1) nie wymaga wytężenia uwagi, film banalnie prosty
2) miało być więzienie o podwyższonym rygorze, a wyszła sielanka w bibliotece,
3) główny bohater, któremu udaje się wszystko - brak elementu zaskoczenia
4) polaryzacja bohaterów - wiadomo kto jest dobry a kto zły
5) żałosna dziura w ścianie - nierealność ucieczki
6) wszystko załatwiane pocztą,
7) żałosny happy end, czyli wszystko dobrze się kończy jak w przeciętnej amerykańskiej sieczce.
DNO
no cóż....,każdy ma swój punkt widzenia ale z tym ze sie mu wszystko udaje to do***ales:D
1) wydaje się że niekiedy jest to zaleta, patrz wiele filmów, które silą się na intelektualną wielkość a gdyby były odrobinę prostsze w odbiorze, byłby zwyczajnie lepsze.
2) pełna zgoda
3) owszem, ale fajne w filmie są te momenty, kiedy już o włos cały ten misterny plan by się nie udał - w tym kontekście nie rozumiem sceny, jak gość puszcza w więzieniu muzykę; ryzykował tym strasznie dużo.
4) racja;
5) racja;
6) tu w kontekście tych listów do rady stanu czy papierów, które wysłał do gazety? Rok 50, 60, widać takie czasy;
7) happy end happy endem, ja osobiście myślałem, że scena pod drzewem będzie znacznie mniej przewidywalna. Cóż, jakoś trzeba było skończyć ten film.
Pozdrawiam!
1) film uznawany za najlepszy w historii (1 miejsce), nie może być łatwy w odbiorze, nie może mieć przesłania tak jasnego i banalnego jak to jest w skazanych na Shawshank. Tylko te filmy, które są różnie odczytywane i różnie odbierane przez różnych ludzi, w których budzi się dyskusja, są prawdziwym dziełem. Niestety, w skazanych akcja kończy się przesłaniem w stylu "I żyli długo i szczęśliwie".
Ja nie dziwię się, że ten film jest tak wysoko, bo społeczeństwo nie chce się męczyć przy oglądaniu, nie chce rozwiązywać skomplikowanych wątków w myślach. Chce mieć wszystko podane na tacy i tak w tym filmie było. Niestety
Pozostaje mi wyłącznie wkleić swój tekst z poprzedniego posta jako 8 grzech główny:
Arcydziełem filmu bym jednak nigdy nie nazwał i szczerze nie rozumiem fenomenu światowych rankingów, w których film zajmuje tak wysokie pozycje - owszem wiem opowieść o nadziei, przetrwaniu, godności, dążeniu do wolności itd, itp. Niestety dla mnie założenie tto pozostaje z gruntu fałszywe - dlaczego??? - bo poza głównym bohaterem pozostali więźniowie to pospolici bandyci, którzy odebrali komuś wspomnianą godność, życie, skrzywdzili inne ludzkie istnienia - z jakiego racjonalnego powodu mam im współczuć i wczuwać się w ich trudne położenie...
Gdybyśmy tą miarą musieli układać rankingi, Bergman i Antonioni byli by na przedzie. Jednakże oni nikną w starciu z kulturą masową, wszak nie każdy jest krytykiem, filmy zaś są nader wszystko dla ludzi, dla rozrywki. Jeśli film znajdzie się pomiędzy wysoką kulturą a pop-kulturą, jak to ma miejsce wśród większości filmów z rankingowych topów, wtedy coś takiego jak powszechny głos uzna go arcydzieło. Pamiętajmy że to tylko nazwy; wnoszę po avatarze że jesteś fanem Ojca Chrzestnego; mi zaś głęboko zarył się w psychice marny Avalon - subiektywnie znam wartość tego filmu, ale godzę się z jego obiektywną oceną. Tak samo trzeba traktować wszystkie rankingi. Mnie w samych "Skazanych..." zainteresował fakt rozgrzeszenia; bo o ile bankier był niewinny, ale cwany (czy można by zarzucić mu moralną odpowiedzialność za śmierć naczelnika?) o tyle morgan odsiadywał karę za morderstwo, zaś życie kończył w sielance; film ma swoje wartości z punktu widzenia personalizmu czy nawet kryminologi, do tego jest sprawnie zrealizowany i, co by tu dużo ukrywać, ciekawy. Z całą pewnością na 1-dynkę nie zasługuje, tak jak Avatar nie zasługuje na top 100 (bo to g*** na złotej tacy), bo nigdy nie pogodzisz w rankingach sztuki, niezależnie od jej wymiaru.
