Nie widząc średniej ocen i śmiesznego rankingu z którego wynika, że to jest najlepszy film
wszechczasów? Jestem przekonany, że gdyby ten film wyszedł teraz to ludzie ocenialiby go mniej
więcej na 6.0, bo szczerze mówiąc do prawdy nie mam zielonego pojęcia w czym tkwi fenomen tego
filmu? Film o życiu w więzieniu jakich powstało już wiele, fabuła jakoś specjalnie się nie wyróżnia.
Gra aktorska poza Morganem też nie i jeszcze ta banalna ucieczka.
Tak to już z ludźmi jest. Coś jest uważana za klasyk to podświadomie wmawiają sobie, że to jest
świetne. Jeśli ma taką wysoką ocenę to przecież jeden z drugim uważający się za znawców kina nie
mogą nie dać 10 czy 9, prawda?
Mów za siebie. Ja dałem 9, ponieważ uważam ten film za znakomity, choć nie perfekcyjny. Mam jednak wątpliwości co do tego czy faktycznie powinien być pierwszy w rankingu filmów wszech czasów.
Tak samo. Oglądałem ten film w czasach, gdy nie miałem nawet dobrego kalkulatora, że o komputerze, internecie i filmwebie nie wspomnę. Oglądałem ten film wiele razy i pewnie jeszcze nie raz obejrzę. I wciąż uważam, że jest to jeden z najlepszych filmów, jakie w życiu widziałem...
Film wyszedł długo przed rankingiem, ale oceny to chyba ludzie musieli dawać jak już ten ranking był...
Chyba po to ten ranking jest, tak? Ktoś film oglądał dawno temu, a po powstaniu rankingu zagłosował wg swojego uznania. Tak min. ja zrobiłem...
Jesteś strasznie zarozumiały i zadufany w sobie,oraz w swoich umiejętnościach przewidywania."Jestem przekonany, że gdyby ten film wyszedł teraz to ludzie ocenialiby go mniej więcej na 6.0"????Niby dlaczego? W 1994 było coś szczególnego,a w 2013 wszystko się wyjaśnia i ludzie są bardziej rozumni i obiektywni ?W '94 kino dopiero raczkowało i ludzie nie potrafili niczego dobrze ocenić?Jesteś też znawca ludzkiej podświadomości i wiesz co ludzie sobie wmawiają:DDDD Może ty podświadomie sobie wmawiasz niechęć do tego filmu.Ale nie ,zaraz,zaraz ty dałeś 9 dla "Champion 3: Odkupienie":DD Niczego już nie musisz tłumaczyć "znawco":p
A jestem ciekawy o ile mniej byłoby postów krytykujących ten film gdyby nie był na pierwszym miejscu w rankingu? Przypuszczam że o jakieś 90%. Niektórzy już mają wypieki na twarzy bo ranking im się nie podoba. Jak ludzie śmieli tak głosować? Przecież to nie jest mój ulubiony film! Buu-huu. Ci którzy najgłośniej krzyczą o śmieszności tego rankingu najbardziej się nim przejmują.
Taki beznadziejny film a oni siedzą i walą tą bańkę-milion postów w których próbują uświadamiać ludzi o ich powszechnej głupocie. Przecież to niemożliwe żeby komuś ten film się tak zwyczajnie podobał. Mysi być jakieś racjonalne wytłumaczenie: "nie zna się", "gówniarz", "idiota" itd. Ktoś naprawdę ma jakieś problemy ze sobą.
Kolejnym zjawiskiem jest powszechny zanik czytania ze zrozumieniem. "z którego wynika, że to jest najlepszy film
wszechczasów" Oj, wcale że nie wynika. Proponuję wcześniej chwilkę pomyśleć. To nie jest ranking najlepszych filmów wszech czasów. Jak w ogóle można pomyśleć że taki ranking da się stworzyć na podstawie średniej (jak w ogóle można myśleć że jest coś takiego jak najlepszy film wszech czasów). To jest ranking najwyżej ocenianych filmów na portalu filmweb. Różnica diametralna. Po zaliczeniu matematyki przynajmniej na poziomie szkoły średniej powinno się ją dostrzegać.
