inna Pani

Film był świetny. Kropka. Pierwsza połowa przeleciała mi jak nóż w masło a drugą połowę ludzie na sali kinowej oglądali z hipnotycznym skupieniem i przejęciem.
Zgodzę się, że to nie jest film o złych i złych ludziach, moralnej szarości itd.

To jest film lekki. Śledzi się go bardzo przyjemnie. Płaskie postacie? Ktoś tam pisał, że są płaskie bo matka głównej postaci ani dobra ani zła - dla mnie to idealny przykład, że nie była płaska. Akurat ta postać była postacią "bez głosu", "niepewną", taka sierotka co nie wie co zrobić. Ulega naciskowi społecznemu.
Nacisk społeczny. Tego mamy w tym filmie po brzegi. Moim zdaniem genialna rola Bryce Dallas Howard jako wrednej Hilly - świetna "wyolbrzymiona" mimika, ten przecukierkowaty ton. Dla mnie jest to chyba jedna z najlepszych postaci w tym filmie.

Powiedziałem "wyolbrzymiona mimika" - tak naprawdę film jest taki wyolbrzymieniem i uproszczeniem, ale to nie jest wada. Taki jest jego styl. Nie wszyscy mogą się z nim dobrze czuć, ale po ocenach jakie film uzyskuje, po tym jak sala kinowa reagowała na niego mogę stwierdzić, że trafia do większej liczby ludzi.

Czarny czarny charakter? Zależy jak na to spojrzeć. To był film pokazujący raczej dobrych czarnych, złą grupkę elitarnych białych, dobrych białych niższego stopnia społecznego. Mąż Minny był złą postacią. Czy to inna płaszczyzna? Minny musi usługiwać największej wiedźmie a w domu bita przez męża bo źle pracuje dla największej wiedźmy. Może nie był z tej samej "płaszczyzny", ale na pewno był jedną z motywacji dla postaci Miny, która nie dogaduje się z białymi ludźmi, by zaufała jakieś smarkatej dziennikarce.

Inną cechą filmu, którą jedni polubią inni nie - to, że dużo zdarzeń dowiadujemy się przez plotki, opowieści. Nie pokazuje nam się sceny jak rasistowski klan popełnia zbrodnie na czarnoskórym. Mamy natomiast pokazane jak kierowca autobusu wyrzuca czarnych, którzy potem uciekają do swoich domów. Nie mamy pokazanej śmierci syna jednej z bohaterek. Jest to opowiedziane. Prawda jeżeli chodzi o "zły czarny" to nie pojawiła się nawet wzmianka o takiej postaci, ale czy to naprawdę był cel tego filmu?

Postacie służących były zaprezentowane w taki sposób, że można je polubić. I to było jedno z założeń tego filmu. Jedni powiedzą, że autorzy "bali" się pokazać cięższe fragmenty, tematy, ale jak to już ktoś powiedział - film jest lekki. Prawie tak lekki, że można by go oglądać jak przyjemny film familijny razem ze swoimi dziećmi. CO? Film o rasizmie razem z dziećmi?! Tak. Może jeszcze nie teraz, ale "Służące" definitywnie są temu bliskie. To ?JEST lekki film - ma zarysowane wyraźnie "obozy" postaci, ciekawe postacie, wzrusza, bawi.

Czy miałaś coś na nim poczuć? Nie wiem. Niektórzy przychodzą do kina z nastawieniem "chcę zobaczyć to i to, zobaczę czy komuś się w scenach zmieniają buty, przyczepie się do tego i tego" zamiast po prostu uwierzyć w historię. Nie widzieliśmy drastycznej śmierci syna. Słyszeliśmy tylko o nim opowieści jednej z bohaterek. Nie widzieliśmy krwi, wystających kości ani dramatycznej sceny jak matka zamyka mu powieki jego martwych oczu. Widzieliśmy za to matkę, która po latach zapłakana przy stole opowiada nam tą historię. Jedni siedzą w kinie i myślą "co za kicha".... inni chcieliby powiedzieć "przykro mi".
Jednych nie porusza fakt, że i postać Skeeter i postać małej dziewczynki lepiej pamiętają, bardziej kochają swoje służące zamiast swoich matek. Dla mnie przez głowę przeszła myśl "coś jest nie tak" - i nie chodziło mi o wadliwy film.

Schematyczny? A forma? Żart i lekkość? Nie pękałem ze śmiechu oglądają "dumę i honor" pomimo iż uwielbiam ten film. "Wielcy mówcy" też nie był tak lekki. "Ekspres - bohater futbolu", "Głos wolności", "Droga sławy" - albo nie są lekkie (humor np.), albo nie poruszają za bardzo tematu rasizmu.
Schemat - dobry czarny, zły biały - czemu nie? Było to widać na zapowiedziach jak na dłoni, więc czemu niektórzy nagle są "zaskoczeni"? Ludzie idą na filmy i oczekują, że będą takie jak oni chcą a nie takie jakie są naprawdę. TY chciałaś nieszablonowy film - nie było tego w żadnych haśle reklamowym ani polskim ani angielskim. Był natomiast "Change begins with a whisper" - "zmiana zaczyna się od szeptu" - I te film spełnił to w 100% swoją budową.

ocenił(a) film na 6
dantew

Nie widziałam zapowiedzi, rzadko je oglądam, a mimo to filmy potrafią mnie bardzo pozytywnie zaskoczyć. Eh tak dużo napisałeś, że wybacz, że się nie odniosę do wszystkiego ;)
Hmm, ale zwróciłeś mi uwagę na jedną rzecz- faktycznie jest to film, który można pokazac dzieciom, przez te schematy właśnie i nie piszę tego z przekory.

