Może nie jestem koneserem, ale co w tym w filmie jest takiego genialnego? Prosiłbym o wypowiedź fanów gatunku.
Nie chodzi o to, czy jesteś młody, lecz, czy film przypadł ci do gustu na tyle, byś mógł uznać go za genialny kryminał i thriller. Jeśli tak się nie stało, to szanuję twoje zdanie i zarazem współczuję, że nie udało ci się "wejść" w niesamowitą atmosferę jaką tworzy David Fincher na spółkę z aktorami. Może zobacz jeszcze raz?
Uwielbiam to. "Co podobało ci się w Podziemnym Kręgu?" "Wszyyyystkoo!!! Był niesamowicie zajebisty!!"; "Na co warto zwrócić uwagę oglądając Siedem?" "Na wszyyyystkoooo! Jest taaaaaaki geniaaaalny!!!"
Co za beznadziejny sposób udzielania odpowiedzi/wyrażania "opinii". Taka wypowiedź świadczy albo o tym, że sugerujesz się oklepaną od wieków opinią filmu i bezmyślnie powtarzasz zdania krytyków, albo jesteś ograniczony i nie potrafisz skonstruować zdania w temacie.
Wchodząc w ten konkretny wątek komentarzy chciałem usłyszeć zdania osób, które dostrzegły w "Siedem" arcydzieło i potrafią uzasadnić swoje dziesiątki z serduszkiem, bo nie ukrywam swojego rozczarowania właśnie obejrzanym filmem...
To, co napisałem wyżej w zupełności wystarcza, jak tego nie czujesz to trudno, chyba nie oczekiwałeś, że coś cię na tym polu przekona. Można też dodać, że trzyma za jaja i nie puszcza do końca, sztuka suspensu nie jest prosta, ale jak wyżej oceniasz popierdółki pokroju kolekcjonera kości to chyba mamy odmienną wrażliwość na takie rzeczy.
A i owszem, oczekiwałem - tego, że ktoś zwróci uwagę na coś, co mogłem w filmie przeoczyć lub z niego nie zrozumieć.
Nie żeby mi się "Siedem" totalnie nie podobało - cały seans był niezły (jako kryminał), jednak zamknięcie fabuły odbyło się w sposób dla mnie bezsensowny. Było jak gdyby zbyt lekkie w stosunku do reszty filmu - Mills gościa zabił, popatrzył się przed siebie nieobecnym wzrokiem, napisy końcowe. Czegoś mi brakuje.
Co do porównania z "Kolekcjonerem" - mam wrażenie, że "Siedem" aspirowało na bycie czymś więcej, niż zwykłym kryminałem jak "Kolekcjoner", toteż więcej od niego wymagałem i oceniłem niżej przez niekompletne spełnienie oczekiwań (vide: Fight Club).
Przejrzyj biografie seryjnych morderców - ich motywy, cele, sposób działania, manipulowania - innymi słowy zapoznaj się z literaturą specjalistyczną na ten temat a w szczególności z osobą Roberta Ressler'a;) Z pewnością wtedy zrozumiesz geniusz tego filmu.
ludzie uważają filmy za genijalne kiedy tylko obrazy w nich przedstawione idealnie odzwierciedlają rzeczywstość (np psychologia psychopaty)- nonsens
Ludzie uważają, że nie trzeba nic wiedzieć o świecie i rzeczywistości poruszanej przez scenarzystę w fabule, aby go w pełni zrozumieć - nonsens.
Nie lubię trafnie zgadywać co się zdarzy w filmie. Przewidywalny do obrzydzenia. Co za tym idzie nudny.
Przewidzenie czegokolwiek poza tym, co będzie w pudełku ociera się o jasnowidztwo. Może totek?
Wbrew pozorom, ten film wcale nie jest taki zaskakujący. Kiedy detektywi szli aresztować Victora można było się domyślić, że ten nie żyje. Wiedziałam również, że facet od skór zrobił dla niego jakieś okrutne narzędzie i że zostało użyte na tej prostytutce - chwilę wcześniej detektywi zwrócili na nią uwagę. Fakt, że żona Millsa zostanie zamordowana można było przewidzieć już w samochodzie, a zawartość przesyłki to już był banał, tak samo jak to, że zabójca daruje Millsowi życie - bo przecież "by filmu nie było". Choć nie mam jakiegoś niezwykłego nosa do poszczególnych filmowych wydarzeń, to akurat tutaj zgadywanie szło mi bez problemu. Może razem z panem scenarzystą mam podobny tok myślenia?
Totek? Okej, spróbuję.
Film wciąga swoim klimatem i intrygą. Dla mnie najlepsza scena to ta w której pierwszy raz ujawnia się morderca, który jest genialnie wykreowany przez aktora i scenariusz filmu. Idąca z daleka korytażem, niby niegroźna postać, nagle zaczyna strzelać. Film świetnie napisany, zrealizowany i zagrany. No i Spacey to jeden z moich ulubionych aktorów.
Przede wszytskim scenariusz, przygnębiający nastrój, muzyka, i zaskakujące i poruszające zakończenie.
Dlaczego dałem 9? Bo to jeden z nielicznych thrillerów który tworzy magiczny klimat. Osobiście oglądając siedem czułem, że prowadzę śledztwo razem z Pittem i Freemanem. Świetny od początku do końca zaskakujący i po części ambitny.
Może i uznasz moją wypowiedź za prymitywną ale cóż ...