Trzeba przyznać, że nie każdy sequel przynosi wstyd. "Shrek 2" jest wspaniałą propozycją dla tych wszystkich, którzy oglądali część pierwszą. Tym, którzy jej nie widzieli, a odwiedzając kino, naruszyli chronologiczną kolejność filmów, trochę współczuję.

Zacznijmy zatem.

WADY
Kontynuacja Shreka przynosi nam około półtorej godziny totalnej zbitki gagów, dowcipów, po których widz wodzony jest niczym po sznurku. Czasem przytłaczają one natężeniem dowcipu na sekundę, czasem śmiejemy się tam, gdzie pozostali w kinie również się śmieją, bo śmiać na Shreku się wypada. Gorzej przecież czujemy się, milcząc, podczas gdy cała sala pęka ze śmiechu.
I tyle wad. Nie bolało, prawda?

ZALETY
Począwszy od grafiki, czyli tzw. punktu zaczepnego, poprzez dubbing, na nowych postaciach kończąc, "Shrek 2" jawi nam się jako porządna kontynuacja "jedynki". Jak zwykle, w filmie nie zawodzi osioł. To on dla wielu jest główną atrakcją serii, nie bez powodu zresztą. A zahaczając o dubbing, to Jerzy Stuhr fuszerki nie odwala. Nie w tym przypadku.
Najbardziej zaskakuje jednak zwiększony udział innych postaci, z moim ukochanym Ciastkiem na czele.

Nie ma się co rozwodzić, zresztą - kto by tyle przeczytał? Tych, którzy dobrnęli do końca niniejszego wywodu, zapraszam do wpisu w odpowiedziach ;)

Aha - ulubiony tekst? PIJ MLEKO...

7/10