Poszedłem, bo spodziewałem się zwyczajnie przyjemnej, lekkiej komedii romantycznej, do których mam słabość, a jako że lubię dość Kutchera i uwielbiam Portman to się wybrałem z dziewczyną.
O dziwo, tak dobrej komedii romantycznej nie widziałem już naprawdę od dawna, polecam wszystkim, którzy chcą się wybrać do kina z drugą połówką, ale samemu myślę, że też warto go obejrzeć. Jest zabawnie, jest romantycznie, ale to wszystko podane w taki lekki i nienachalny sposób. Poza tym dla fanów hip-hopu sporo smaczków, a tu jest mowa o Lil' Waynie, a tam słychać Outkast, a tutaj cover "99 problems" w konwencji coś pomiędzy rockową balladą, a country (byłem jedyny na sali, który się z tego śmiał więc czułem się jak debil, ale co do humoru, to szerzej wypowiem się poniżej), a poboczną rolę zagrał - udanie zresztą - Ludacris, naprawdę fajna sprawa.
Natalie Portman trochę zbyt nachalnie chce zerwać z wizerunkiem grzecznej dziewczynki (przez który swoją drogą ją kocham), ale wciąż nie pokazuje absolutnie nic, w przeciwieństwie do takiej Anne Hathaway, która również przeprowadza ostatnio podobny eksperyment. Jednak tam gdzie Natalie Portman zrobiła to w granicach rozsądku o tyle Anne po prostu świeciła swoim kształtnym biustem w średnim "Love and the other drugs".
Bardzo mnie zdziwiło to, że ludzie (głównie panie, bo stanowiły jakieś 85 procent widowni, a to błąd, bo serio panowie, nie jest to typowo babski film) na sali śmiali się z najbardziej prostych i najmniej wymagających dowcipów, a te najbardziej błyskotliwe, zaskakujące i zabawne nagrodzono gromkim milczeniem. Cóż, przynajmniej ja z dziewczyną bawiłem się naprawdę przednio. Ode mnie mocne 8/10, aż sam się sobie dziwię, że tak wysoko.
Popieram, zgadzam się. Świetny film. Cała sala się dobrze bawiła. Podoba mi się humor, wszystkie teksty. Fabuła, choć przewidywalna, to co z tego - komedie rom. już mają to do siebie i nikomu to nie powinno przeszkadzać ;)
nie ma takiego wyrażenia jak "gromkie milczenie". skoroś taki inteligent, co się śmieje z "yntelygentnych" dowcipów powinieneś o tym wiedzieć
Typowo filmwebowa zaczepka. Łapać kogoś za słówka, nawet jeżeli się nie rozumie treści posta. W ramach wyjaśnienia: to był zabieg celowy kolego/koleżanko, żeby zaznaczyć kontrast reakcji.