A widzisz tu się z Tobą nie zgodzę - jak Ojca Chrzestnego (1 i 2) uważam za absolutne arcydzieła, podobnie jak Forresta Gaumpa czy Braveheart (no jakoś tak żyć bez tych filmów nie mogę) tak Avatara wcale nie uważam za gówno, co więcej uważam go za jeden z najważniejszych filmów nakręconych po roku 2000 - takie nowe Star Wars (kultowy film mojego pokolenia - jedyny obok Wejścia smoka, Alien i Poszukiwaczy zagininej arki na które przed kinami ustawiały się kilometrowe kolejki a bilety kupowało się często słono przepłacając u koników) - to właśnie zjawisko powtórzył Avatar - zmienił kulturę masową - zmusił ludzi do stania w kolejkach do KIN co jest nie lada wyzwaniem w czasach gdy filmy ściąga się z sieci (często sporo czasu przed premierą kinową), posiada na twardym dysku lub na półce - i chwała mu za to.
Nie chcę wysuwać tu pochopnych wniosków, ale autora tematu chyba boli to, że jego ukochany film (jak widać po avatarze), jest na drugim miejscu i tylko "Skazani ..." blokują mu drogę do pierwszego miejsca (?) chociaż nie wiem dlaczego to takie ważne.
Można również zauważyć, że większość użytkowników, którzy oceniają filmy "łamię się" pod presją pozycji filmu w rankingu i daję 10 "bo tak trzeba".
Film "Skazani na Shawshank" oglądałam już parę razy i za każdym razem zrobił na mnie wielkie wrażenie. Żadnej hipokryzji.
"Nie wymaga wytężonej uwagi", "happy end"- to akurat są zalety. Nie rozumiem ludzi takich jak nikudyzma, którzy zachwycają się arcydziełami. Kino powstało dla rozrywki, a nie po to, żeby powstawały dobre filmy! Ludzie, opanujcie się! Te wszystkie arcydzieła, co z tego, że są dobre, ale zamiast poprawiać, niszczą humor (brak happy endu), są za poważne i w ogóle...Taki avatar odniósł sukces, ale patrząc z perspektywy wielkich krytyków to słaby film. A niech sobie jest słaby! Ważne, że ludziom się podoba. Piratom z Karaibów dałem 10/10, chociaż zasługują na 7. Forrest Gumpowi dałem 8, chociaż zasługuje na 10. Dla mnie nie liczy się to, czy film jest dobry, czy słaby: ważna jest rozrywka wypływająca z filmów. Po to kino powstało. Powstaje jakiś nowy film, to od razu wszyscy, że słaby i że nie porównywalny z klasyką. Zacytuję (chociaż chodzi o filmy) "Klasyka to książki, które ludzie szanują i których nie czytają".
"Kino powstało dla rozrywki, a nie po to, żeby powstawały dobre filmy!" - muszę przyznać że tym tekstem rozłożyłeś mnie na łopatki... Oczywiście że kino jest rozrywką - tylko że może ona być głupia, pusta i nie wywołująca żadnych pozytywnych/negatywnych emocji, lub może stać na najwyższym poziomie i "nosić znamiona prawdziwej sztuki" NIEZALEŻNIE OD GATUNKU FILMOWEGO. Podobnie jak z literaturą - nie każdy musi czytać i lubieć Dostojewskiego czy zachwycać się poezją Słowackiego lub Mickiewicza "bo wielkim wieszczem był" ale chyba sam jesteś w stanie dostrzec różnicę pomiędzy klasą/jakością prozy Mario Puzo, Stephena Kinga czy choćby Fredericka Forsytha a wydawnictwami typu Harlequin.
Idąc twoim rozumowaniem, to z czasem z kina powinny powstać burdele i puby, bo to przecież dostarcza największej rozrywki, nieprawdaż? To, co boli w obecnych czasach, to niski poziom tzw. wielkich hitów, które nie mają nic innego do zaproponowania niż wszechobecny seks, efekty specjalne, akcje itd. Brak głębszego przesłania. W skazanych na shawshank przesłanie jest, tyle że jest to film banalny i nie powinien być na 1 miejscu - o to mi chodzi.