Kolejną ciekawostką jest też wybiórcze powoływanie się na imdb. Bardzo często słyszę że ranking na imdb jest bardziej wiarygodny i mniej tam trolli i tym podobnego badziewia. Tylko że na imdb Skazani ma średnią 9,3, czyli jeszcze wyższą niż na filmwebie. Zapewne i ten fakt ma jakieś "racjonalne" wytłumaczenie wśród naszych samorodnych ekspertów.
Poproszę o konkret. Co kuleje w samej reżyserii. Według mnie reżyseria jest idealna. Derabont wycisnął z tego materiału absolutne 100%.
No ale znowu nie ma konkretów. Jakich błędów. Przykłady. Błędy mogą wynikać (jeżeli w ogóle takowe w tym filmie są) zarówno z reżyserii, scenariusza jak i niezbędnego upraszczania fabuły w celu dostosowania materiału źródłowego do realiów kina.
Nie ujmując filmowi mocy. Postać Reda według mnie przerysowana jeszcze bardziej niż w książce, gdzie był białym Irlandczykiem i miał rude włosy. To był może zabieg skuteczny jżeli chodzi o aktorstwo, ale na tle książki mnie jakoś nie przekonuje. Poza tym nie chcę przepisywać konkretów, ale wiele błędów które reżyserowi wytknięto:
http://www.filmweb.pl/Skazani.Na.Shawshank/trivia#ciekawostki-2
http://www.filmweb.pl/film/Skazani+na+Shawshank-1994-1048/discussion/R%C3%B3%C5% BCnice+pomi%C4%99dzy+ksi%C4%85%C5%BCk%C4%85+a+filmem+%5BUWAGA,+SPOJLERY!%5D,1600 181
http://pl.wikipedia.org/wiki/Skazani_na_Shawshank_%28film%29#R.C3.B3.C5.BCnice_m i.C4.99dzy_ksi.C4.85.C5.BCk.C4.85_a_filmem
Zresztą film oceniam jako rewelacyjny, chociaż mam wątpliwości co do samej osoby reżysera. Może jestem uprzedzony?
A więc po kolei:)
Postać Reda była zabiegiem jak najbardziej zamierzonym. Dodało to troszkę humoru całej tej sytuacji. Wyborem Freemana do tej roli zachwycony był m.in Stephen King. Darabont mówi o powodach tej decyzji np. w dodatkach (wydanie brytyjskie 3 dvd w digipacku - polecam). Bardzo ciężko jest wprowadzić narracje do filmu. Ten zabieg zazwyczaj zabija dynamikę. Darabont próbował zrobić wszystko aby uniknąć tego błędu w Skazanych. Oczywiście głównym kluczem do sukcesu w tym przypadku jest fakt iż narracja nie opisuje pokazywanego obrazu (niezwykle istotne przy narracji w filmach). Ale ważny też jest sam głos narratora. Dlatego niezwykle istotne było znalezienie aktora który swoim głosem potrafi przykuć widza pomimo bardzo stonowanego tempa w jakim utrzymywany jest cały film. Taki o ciepłym, przyjemnym a zarazem charakterystycznym głosie. Darabont uznał że najlepiej powyższe kryteria będzie spełniał właśnie Freeman. Jak się okazało wypadł w tej roli świetnie. Poza tym szczerze mówiąc do postaci Reda zdecydowanie bardziej mi pasuje taki stonowany Afroamerykanin (proszę wziąć pod uwagę czasy w jakich toczy się akcja) niż rudowłosy Irlandczyk (którzy są kojarzeni raczej z porywczości i wesołego stylu życia - stereotyp ofkorz:))
Co do błędów w stylu "w jednej scenie koleś trzyma papierosa, a w drugiej już nie". Ja takim błędami w ogóle sobie nie zaprzątam głowy. To zazwyczaj nie są prawdziwe błędy, tylko takie nic nie znaczące duperele. Występują praktycznie w każdym filmie, nawet u największych reżyserów. Nawet tacy słynni pedanci jak Kubrick i Hitchcock walą tego typu błędy w swoich filmach. Prawdziwy błąd zaczyna się dopiero wtedy gdy jest dostrzegalny i przeszkadza w oglądaniu. Takich w Skazanych nie ma.
