Jeśli ktoś nastawi się na romantyczną komedię w stylu "Bezsenność w Seattle" to może się srogo zawieść, bo jest to raczej komedio-dramat wymykający się ostukanym i zużytym już formułom: ona się z nim nudzi ale za niego wyjdzie z braku laku, ale tuż przed ślubem spotka prawdziwą miłość i ucieknie sprzed ołtarza. Otóż nie! Na całe szczęście kino amerykańskie wkracza coraz śmielej na ścieżki zarezerwowane dotąd dla kina europejskiego, lub nieamerykańskiego po prostu. Zamiast naiwnej ckliwości żywi ludzie z całym ich skomplikowaniem, nie żyjący w obcej galaktyce a na planecie Ziemia. Dziwię się skąd tyle krytycznych recenzji, skąd tyle tęsknoty za McDonaldem przy stole zastawionym schabowym z kluskami?
Tęsknoty za McDonaldem? Okłamujesz sama siebie. Jak chcesz dobry film o miłości to oglądnij ,,Blue Valentine", a nie chrzań, że ten chłam jest dla nie wiadomo kogo. Jakiś wujek Twój jest producentem tego filmu czy jak? Kiepski i beznadziejny. Bohaterka sama nie wie czego chce. Ma problemy i wala się po obcych chłopach
ee tam , film jest bardzo dobry, takie oderwanie od pustych komerdii , które przedstawił orygenes1 w swoim opisie. oczywiscie nie chce tu powiedizeć że ten film nie jest :pusty: ale na pewno ma w sobie więcej wartości naż niejedna teraźniejsza komedia rom.
Blue Valentine? Proszę porównywać filmy należące do tej samej kategorii wagowej,\. Blue Valentine nie jest komedią romantyczną. Idąc w tą stronę zaczniemy wykazywać wyższość Kieślowskiego nad Czterema Pancernymi.
Moim zdaniem takie wywyższanie tego filmu to lekka nadinterpretacja, oczywiście to jest moje zdanie, każdy ma prawo do wlasnej opinii. Jak dla mnie to scenariusz wymknął się trochę spod kontroli, brak wyraźnego wątku w fabule. Pokazane sa problemy głownych bohaterów, dość skomplikowane. Tylko po co, skoro się je zostawia na boku i nie prowadzi się dalej wątku. Z jednej strony mam wrażenie, że film mogłby być fajny, a z drugiej że to takie pomieszanie z poplątaniem bez większego sensu...