W 1944 roku układ rozejmowy z sowietami zmusił Finlandię do zerwania przymierza z dotychczasowym sojusznikiem, Niemcami. Ich wojska wycofywały się na północ, zostawiając po sobie ponure wspomnienie. W tych realiach toczy się akcja "Sisu".
Ale to nie jest film wojenny. Realizmu historycznego próżno tu szukać. Czysta akcja. Bardzo źli Niemcy mają tego pecha, że zadarli z niewłaściwym Finem. A potem dzieją się cuda na kiju.
Jest mięsiście i wybuchowo, miłośnicy gatunku mają się czym delektować.
Gdybyśmy sobie wyobrazili, że ktoś w Finlandii zamarzył, aby wprowadzić ich kinematografię na tory nowoczesnego kina akcji typu koreańskiego, to "Sisu" należałoby ocenić przychylnie, bo ma w sobie ten azjatycki pazur. Nie kręćmy nosem, wybrzydzając na niedociągnięcia - u nas takie filmy nie powstają.