Co do różnic pomiędzy książką. Wszystkie różnice mają jakieś uzasadnienie. Darabont musiał zmieniać fabułę z dwóch powodów. Po pierwsze ze względu na dramaturgię scen. Po drugie ze względu na czas w jakim musiał się film zamknąć - a i tak dostawał od producentów uwagi że jest za długi. Przykładem pierwszego typu zmian może być postać naczelnika. W książce było ich kilku, co jest oczywiście zdecydowanie bardziej realne. Natomiast w filmie był tylko jeden ze względu na dramaturgię. Reżyser musiał w tych kilku scenach wyrobić jakąś określoną więź emocjonalną widza z tą postacią. Trzymanie się w tym względzie książki mogło by całkowicie położyć postać. Przykładem odstępstw drugiego typu może być np. brak początkowego współwięźnia Andyego. Pomyśl o ile wydłużyłoby to sam film. A teraz pomyśl jaki byłby cel tego wydłużenia. Czy widz przez to lepiej by odebrał sam film? Przy każdej scenie filmu, reżyser powinien sobie zadać pytanie: "co ona wnosi do filmu?"; "czy jest niezbędna?". Sukcesem Darabonta jest właśnie to że w filmie nie ma zbędnych scen. Pomimo 2 godz. 22 min. film wciąga się noskiem i widz nawet nie zdaję sobie sprawy a tu już koniec. Jeszcze co do zgodności z książką. Powiem wręcz że Darabont poprawił niektóre błędy książki (o czym przyznaje sam Stephen King). Weźmy np. scenę z wyborem ekipy do smołowania dachu. W książce wszyscy oni są wybrani drogą losowania - niewiarygodne nieprawdaż, tyle więźniów a oni wybierają akurat ich. W filmie Darabont dodaje scenę przekupstwa strażnika przez Reda. Zobacz o ile lepiej (plus dodatkowy zabawny moment). Jeżeli sam autor mówi że jest to adaptacja idealna, to wydaje mi się że zarzucanie nietrzymania się książki jest nieuprawnione.
Musisz sobie też zdać sprawę z jednego (chociaż może zdajesz sobie z tego sprawę), Skazani na Shawshank to nie był film wysokobudżetowy. Kosztował 25 mln dolarów co nawet jak na tamte czasu nie było dużą kwotą. Frank Darabont to był, jeśli chodzi o reżyserię, w tamtych czasach absolutny no name. Był znany tylko jako scenarzysta (pisał scenariusze do rewelacyjnych Opowieści z Krypty i współtworzył scenariusz do świetnej trzeciej części Koszmaru z ulicy Wiązów). Dodatkowo w zupełnie innym gatunku. Dlatego niektóre błędy wynikały też z ograniczeń finansowych (chociaż jak już wcześniej wspomniałem nie uważałbym tego za błędy). Skazani na Shawshank też wbrew obiegowej opinii nie były komercyjnym sukcesem (przynajmniej nie w kinach). Film po wypuszczeniu do kin nawet się nie zwrócił - zarobił 18 mln. Po tym jak film otrzymał wiele nominacji do oscara, postanowiono go wypuścić do kin jeszcze raz, dzięki czemu dorobił jeszcze 10 mln (w sumie zarobił 28 mln, co w praktyce oznacza finansową klapę). Film zarobił kasę dopiero na dvd. Ups, mała dygresja mi się wkradła.
Podsumowując ja uważam że reżyseria to najmocniejszy punkt tego filmu. Chociaż wcale nie uważam że Darabont to jakiś genialny reżyser - troszkę mało tych pozycji w jego filmografii. Po prostu był genialny w tym konkretnym filmie. Idealnie wszystko ze sobą powiązał. Lepiej tego filmu się po prostu zrobić nie dało. Wydaje mi się że jednak jesteś uprzedzony:) Może ze względu na nikły ogólny dorobek tego reżysera?