1. Czy był 'banalnie' prosty to bym nie powiedziała. Jednak zauważ, że najczęściej w prostocie leży największa siła. Większość osób po obejrzeniu filmu spodziewało się pewnie jakiegoś bardziej wysublimowanego i sprytniejszego ukazania faktów, czy chociaż by ucieczki. Jednak nie da się ukryć, że sama końcówka filmu wgniotła w fotel, i chyba nie wiele osób będzie miało co do tego zastrzeżeń? Nie wymaga wytężenia uwagi? A czy zrozumiałbyś film gdybyś objerzał tylko początek, w trakcie robił coś innego i obejrzał z uwagą końcówkę? Siła dobrego filmu nie leży tylko w zakończeniu bądź początku (dobrym przedstawieniu postaci itp.). Przede wszystkim fabuła musi być spójna. I mimo wszystko podczas seansu potrzebna jest zupełna uwaga, żeby wyłapć subtelne i czasami nie wypowiedziane za pomocą słów znaki.
2. Więzienie- jak więzienie, różnie bywa.
3. Po części racja, jednak nie do końca. Gdyby mu się wszystko udawało to nie trafił by do więzienia.
4. Wiadomo kto jest dobry a kto zły? Ekhm...to w takim razie czemu główny bohater był w więzieniu? A pozostali jego towarzysze? Byli ludźmi dobrymi tylko przypadkowo znaleźli się w zakładzie karnym tak?
5. Nie powiedziałabym, że nie realność. Weź czasy w których działa się akcja. Czy wtedy były takie więzienia jak teraz? Weź pod uwagę, że jest to tylko film. Nie możesz od razu skreślać filmu tylko dlatego, że zauważyłeś odrobinę ułatwień wprowadzonych na potrzebę produkcji. Jeśli chcesz bardzo realistycznego filmu to polecam filmy dokumentalne (a zwłaszcza historyczne). W tym filmie i tak jest małe natężenie fikcji niż w pozostałych.
6. Zdarza się.
7. Hm przeciętnej amerykańskiej sieczce? Masz na myśli takie coś jak Terminator czy w stylu komercyjnego Avatara? Proszę Cię...Przeciętnej? Ten film jest przeciętny? Fabuła? Muzyka? Aktorzy? Czy może zdjęcia? Bo jak narazie żaden z tych elementów nie wydaje mi się ani trochę zbliżony do przeciętności.
-Fabuła- na podstawie świetnej książki (czyżby Stephen King był przeciętnym pisarzem?).
-Muzyka - tego nawet nie skomentuje
-Aktorzy - Morgan Freeman (z jego ponad 50 letnim dorobkiem filmowym) ?! Tim Robbins? I wielu drugoplanowyh aktorów to przeciętniacy?! Czy aby film był świetny to koniecznie musi w nim grć masa 'znanych' aktorów?
-Zdjęcia? !
Wierz czy nie to właśnie te elementy składają się w głównej mierze na film. Jeśli żadna z nich nie jest przeciętna to jak tutaj można mówić czy pisać o marności ogólnej danej produkcji??
I może nie dokońca dobry argument, ale zauważ, ile osób jest zgodnych co do tego filmu. Potrafi się podobać każdemu, nie zależnie od wieku itp. Możesz to uznać za wadę (bo niby wtedy jest to film komercyjny, dla całej masy tak? niekoniecznie), jednak z mojego punktu widzenia jst to zaleta- OGROMNA. Nie lada wyczyn stworzyć coś co przypadnie do gustu 99% społeczeństwa (chociaż wątpie, żeby właśnie to na celu miał twórca).
Eh...dno? Dno to może być w morzu...;|
"7" głównych poprawek:
1) masz częściowo rację, z tym że nic mnie w tym filmie nie zaskoczyło, mniej więcej w połowie wiedziałem, że wszystko się tak skończy - film bardzo przewidywalny i tym samym nie wywołujący emocji,
2) zapowiedź mówi wyraźnie - "więzienie o podwyższonym rygorze" - tylko, że to, co zostało pokazane w filmie bardziej przypominało obóz harcerski niż więzienie, spodziewałem się więzienia zbliżonego do obozów koncentracyjnych, niehumanitarnych warunków, brutalnego traktowania więźniów itd. Skończyło się na miesięcznej izolatce - dobre i to:D
3) gdyby udało mu się uniknąć niezasłużonej kary, to w ogóle film by nie powstał. Zabójstwo i skazanie Andy'ego nie jest właściwą akcją filmu, zaczyna się on już w więzieniu - a więc jednak - wszystko mu się udaje
4) tu rzeczywiście występuje pozorna sprzeczność. Ja zastosowałem kryterium społeczne oceny moralności danej osoby, natomiast kryterium prawne to rzeczywiście co innego, Ale przyznasz jest wyraźna polaryzacja - dobrzy (Andy, jego przyjaciel, i młody maturzysta, kilku więźniów), źli - naczelnik więzienia, i jego współpracownicy oraz ludzie, którzy chcieli zgwałcić Andy'ego na początku:). Generalnie dziwi mnie to, dlaczego w tym filmie tak mało czarnych charakterów - przecież to więzienie o podwyższonym rygorze.
