Długo zbierałem się żeby obejrzeć ten film, a dzisiaj Lany Poniedziałek więc w końcu znalazła się dobra okazja. Ale jaki dzień taki film, większego lania gówna nie widziałem w historii. Wogóle końcówka filmu to jakaś paranoja. Lezie przez pół kilometra w gównie i myślę że jest to świetne podsumowanie tego gówna. To jest dramat -_-
Nie oznaczam spoilera, bo w takim gównie to nawet mi się nie chce. I tak nikomu to nie zaszkodzi i nikogo o nie obchodzi. Jak ktoś ma z tym problem to jest gówniarzem. Czy mam problem ze słowem gowno? Sam pytam sam odpowiadam: TAK i gówno was to obchodzi gówniarze. Mam 58 lat i w porównaniu ze mną w gównie byliście gówno widzieliście. W PRLu sam uciekłem z podobnego gówna jak to w tym filmie i wyglądało to zupełnie inaczej nie tak gównianie jak tutaj. Co prawda byłem wtedy gówniarzem, ale nie takim jak wy teraz i se lepiej radziłem, TAK? W końcu ucieklem z GÓWNA!
Jak chcecie dowiedzieć się więcej na temat mojej gównianej historii ucieczki z gówna to piszcie posty "Gówno to gówno" w tym temacie. Chętnie odpowiem gówniarze.
Dobrze jest czasami poczytać opinię kogoś doświadczonego życiowo z niebagatelną wiedzą w dziedzinie filmoznawstwa i szerokim zasobem słownictwa. Dzięki takim osobom jak Pan wciąż warto być użytkownikiem tego portalu w celu poszerzania swoich horyzontów myślowych. Pozdrawiam i łączę wyrazy szacunku.