Jeżeli już mówmy o jakichkolwiek błędach w filmie, to ja znalazłem tylko dwa (co w żadnej mierze nie wpływa na mój odbiór filmu jako całości). Pierwszy dostrzegam w scenie w której Andy puszcza Mozarta w radio węźle. Według mnie to jest jedyny moment w filmie, gdzie scena jest przegadana. Red mógłby troszkę odpuścić i pozwolić widzowi samodzielnie wyciągnąć wnioski. Drugi błąd to dla mnie sama końcówka. Według mnie pokazuję za dużo. Motywem przewodnim filmu jest nadzieja i właśnie z taką nadzieją powinien być pozostawiony widz. Zamiast tego otrzymujemy pewność. Tylko że w tym przypadku chyba nie do końca możemy mieć pretensje do reżysera. Z tego co słyszałem to Darabont chciał zakończyć film sceną w której Red jedzie autokarem (czyli tak jak ja bym tego chciał). Tylko że ostatnie 15 sekund było na nim wymuszone przez producentów. Jak mówiłem Darabont to był wtedy no name, więc nie do końca mógł dyktować wszystkie warunki. I tak poszedł na bardzo małą ilość kompromisów jak debiut.
Skoro twierdzisz, że według ciebie Darabont stworzył dzieło wszech czasów to się zgodzę. Ale mnie jego reżyseria nigdy nie przekonywała. Jest zbyt... (trudno to wyrazić) mdła w uczucia. Prawdopodobnie pawam niechęcią do tego reżysera z uprzedzeń.
Przeczytaj opowiadanie to zobaczysz dlaczego. To jest jeden z niewielu przypadków pod tytułem "film lepszy od książki". Serio. Przeczytaj, a potem komentuj jaki to ten film jest słaby. Oglądałem go długo przed założeniem sobie konta na filmwebie i jest to od tamtej pory mój ulubiony film obok Lotu nad kukułczym gniazdem i Zielonej Mili. Tyle.
Film naprawdę fajny/dobry ale również nie rozumiem miejsca 1 w rankingu ;-)
Dałem ocenę 9 i zastanawiam się czy nie za dużo , skoro mniej więcej film każdemu podoba się tak jak mi i każdy daję 9 i wzwyż to ranking rośnie , a co prawda to prawda są lepsze filmy jak tu wyżej wymieniła Koleżanka "Zielona Mila" czy fenomen- "Nietykalni" który jak dla mnie jest filmem który przebił wszystko ;-)
Te filmy są lepsze według Ciebie. Masz do tego święte prawo. Jednak według większości użytkowników tego portalu lepszy od nich jest Skazani na Shawshank (np dla mnie Nietykalni jest jednym z wielu dobrze zrealizowanych filmów - 6.5/10). Stąd jego wyższa ocena. Mam nadzieję że pomogłem wyjaśnić dlaczego film jest na pierwszym miejscu w rankingu:)
W obecnym czasie ten film nie mógłby powstać, bo obecnie nie robi się tak dobrego kina:).
Jest to chyba jedyna adaptacja, która choć w połowie odpowiadała temu, co widziałem oczyma wyobraźni czytając książkę.
Co do tego rankingu, to równie dobrze pierwsze miejsce mogłoby przypaść wielu innym filmom. "Nietykalni", którzy są stawiani na piedestał przez Skazanymi mnie się bardzo podobał, ale już za lepszy od historii Andy`ego go uznać nie mogę. Ja do pierwszego miejsca wystawiłbym bardziej "Przebudzenia". Wszystko rzecz gustu, a "Skazani na Shawshank" to film zwyczajnie trafiający w wiele gustów.
Uważałem ten film za najlepszy jaki widziałem jeszcze przed poznaniem filmweb'u.
Oceniłbym tak samo - 10/10, to jest jeden z najbardziej mądrych filmów, a może najmądrzejszy film jaki powstał. Do tego perfekcyjnie zrealizowany, doskonały pod każdym względem.
doslownie jakby nie byl pierwszy to by sie go inaczej ocenialo . na pewno ;p bo to jakos wplywa na swiadomosc kurde ze jest pierwszy ooo jakis klasyk musze go obejrzec i ja szukam w nim juz czegos fajnego . a jest nudny ... jak zielona mila taka głębsza , ale jakos cos mi nie tego .. nie wiem jaka dac ocene
Jest raczej odwrotnie.
- Co ten film jest na pierwszym miejscu? Przecież X (tutaj wstaw jakiś inny film) jest od niego lepszy! Jak do tego mogło dojść?! To jawny spisek gimnazjalistów!!! Muszę mu dać 1 aby obniżyć jego miejsce w rankingu (Ci chcący zachować pozory dają 5).
