PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=698547}

Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni

Shang-Chi and the Legend of the Ten Rings
2021
7,0 49 tys. ocen
7,0 10 1 49230
6,5 37 krytyków
Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni
powrót do forum filmu Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni

Najlepszy film Marvela - chociaż teoretycznie o to nietrudno, bo moim zdaniem większość tych filmów to średniaki. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że dotychczas podobały mi się tylko: Zimowy żołnierz, Wojna bohaterów, Strażnicy galaktyki 2, Thor Ragnarok, Infinity war i Endgame. Podczas oglądania Endgame (który to film uważam za najlepszy z wymienionych) w kinie serce mi waliło z emocji, parę razy się wzruszyłem i trochę się pośmiałem, ale mimo wszystko czułem się w pewien sposób oszukany. Przecież były to przygody bohaterów, których widziałem już w 20 wcześniejszych filmach i miałem bardzo dużo czasu, żeby ich polubić, więc raczej nie reagowałbym w taki sam sposób na ten film, gdybym dopiero ich poznał (na początku MCU ci bohaterowie byli mi całkowicie obojętni).

Dlatego uważam, że Shang-Chi bije o głowę Endgame i wszystko, co Marvel dotychczas nakręcił. Mimo że dopiero poznałem tych bohaterów, potrafię się wczuć w ich emocje, zależy mi na nich i im kibicuję. Na pewno przyczynia się do tego dobra gra aktorska , a w niektórych przypadkach znakomita (najlepsza w dotychczasowym Marvelu) - szczególnie Tony Leung grający ojca głównego bohatera i Fala Chen grająca matkę głównego bohatera - oni nie muszą nic mówić - samym spojrzeniem mogą zrobić z widzem co chcą - wzruszyć, wycisnąć łzy, zauroczyć. Scena walki pomiędzy nimi na początku filmu to najpiękniejsza scena w MCU, bohaterowie właściwie nie rozmawiają ze sobą, oni tylko na siebie patrzą, a i tak potrafią nas poruszyć. Śmierć ojca Shang-Chi jest pod tym względem podobna - on nie musi nic mówić, jego spojrzenie wyraża wszystko i jest do głębi przejmujące. Kiedy podczas końcowej bitwy Shang-Chi wykonuje te same ruchy co jego matka, bardzo się wzruszyłem (mimo że było to dość przewidywalne, ale właśnie dzięki temu, że zdążyłem pokochać tych bohaterów, dobrze mi się to oglądało).

Ten film dokonał czegoś, o czym myślałem, że jest niemożliwe - jest pierwszym blockbusterem, który dorównuje oryginalnej trylogii Gwiezdnych wojen pod względem wywoływania emocji. Od takich wysokobudżetowych produkcji nigdy tego nie oczekuję, nie nastawiam się na to. Spośród blockbusterów jedynie wspomniane Gwiezdne wojny potrafiły mnie wzruszyć, były pod tym względem ewenementem. Do dzisiaj.

Ale nie tylko warstwa emocjonalna zrobiła na mnie wrażenie. Humor również różni się w znaczącym stopniu od dotychczasowych filmów MCU. Nie jest wymuszony i autentycznie bawi. Bohaterowie nie rzucają na prawo i lewo idiotycznymi żarciochami, nie żartują w żałosny sposób w trakcie walki. Wstawki komediowe są podane chyba zawsze w dobrym momencie, nie zaburzają rytmu filmu (po tym filmie Wong na zawsze pozostanie w mym serduszku).

CGI jest piękne przez cały film, a w MCU nie jest to aż tak częste. Muzyka również jest przepiękna, a w MCU to przecież rzadkość. Zdjęcia też robią duże wrażenie.

Do tego nareszcie pojawił się w MCU antagonista, którego faktycznie możemy zrozumieć, utożsamić się z nim, nawet mu kibicować (Thanos teoretycznie też taki był, ale jego motywacje były zbyt duże, żeby zwykły śmiertelnik poczuł to, co on - albo to tylko moje wrażenie). Ale to, jak jest on napisany, nie robiłoby żadnego wrażenia, gdyby nie wybitna rola Tony'ego Leunga, która jest moim zdaniem najlepszym elementem tego filmu.

Może za bardzo się rozpływam nad zaletami, ale jestem naprawdę zaskoczony, jak dobrą produkcję dane mi było zobaczyć i musiałem dać temu wyraz w internecie. Pozdrawiam ;)

ocenił(a) film na 8
dpodhale13

Zapomniałem dodać, że sceny akcji są bardzo dobrze wyreżyserowane - wszystkie ciosy, nawet podczas walki w nocy są dobrze widoczne. Nawet sceny nawiązujące do filmów wuxia, czyli azjatyckich filmów, w których bohaterowie latają podczas walki i dzieją się różne inne niestworzone rzeczy, dobrze się oglądało (co jest dla mnie nietypowe, bo tego gatunku filmów zwykle nie trawię).

ocenił(a) film na 9
dpodhale13

Też byłem w kinie i nie żałuję ale wedlug mnie az tak fobre jak avengers wojna bez granic to nie było a endgame koniec gry tez byłem w kinie i na avengers wojna bez granic tezbylem w kinie koniec gry mniej mi sie podobal ale rownie dobry prawie tak dobry jak wojna bez granic wojna bez granic miala straszne duzo bochaterów i super efekty komputerowe nadodatek super sceny walki i wiele stworow yo co niegly po tej lace tysiące wojna bez granic zasłużył na 2 miliardy dolarów zysku a nawet wiecej shi hang i legenda dziesieciu pierscieni zorze zarobic miliard dolarów albo ponad tez super film kocham kino amerykanskie ameryknie umia robic filmy te amerykanskie blocbustery ale ryzyko w tej branzy zawsze jest ze s film nie zarobi taka branza trudno