5) kwestia subiektywna
6) no widzisz
7) ja nie mówię, że aktorzy są przeciętni, czy też fabuła. Czasami zdarza się tak, że film oparty na wielkiej powieści z całą plejadą gwiazd potrafi okazać się kompletnym niewypałem. Tak też było w tym przypadku, i dobra muzyka tego nie zmieni.
po raz kolejny piszę, że "skazani" nie jest kompletnie słabym filmem, tylko przeciętnym filmem, dlatego nie rozumiem dlaczego prowadzi w rankingu.
1. Film może przewidywalny ale powtarzam, że ma wielki potencjał do wywoływania emocji (może nie aż takich jak np. przy 'Zielonej Mili' czy 'Siedem') prynajmniej dla mnie ;]
2. Widzisz...różnie z więzieniami bywa. W dzisiejszych czasach też wiele groźnyh przestępców siedzi sobie w celi z telewizorem i ma trzy posiłki dziennie podczas gdy inni uczciwi ludzie głodują. Sprawiedliwości na świecie próżno szukać. Zresztą weż pod uwagę, że ten film to tylko taka metafora, nie musisz aż tak bardzo dokładnie brać do siebie każdy ukazany fakt. Jeśli poszukujesz filmu na faktach np. o więzeniu to możesz obajrzeć 'Eksperyment' (chociaż i w nim napewno fakty zostały przekoloryzowane).
3. Właśnie dlatego powstała ta książka i film. O tym jest fabuła. I nie do końca mu się wszystko udaje. Np. puszczenie muyki skończyło się niezbyt sympatycznie. ;]
4. W tym miejscu trzeba by się zastanowić czy rzeczywiście każdy 'zły' człowiek jest naprawdę zły, czy to jego czyny są złe? Rzadko w rzeczywistości można określić kto jest zły aż do szpiku kości. Ludzie nie dzielą się tylko na czarnych (złych) i białych (dobrych), są jeszcze odcienie szarości. Tak więc czy przyjaciele Andy'ego byli tymi białymi? Piszesz o zastosowaniu kryterium społeczne oceny moralności danej osoby...możliwe, że to co innego niż kryterium prawne, ale dlaczego znaleźli się w więzieniu? Bo zrobili coś złego i niemoralnego!! Czy możesz w takim razie powiedzieć, że byli kryształowo czyści? Nie.
5. -
6. -
7. Gdyby nie udało mu się uciec to wtedy film by zyskał na wartości? Czy gdyby nie było happy endu to film byłby lepszy? Dla mnie nie. W życiu głównego bohatera wystarczająco dużo zdarzyło się przygnębiających historii, więc jakby nie patrzeć należało mu się trochę szczęścia.
Jak w przeciętnej amerykańskiej sieczce? Hm...zauważ, że jest granica kiedy happy end przekracza linię 'dobrego smaku', kiedy staje się ckliwą i przesłodzoną farsą. Ale to zależy tylko i wyłącznie od wcześniejszych wydarzeń w filmie. Jeśli cały film był mdłą i cukrową operą mydlaną to zakończenie powoduje jeszcze większe mdłości.
Jednak nie w tym przypadku. Cóż złego jest w happy endzie w takim wypadku? Nutka nadziei wpływa raczej kojąco po seansie takiego filmu. ;]
Ale dlaczego na końcu swojego pierwszego postu użyłeś słowa DNO?
Ah, i dzięki, za kulturalną dyskusję;] rzadko się tutaj zdarza...