Ot i cała historia. Jak już wspominałem wcześniej, gdyby ten ranking nie istniał to nie byłoby 90% tego hejtowania jakie możemy zaobserwować na tym forum.
Ja pierwszy raz go oglądałem, kiedy jeszcze nie miałem internetu. Już wtedy powiedziałem, że to jeden z lepszych filmów jakie widziałem a może i najlepszy . Niby nic, ale strasznie wciąga i przejmuje. W moim przypadku żadna ocena nie miała wpływu na moją ;)
Ranking odnosi się do ogółu ocen. Oczywiście znajdą się tacy, którzy ocenę dostosują do rankingu "aby nie odstawać". Znajdą się też hejterzy, którzy dadzą ocenę kompletnie przeciwną, szczególnie odnośnie publicznie zbluzganych tworów jak chociażby Zmierzch. Pozostałe osoby oceniają filmy według własnego gustu, a więc ocena w rankingu może świadczyć o tym, że film ten trafił do większego grona widzów, niż wiele innych. Nie wydaje mi się, aby to było zjawisko dziwne. Są osoby, dla których arcydziełem jest Star Wars, ale jest też masa osób (chociażby ja), którym ta saga kompletnie nie podeszła. Ja jestem miłośnikiem kina gangsterskiego, lubię także kryminały, detektywistycznie, thrillery, a nawet horrory. U mnie w topie jest Ojciec Chrzestny i kilka innych klasyków kina gangsterskiego, jednak jest wiele osób, którym ta trylogia nie podchodzi, a więc średnia ocena jest niższa.
Tutaj jak zawsze pojawia się pewien problem. Jeśli film jest arcydziełem w gatunku SF, to powinien mieć wysoką notę ze względu na jakość wykonania, czy średnią ze względu na procent osób, które tym gatunkiem się interesują? Tak samo można podchodzić do większości filmów przez co pozycja w rankingu uwzględnia zarówno jakość filmu jak i uniwersalność jego gatunku. Im bardziej specyficzny film i bardziej kierowany ku konkretnemu widzowi, tym niżej znajdzie się w rankingu niezależnie od jego jakości. Weźmy na przykład Pachnidło, które jest 876 w rankingu światowym (!) z 200tyś głosów. Masa mniej znanych filmów ma pozycje wyższe jak chociażby "Tenkû no shiro Rapyuta" z 7tyś głosów. Tak się dzieje dlatego, że filmy popularne jak Pachnidło są oglądane przez wiele osób nawet mniej zainteresowanych daną tematyką, więc otrzymują niższe głosy. Filmy mało znane oglądają zwykle osoby lubujące się w ich gatunku i średnia ocen jest znacznie wyższa, ponieważ mało kto oglądał taki film nie znając go kompletnie i nie interesując się jego tematyką.
Skazani na Shawshank podobnie jak Zielona Mila i większość topki to filmy dosyć uniwersalne, które podobają się większości oglądających. Sam uważam, że siła oceny filmu powinna być uzależniona od ilości głosów i dopiero to daje nam jakiś pogląd na temat prawdziwej wartości filmów. Film z oceną 7.5 ze 100tyś głosów prawdopodobnie jest znacznie lepszy od filmu z oceną 8.0 na podstawie tysiąca głosów, skoro ten pierwszy chciało obejrzeć 100 razy więcej osób i dali oceny na takim poziomie. Łatwo to zauważyć na podstawie westernów. Jest wiele dobrych westernów, jednak wielu ludzi po prostu ich nie lubi i nie ogląda. Przez to patrząc na ranking wyraźnie widzimy, że co któraś pozycja z wysoko ocenianych ma znacznie mniej oglądających i jest to właśnie western.
Podsumowując moją wypowiedź, jest to jeden z filmów uniwersalnych o interesującej tematyce, przez co trafia w gust większości widzów, a wykonaniem nie budzi zastrzeżeń. Ocena nie wynika tylko z faktu, że film jest dobry, ale i z tego, że spodobał się największej grupie widzów co można uznać za duży sukces. Wszystkie filmy kierowane do węższej grupy odbiorców skończą jako mało popularne filmy z wysoką oceną tegoż grona lub zdobędą większą popularność i stracą na ocenie ze względu na widzów mniej zainteresowanych tą tematyką.
