Tym razem recenzja filmu, który przez lata znany był tylko kolekcjonerom starych VHS-ów, a całkiem niedawno trafił na (kiepsko odpicowane) dyski Blu-ray. Najbrzydsze dziecko boomu na slashery: "Scream" Byrona Quisenberry'ego.
(...) Masochistyczni miłośnicy kina klasy "Z" z pewnością nadal szukają zaginionego "arcydzieła", które przyprawi ich o wrzody żołądka i wypali im oczy. Nikłe są szanse, że trafią na pozycję nikczemniejszą niż "Scream". (...)
Pełna recenzja: #hisnameisdeath