DNO było przesadą, rzeczywiście. nie zmienia to faktu, że film mnie nie powalił na kolana
Tak, a reszta filmów to może robiona jest dla zysku w postaci bochenka chleba i półlitrówki. Puknij się łeb
Heh, całkiem ciekawe podejście. Jednak film ma klimat, przesłanie, poza tym spełnia kryteria które spełniać ma każdy film stworzony w "hollywood". Mianowicie: Ma zarabiać szmal, pewnie gdyby autorzy zrealizowali go w pełni tak jakby chcieli... no właśnie. W końcu S.King jest twórcą opowiadania o tym samym tytule, dzięki jego lekturze można w pełni zrozumieć całą historię :D
Pozdrawiam.
2) Moim zdaniem to nie miał byc film odwzorowujący życie w więzieniu o zaostrzonym rygorze (tak samo jak film "życie jest piękne" nie miał odwzorowywac życia w obozie koncentacyjnym) tylko film o ważnych aspektach życia człowieka. Ktoś napisał że na tą sielankę główny bohater sobie zasłużył ja się z tym zgodzę, ale doszedł do tego ciężką pracą i wysiłkiem. Przecież na początku był bity i poniżany przez "Cioty", tyle razy siedział w ciemnym karcelu przez długi czas, jeden z strażników chciał go zrzucic z dachu budynku gdyż tamten chciał wyjśc przed szereg. I dobrze bo gdyby nie wyszedł przed szereg bo później każdy wyciągał go przed szereg. Za swoją odwagę, pożądaną umijętnośc i inteligencę zasł€zył na lepsze traktowanie
1) Film może i banalny, ale pokazuje coś, czego nie potrafi większość ludzi zastosować w swoim życiu. Wszyscy potrafią iść na łatwiznę, żyć nadzieją, wtapiać się w tłum, mało jest osób, które potrafią przeciwstawić się temu wszystkiemu, niby wszyscy wiedzą, że droga ku szczęściu i nadziei nie jest usłana różami, jak chociażby w przypadku głównego bohatera, jednak praktycznie nikt nie potrafi tej drogi sobie odpowiednio przygotować. Film niby opowiada o nadziei, ale przede wszystkim opowiada o drodze, którą człowiek musi przejść, aby nadzieja nie pozostała tylko nadzieją. Tak żył Andy, inaczej żyli wszyscy w więzieniu. Wszyscy cieszyli się z małych rzeczy, a Andy żądał od życia więcej. Cała reszta pozostała w swoim więzieniu, w którym cieszyli się z małych rzeczy, a Andy sprawił, że nie tylko wszyscy go będą pamiętać, ale że urzeczywistnił dzięki poświęceniu swoje nadzieje.
2) Wykorzystywali go dla swoich interesów, trudno więc, aby stosowali zaostrzony rygor wobec niego. Dyscyplina była ukazana od początku, ale z czasem ukazane było, jak Andy potrafi się temu przeciwstawić, dzięki swojej wiedzy, sprytowi i konsekwencji umilił sobie życie oraz innym przyjaciołom, jednak też nie do końca.
3)Zwłaszcza udaje mu się dostawać regularny wpier****, być łatanym w dupsko przez cioty, odsiadywać rekordowe kary. Udało mu się też wyszkolić tępego gościa, którego później zabili (no tak, rok w dupę, ale przecież udało się mu zdać maturę, brawo) no i przede wszystkim udało mu się wyjść w normalny sposób z więzienia.
4)Zgoda
5) Spróbuj, a wtedy się przekonamy. Rozumiem, że wszystkiego w życiu próbowałeś i wiesz co jest realne, a co nie i ty jesteś głównym wyznacznikiem tego.
6)No, zabrakło gołębi
7)Najbardziej żałosny wniosek jaki mogłeś napisać. Wszystko dobrze się kończy, bo na to zasłużył poświęceniem, konsekwencją, wiarą w siebie i sprytem - czyli tym, co jest potrzebne każdemu, aby w życiu osiągnąć coś więcej, niż tylko rzucać sobie na przerwach piłką do bejsbola, czy zakładać się o fajki, kto pierwszy zacznie płakać. Zawsze ocena filmu zależy od podejścia do niego. Ty do niego podszedłeś od złej strony i stąd twoja ocena. Może ci się nie podobać, po ocenach widzę, że masz zupełnie inny gust filmowy, jednak w twoich ocenach tyle niespójności, że ciężko uważać cię za obiektywnego widza.
Tobie film nie dał wiele do myślenia, bo do myślenia dają ci filmy typu Ojciec Chrzestny czy Żądło. Jednak są ludzie, którzy w filmie potrafią dostrzec większą głębie, niż twoja, pusta aż do bólu.