"Jeden z drugim uważający się za znawców kina" akurat zazwyczaj wystawiają temu filmowi noty nie większe od 6, w porywach od 7.
Ja mimo wszystko dałbym "10". A dlaczego ? Bo ten film nie musi być numerem 1, by mówiło się o nim głośno - na pewno prędzej czy później bym o nim usłyszał. Bo jest to film z przesłaniem, a niewiele jest takich właśnie, dla mnie nawet "Zielona Mila", "Podziemny Krąg", czy "Incepcja" tego nie mają, a też przecież są wysoko w gatunku.
Dałbym najwyższą ocenę, no bo jest po prostu świetnie zrobiony i realistyczny. Bo niby nic takiego Andy nie robi przez cały film, no ale wszyscy którzy widzieli wiedzą... Poza tym film udowadnia, że dramat też może być świetnym filmem obok komedii czy kryminału. Nie potrzeba nie wiadomo jakiego humoru czy akcji, żeby się spodobał.
To na pewno jeden z moich ulubionych filmów.
Ależ koszmarnie sobie to wykombinowałeś :)
Właśnie dlatego, że film jest pierwszy w rankingu, to ludzie próbują go za wszelką cenę zjechać, żeby stać się wyimaginowanymi "znafcami sztuki filmowej". Przez ranking film ma średnią taką jaką ma, a nie 9,9/10 :)
A najlepszym przykładem takiego "mądrali" jest mój drogi właśnie Ty :) Człowiek, który daje 9/10 takim produkcjom jak Champion 3: Odkupienie, czy Piratom z Karaibów, a "Skazanym" 7/10. W dodatku nie potrafisz zinterpretować tego filmu, co nie daje najlepszego świadectwa o Tobie.
Ja oceniam filmy na podstawie tego czego oczekuje. Od Piratów chciałem rozrywki i ją dostałem, od Championa mocnego kina i też dostałem. Tutaj oczekiwałem jakieś naprawdę super historii, a co dostałem? Opowiadanie o kolesiu, który przez 10 lat łyżką dłubał tunel w ścianie, żeby uciec z więzienia.
I jakbym to hejtował to dałbym ocenę 1, a ten film jest dla mnie dobry i nic ponadto.
Przeczytaj opowiadanie, obejrzy film jeszcze raz, a na pewno się dowiesz dlaczego jest nr. 1.
Każdy może mieć inne zdanie na temat tego filmu, ranking nie powinien tu mieć nic do rzeczy. Choć ja osobiście też nie uważam tego filmu za jakiś wielki fenomen, owszem, jego temat jestzdecydowanie warty uwagi ale całe dzieło jest po postu za długie i mnie osobiście chwilami nudziło.
Ja nie brałem oceny społeczności pod uwagę. Wystawiłem filmowi 6/10. Notę obniżyłem o jeden punkt za kardynalnie idiotycznie przeprowadzoną ucieczkę.
19 lat drapania grubej ściany małym młoteczkiem który straciłby swoją przydatnośc po paru miesiącach takiego gruzowania. Ot cały idiotyzm.
W opowiadaniu były dwa, ale nie jestem pewien czy w filmie było powiedziane, że był akurat tylko jeden ?
Nie przypominam żeby była mowa o jakimś drugim młotku. Tak czy inaczej film strasznie cierpi na tym szczególe, bo sprawił on, że cała ucieczka była rodem z filmu fantasy.
Dżizas... Niezbadane są odmęty ludzkiego umysłu:) Film strasznie cierpi na tym, iż reżyser nie skonsultował go z ekspertem od ścieralności stali narzędziowej? Ludzie, czy wy w ogóle oglądacie te filmy? Bo ciężko mi uwierzyć, że można przyswajać film i jednocześnie myśleć o takich duperelach. Film nie ma dokumentalizować życia codziennego. On ma nam przekazać jakąś historię. I jest to przekaz z samego założenia symboliczny.
Mam wrażenie że wiele osób podczas seansu chcę pstryknąć twórcy kompromitujące zdjęcie podczas oddawania moczu. Zacznijcie w końcu oglądać filmy.
