PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=459974}

Siedem dusz

Seven Pounds
2008
7,9 490 tys. ocen
7,9 10 1 489979
6,5 50 krytyków
Siedem dusz
powrót do forum filmu Siedem dusz

nie przeczę, że film momentami ciekawy, momentami nudny,
jakoś nie pociąga mnie postać "Willa-Chrystusa oddającego życie za innych", co prawda w znacznie mniejszej skali ale jednak,
przypadek do leczenia psychiatrycznego,
film dla ludzik, którzy lubią sobie popłakać podczas seansu

top21

Dużo racji jest w tym co piszesz ale w tym przypadku ocena zależy od wrażliwości odbiorcy. Ja ryczałam jak bóbr. Jakbym wiedziała o czym jest ten film to nawet bym go nie włączyła. Jak ktoś ma bardziej chłodny osąd i nie jest taki wrażliwy to film mógł wydawać się nieco przereklamowany. Ale daję zasłużone 8/10 bo film był rewelacyjny i niestety też strasznie ciężki więc raczej nigdy do niego nie wrócę. Dla mnie to jest zbyt ciężkie kino; później niepotrzebnie przeżywam, rozmyślam i się przejmuję.

AlexabezKeksa

Miałam i mam tak samo.

top21

Czy samobójcy nie robią tego samego tylko nie pomagając innym? Chyba w ciężkiej depresji leczenie na nie wiele by zdało.

jeykey1543

Właśnie dlatego leczy się ciężką depresję - żeby uniknąć takich rzeczy. Samobójcy i samobójczynie to często osoby, które nie zgłaszają się po pomoc. Obecnie dysponujemy różnymi metodami leczenia traum i innych problemów psychicznych. Przy dobrze dobranej terapii i sprzyjających warunkach* wiele dolegliwości da się łagodzić, a nawet całkiem wyleczyć.
Tim nie próbował szukać pomocy - czy to psychologicznej, czy religijnej (niektórym to pomaga, a niektórzy duchowni mają jakie-takie pojęcie o psychice ludzkiej i wiedzą, jak nieść ukojenie i nakierowywać ludzi na dobrą drogę). Zamknął się w swoim bólu i zdecydował się na wyjście nie tylko wątpliwe moralnie, ale też niezgodne z prawem (podszywał się pod inną osobę). Tymczasem z tego, co zrozumiałam, miał możliwość wyjścia z tego stanu rozchwiania emocjonalnego - nawet, jeśli zajęłoby mu to dużo czasu.
*Przykładowo - gdy ktoś tkwi w toksycznych związku, ciężko leczyć zaburzenia lękowe wynikające z tej patologicznej sytuacji. W takim przypadku podstawową rzeczą jest odcięcie się od agresora i przeniesienie w przyjazne psychicznie otoczenie. To bywa problematyczne i jest powodem, dla którego sama terapia często zawodzi.

TheNekokuroi

"Zamknął się w swoim bólu i zdecydował się na wyjście nie tylko wątpliwe moralnie, ale też niezgodne z prawem (podszywał się pod inną osobę)." Trochę mnie to rozśmieszyło.

ocenił(a) film na 4
top21

ja lubię popłakać i jakoś mi się nie podobał. Nudy i tanie romansidło Ostatnie minuty trochę ratują...

top21

Istnieje masa bohaterów filmowych, którzy powinni przejść psychoterapię. Tim nie jest wyjątkiem. Im jestem starsza, im więcej filmów oglądam, tym więcej widzę takich przypadków. To samo w sobie nie dyskredytuje pomysłu na fabułę.
Np. "Tramwaj zwany pożądaniem" - cała trójka głównych bohaterów ma problemy psychiczne. Stanley nie umie kontrolować gniewu i nie potrafi wyrażać pozytywnych emocji. Stella tkwi w toksycznym związku. Blanche ma osobowość narcystyczną.
"Nagi instynkt". Nick nie umie kontrolować gniewu ani swojego libido; ulega emocjom i nie potrafi oddzielić życia od pracy. Catherine jest psychopatką. Beth plącze się w niezdrowy związek ze swoim pacjentem.
"Chopin. Pragnienie miłości". Chopin jest egotystą, Piotrusiem Panem, który obwinia innych za swoje życiowe niepowodzenia. Sand jest niestabilna emocjonalnie i nie umie zbudować zdrowej relacji ani z żadnym z mężczyzną, ani ze swoimi dziećmi. Maurycy ma kompleks Edypa, jest neurotyczny i niezrównoważony. Solange pod pewnymi względami wykazuje kompleks Elektry. Ogólnie ten cały film to jakiś freudowski koszmar.
Można by tak wymieniać i wymieniać.
Bohater może mieć problemy psychiczne i może rozwiązywać je w sposób, który się odbiorcom i odbiorczyniom filmu nie spodobać. Jeśli film wywołuje w kimś dyskomfort psychiczny, mieszane uczucia - to nie jest jeszcze nic złego. Wszystko zależy od intencji twórców. Jeśli film ma wzruszać, a śmieszy, to coś jest nie tak. Jednak może być też tak, że twórcy chcą zmusić do myślenia czy otworzyć dyskusję na jakiś temat, np. czy samobójstwo może mieć pozytywne moralne przesłanki. Co samo w sobie jest ciekawe.
Mnie film nie nudził i nie wiedziałam od początku, jak się skończy - bo bohater mógł chcieć pomóc ludziom na wiele sposobów; ten, który wybrał, nie od początku był dla mnie oczywisty. Zwłaszcza, że nie wiedziałam zbyt dużo o głównym bohaterze ani nie byłam pewna, czy twórcy trzymają się konwencji raczej realistycznej, czy też dojdzie jakiś wątek nadnaturalny (wszak w kinie wszystko jest możliwe - czy to interwencja aniołów, czy Joe Black, czy jakiekolwiek magiczne motywy). Operatorsko jest dobry, montażowo nie mam mu nic do zarzucenia, a i konstrukcja filmu do mnie jak najbardziej przemawia.
Fabularnie - jest trochę bzdur, nieco banałów, kilka niepotrzebnych frazesów. Jednak pojawiło się też parę przyjemnych scen, które były takie szczere i naturalne, jak w codziennym życiu, co osobiście bardzo cenię.

