Niestety, Woody chyba pisał scenariusz tego filmu na kolanie albo ta fascynacja Scarlett tak mu się rzuciła na mózg, bo "dzieło" wywołuje jedynie pobłażliwy uśmieszek na twarzy, ewentualnie wzruszenie ramion. Ot, taka sobie komedyjka, kilka zabawnych dialogów i nic poza tym...