A myślisz, że mnie obchodził ten cały młotek ? Mnie obchodziło to, że Andy wygrał : )
Ten "błąd" z tym młotkiem był naprawdę nie istotny. Jedyne błędy, które były widoczne i które mi przeszkadzały to te z filmu "Mroczny Rycerz Powstaje"....
Przecież nie kierowałem tego postu do ciebie.
Dla mnie błędem w filmie jest w ogóle co innego. Błędem jest np. nieodpowiednio poprowadzona historia, słabe zarysowanie postaci, mało wyraziści bohaterowie, nieciekawa muzyka, banalne zdjęcia, mało interesująca forma, zła dynamika akcji, źle określone punkty kulminacyjne itd itp. Czyli dla mnie błędami są posunięcia które wpływają na samo dzieło.
Poza tym mam wrażenie, że ja w ogóle inaczej oceniam filmy. Wydaje mi się, iż wiele osób wychodzi z najwyższej oceny i obniża ją za ewentualne błędy. Dla mnie totalny absurd. Wychodziło by na to, że na najwyższą ocenę zasługują filmy bezbłędne. Bzdura. Nie o niepopełnianie błędów w sztuce chodzi. Ja robię niejako odwrotnie - podwyższam ocenę za kolejne pozytywy. Zgodnie z taką zasadą najniższą ocenę otrzymuje film bez pozytywów. I z takim założeniem już mogę się zgodzić.
Oceniłam po obejrzeniu na 10, oglądałam z miesiąc temu (lub dwa), nie do końca pamiętałam wtedy oceny z filmwebu. Czyli można w tych czasach jeszcze tak zrobić ; ) Z resztą, mój tata to lepszy przykład, on w ogóle nie ma filmweba, nie gada wiele o filmach z kumplami, a uwielbia Skazanych.
Tyle gustów ile ludzi, więc ty możesz oczywiście masz prawo ocenić niżej, a ja mogę wyżej. Czasem nie da się wytłumaczyć fenomenu : )
Nic nie wiedziałem wcześniej o tym filmie i go sobie obejrzałem. I szczerze mówiąc nie dostrzegłem w tym filmie czegoś super nadzwyczajnego.
Owszem, jest całkiem fajny, fajnie zrobiony itd.. ale żeby ocena aż prawie 9? Pod koniec zastanawiałem się jaki leży w nim fenomen skoro ma tak wysokie oceny, i pomyślałem że jest on może oparty na faktach:) Ale nie :) - jedynie na książce Kinga.
Więc ogólnie spoko, nieźle (chociaż czasami się dłużył), ale do jakiegoś fenomenu to dla mnie zbyt mało.
6/10.
Jestem przekonana, ze pierniczysz trzy po trzy, bo Twoj umeczony tylek jest scisniety zalem z powodu tego smiesznego, jak go nazwales, rankingu, ktorym sie jednak podniecasz. Normalni ludzie nie zawracaja sobie i innym glowy rankingami i generalnie maja w zadzie, jaki film jest na ktorym miejscu. Bo ranking to nie wyrocznia. To tylko wypadkowa gustow pewnej grupy ludzi. Chcesz podyskutowac o gustach? Nie ma o czym, skoro nie rozumiesz, ze nie to ladne, co ladne tylko co sie komu podoba. Reasumujac - Skazani sa filmem, ktory sie wiekszosci bardzo podoba, tak bardzo, ze jest w czolowce rankingu, przynajmniej tu na filmwebie. I musisz z tym jakos zyc :-D
Myślę,że się mylisz. Ja ten film po raz pierwszy obejrzałam dawno temu i wcześniej zupełnie nic o nim nie wiedziałam. Po prostu wygrałam kasetę z filmem za krzyżówkę. Nie wiedziałam wtedy o jakimś Filmwebie, nawet jeszcze nie miałam w domu internetu, tytuł filmu nic mi nie mówił, no... ale skoro wygrałam kasetę z filmem, to film obejrzałam. I od razu byłam zachwycona! Moje pierwsze wrażenie było - obejrzałam arcydzieło! Więc to nie jest tak, że każdy się sugeruje opiniami innych osób. I do dzisiaj uważam ten film za arcydzieło, a obejrzałam go już kilka razy.