Ckliwy, naiwny i miejscami do bólu sztuczny western (chodzi mi o ilość zbiegów okoliczności). Momentami oglądało się to jak adaptację jakiegoś romansidła. Ale nie będę zaprzeczał- jest ostre i celne przesłanie antywojenne, w dodatku gryzące temat z wielu stron. Jest dużo emocji, monolog Stewarta wygłoszony w stronę młodego żołnierza zapadł mi w pamięć, moim zdaniem genialnie zagrał tą rolę i pozwoliło to poczuć widzowi to co on czuł- autentycznie ciarki mnie przechodzą jak sobie przypomnę. Dlatego mimo że całość wydaje mi się zbyt familijna, muszę przyznać- film momentami na prawdę wywołuje w widzu wiele uczuć. Dlatego, słabe, ale jednak 7.