Któż dziś by się przejął romansem pary artystów? W końcu nikt tu nie miał żony/ męża, więc nic zdrożnego by w tym nie było, nawet, gdyby ten romans był prawdą. Tak czy siak kwestie tabloidyzacji mediów są tu tylko pretekstem dla historii o kłamstwie i prawdzie, o odkupieniu. I morał jest świetny i ponadczasowy. Więcej odwagi trzeba mieć, żeby przyznać się do kłamstwa, niż żeby od razu powiedzieć prawdę. Całość zrealizowana w typowym stylu dla filmów Kurosawy, których akcja toczy się w czasie rzeczywistym („Pijany anioł”, „Zbłąkany pies”), tyle, że jednak nie robi aż takiego wrażenia jak dwa wymienione tytuły. Mimo to jest to obraz godny uwagi, który się po prostu dobrze ogląda.