Inna Pani

Po pierwsze: filmy to rozrywka. Bardziej lub mniej intelektualna, albo prościutka dla głupiutkich albo bardziej złożona dla myślących. Gdyby jednak po obejrzeniu filmu ludzie zmienialiby swoje życie - świadczyłoby to wyłącznie o ich marnej kondycji psychicznej... :D
Po drugie: w procesie komunikacji między ludźmi (film też jest komunikatem) korzystamy ze schematów i powszechnie znanych symboli. To nie jest żaden zarzut. Inaczej trudno byłoby się porozumieć. Wyobrażasz sobie "oryginalny" zrywający ze schematami... znak drogowy?
Po trzecie: strasznie irytuje mnie takie podejście do filmu, powieści, sztuki teatralnej... gdzie zanim zastanowisz się dlaczego - (reżyser, twórca, autor) skorzystał z takich a nie innych środków wyrazu, na przykład skrótu myślowego, uogólnienia, schematu - już mówisz, że to błąd...
Niestety większość osób wypowiadający się na tym portalu traktuje twórców jak debili. Zły scenariusz, zły pomysł, mógł inaczej zakończyć, mógł wziąć innego aktora... dno... muł...
Zamiast zacząć od tego co wpajała pani z polskiego: co autor miał na myśli? Dlaczego zrobił tak a nie inaczej :)

Tom__Tom

Moim skromnym zdaniem sprowadzenie filmu do rozrywki to błąd, bo nie każdy film ma charakter rozrywkowy. Ale podejrzewam, że w tym wypadku to raczej rozbieżność na poziomie definicji samej rozrywki, niż podejścia do kina. Choć co do oddziaływania filmu na człowieka też mógłbym polemizować - dobre kino naprawdę potrafi zmusić do pewnych głębszych przemyśleń, a stąd już tylko krok do podjęcia mniej lub bardziej ważnych decyzji związanych z naszym życiem. Przecież zmiana zawsze powodowana jest przez jakiś impuls. Dlaczego tym impulsem nie może być kino? ;>

ocenił(a) film na 6
Mikez

Podpisuję się obiema rękoma pod tym! ;)

Inna Pani

Znaczy, że jak napatrzysz się na sceny przemocy - chce ci się mordować?
Mnie się to zdarza tylko jak czytam głupie recenzje. Bo wiesz ignorancję da się skorygować za pomocą książek. Głupota wymaga strzelby i szpadla... :)

Mikez

Jasne - jest parę kanałów z produkcjami naukowymi i dokumentalnymi. Osobiście polecam Discovery.
Bo fabuła (z definicji) równa się fikcja.

Tom__Tom

A z jakiej definicji fikcja równa się rozrywka?

Mikez

W sumie coś w tym jest :)

Tom__Tom

A kto tu przyrównuje fabułę do dokumentu? o.0 Musisz mieć jakąś wyjątkowo specyficzną definicję rozrywki Tom_Tom, ale to może wina wspomnianej wcześniej pani od polskiego ;)

Mikez

Łatwiej będzie, jak ty mi powiesz co to jest rozrywka, jeżeli film nią nie jest? Jak tak dalej pójdzie - powiesz, że sport też nie jest rozrywką... Wycieczki w góry też pewnie nie...

Tom__Tom

Jeśli ktoś zawodowo uprawia sport i ćwiczy po kilka godzin dziennie, to dla niego nie będzie on już rozrywką. W węższym rozumieniu, mi bardziej odpowiadającym, rozrywka to coś, co z założenia ma człowiekowi służyć odprężeniu, zabawie. W szerokim, można ją jeszcze utożsamiać z dowolną formą spędzania wolnego czasu. W tym drugim wypadku można by się z Tobą zgodzić, że każdy film to rozrywka, ale Ty najwyraźniej rozrywkę pojmujesz jeszcze inaczej, skoro film fabularny według Ciebie nią zawsze jest, a już film dokumentalny być nie może. A może jednak może, tylko niezbyt precyzyjnie się wyrażasz ;)

PS Dość daleko odeszliśmy w dyskusji od komentowanego filmu ;)

Mikez

Jak ja rozumiem rozrywkę, to ty pewnie nie będziesz wiedział :) Aktualnie jako rozrywkę traktuję naszą rozmowę :) Oczywiście idąc twoim tokiem rozumowania można naszą dyskusję sprowadzić do absurdu i powiedzieć, że absolutnie żadna dziedzina nie jest rozrywką, bo dla aktora film to praca zawodowa, dla reżysera także... Więcej powiem - dla kasjerki na basenie i dla ratownika to też praca, więc pływanie również nie jest rozrywką...
Wracając do wątku głównego - film fabularny to z definicji film oparty na fikcji, w którym grają aktorzy. Natomiast produkcja dokumentalna opiera się faktach, dokumentach - nie naśladuje rzeczywistości tak jak fabuła. Śmierć postaci granej przez aktora w filmie fabularnym jest dla mnie rozrywką a śmierć człowieka w filmie dokumentalnym absolutnie nie. Jeżeli nie pojmujesz tej różnicy to żadne książki już tego nie skorygują...

Mikez

A dlaczego impulsem do głębokiej refleksji nie może być... dajmy na to - dłubanie w nosie? Może być. Przyznaję, że film też może być. Ale słuchanie piosenek też. Nawet spoglądanie w niebo może być źródłem refleksji tudzież przemiany moralnej.

Tom__Tom

Pewnie, że może. Ale skoro refleksja wynikająca akurat z obejrzanego filmu jest według Ciebie oznaką słabej kondycji psychicznej, to który z tych impulsów jest według Ciebie godny refleksji? A może refleksja sama w sobie jest be?