już w kilku filmach "tamtej epoki" zauważyłem /tytułów nie pamiętam/ że aktorom podkłada ktoś inny głos.
tak jest i tutaj, recepcjoniście którego gra Bińczycki, głos podkłada Niemczyk
czy ktoś wie o co tu chodzi?
przecież nawet gdyby ścieżka dźwiękowa była uszkodzona czy źle nagrana to przecież Bińczycki mógł "ją dograć"...
zauważyłem ten "manewr" w kilku filmach, ale akurat ten teraz "leci" na TVP Kultura więc może ktoś wie dlaczego tak robiono a przede wszystkim dlaczego to tak zostało bo np. Bińczyski zm. w 1998r
Zwykle filmy są tak źle nagrane (dźwiękowo) , że potem niewiele się rozumie w kinie. W starych czasach robiono podsynchrony, dogrywano ścieżki dźwiękowe w studio, mogło się okazać, że Taki Bińczycki nie miał już na to czasu, bo grał już w innym filmie a Niemczyk był na miejscu.
Jeszcze bywało tak jaka przypadku "Stawiam na Tolka banana". Kariokę dubbingowała inna osoba, bo w czasie nagrywania dźwięku aktorka miała złamaną nogę, a postsynchrony nagrywano na stojąco. Choć ten przypadek to dla mnie jakieś kuriozum, bo w latach 70 znano już krzesła, więc jaki problem było posadzić na krześle w czasie nagrań.