ocenił(a) film na 6
TheNekokuroi

Czyli skoro każdemu można znaleźć powodów do terapii to wszyscy są chorzy psychicznie, a jeśli wszyscy są chorzy to tak naprawdę nikt nie jest chory. ;)

Orzeszek_120

Rozumiem, że ten sofizmat miał być po prostu rodzajem żartu.

ocenił(a) film na 8
TheNekokuroi

Tego typu filny drażnią ludzi, którzy mają ograniczone myślenie zniszczone dodatkowo jeszcze propagandą. Czyli ktoś jest taki -jest chory, bo ktoś sobie takie schorzenie czy problem wymyślił - trzeba go leczyć. A to tak nie działa.

ocenił(a) film na 3
top21

Film jest po prostu idiotyczny i pretensjonalny. Skrojono go specjalnie pod Oscary, bo jest tam wszystko i nic zarazem. Totalnie nie wiadomo jaki miał być morał tej całej historii. Gość zabija siedem osób i postanawia dać się pokroić by rozdać narządy siedmiu innym osobom, które najpierw starannie wybiera niczym Bóg decydując o czyimś życiu lub śmierci. Dlaczego tylko siedem osób? Przecież jeszcze kilka narządów mógłby rozparcelować. Poza tym czy dawca może sobie tak wybrać osobę, której przekaże narządy? Rozumiem nerki czy płuca, ale serce i gałki oczne? W transplantologii obowiązuje kolejka. Ponadto bohater nie decydował o tym kogo zabił. Dlaczego więc chce decydować o tym kto dostanie po nim narządy?

Smith snuje się z miejsca na miejsce ze zbolałą miną męczennika i kota srającego na puszczy, który sam nie wie czego chce. Pół filmu to jakiś niewydarzony romans i do tego te miałkie, nic nie znaczące dialogi, które do niczego nie prowadzą... Inna sprawa, że już po kilku pierwszych scenach można się domyślić o czym jest ten film i jaki jest cel głównego bohatera, ale twórcy twardo trzymają tą "tajemnicę" do końca.

ocenił(a) film na 8
sebogothic

ja traktuję ten film jako fantazję, a nie coś, co można przełożyć na rzeczywistość (tzn. do pewnego stopnia można). to samo podejście mam podczas oglądania innego typu filmów. nawet jeśli mają być realistyczne, to nierzadko jest to wszystko naginane w imię przystępności. nie doszukiwałbym się więc sensu w pewnych rzeczach, a raczej ich znaczenia czy może jeszcze czegoś innego (jak np. waga).

w slasherach masz spacerujących oprawców, którzy bez wysiłku doganiają swoje biegnące sprintem ofiary (jason w piątku 13-ego to chyba nawet używa teleportacji, albo jest ich kilku, heh). W filmach akcji masz przesadzone wybuchy czy walki trwające kilkanaście minut, nierzadko w miejscach mających się zaraz zawalić, spłonąć albo spaść w przepaść. w westernach też nie brakuje typów, do których łatwo się przyczepić - choćby idea złodupców pomagających poszkodowanym w imię tak naprawdę niczego (bo i nie pokażą zadowolenia z siebie, a po prostu odjadą na koniu). a w kill billu (czy w filmach, z których czerpie) krew się nawet już nie leje, a po prostu tryska tak, że można byłoby w niej wziąć prysznic (co też nierzadko ma miejsce) - i takie rzeczy też się ludziom podobają lub nie.

podobnie jest z takimi dramatami (tu jeszcze dodatkowo romans) czy innymi wyciskaczami łez. jasne, zabiegi jakie stosują takie filmy mogą się nie podobać. mogą wydawać się wymuszone, można odnieść wrażenie, że na okrągło manipulują (albo próbują) emocjami oglądającego, no ale taki mają styl i są przeznaczone dla osób, które ten styl lubią, bo np. chcą sobie czasami popłakać (albo ryczeć bez żadnej kontroli) i pofantazjować o nieskończonej dobroci (czy tam poświęceniu albo odkupywaniu swoich win). takie kino też jest potrzebne. a realizm? no jest. istnieje. również w sztuce i rozrywce, nie tylko w rzeczywistości. nie rozumiem osób, które wiecznie się za nim rozglądają. ja lubię od niego odpoczywać.

nie przepadam za komediami romantycznymi i staram się ich nie oglądać. a jak przychodzi co do czego, to raczej zmieniam mindset na "teraz będziemy oglądać idealnych facetów popełniających błędy, jednocześnie zmieniających życie ukochanej osoby na lepsze". bo zawsze gdzieś pomiędzy tym różem i wspaniałą miłością jest ten moment katastrofy, w którym wszystko się sypie. ale później jest szczęśliwe zakończenie (chyba że po napisach końcowych losy postaci już nie są takie kolorowe). tak czy siak, bajka :)