z cyklu: taka była telewizja, anno domini siedemdziesiąty piąty, komediowi awangardziści od kuchni - bob dylan rozpoczyna roling thunder revue tournee, david thomas tworzy pere ubu, peter gabriel opuszcza genesis, dimitrij szostakowicz umiera, anita lipnicka się rodzi, w sajgonie wciąż walki, w amerykańskich kinach Szczęki, w polskich Ziemia Obiecana - jason, syn ivana, spłaca formatywne długi tak zwanego natchnienia kierunkowego, oddaje chołdy i bije pokłony, a ja widzę andy'ego kaufmana i już jestem kupiony..
no, i am satan!
akcja pędzi na złamanie w czasie rzeczywistym z billim preston na rytmie i całą masą legendarnych postaci, każda minuta efektownie podrasowana dramaturgicznie, ile minut w godzinie, a godzin w wieczności, na nanosekundy przed wielkim wybuchem, bóle porodowe pod wielkie marzenie - serię dwuminutówek, która wywróci poziom ichniejszej rozrywki na nice - z błyskotliwym spiętrzeniem tego wszystkiego w jednej czasomiejscówce.
nastała era kombatanckich retro napowywzruszeń i nic na to nie poradzimy, jakkolwiek ich poziom tutaj nie jest tak rażący jak zapewne mógłby.